poniedziałek, 7 października 2024

,,The Wild Robot" / ,,Dziki robot" - recenzja

 

Dreamworks w ostatnich latach zalicza bardzo mało triumfów, ale kiedy już do nich dochodzi to są one tym bardziej satysfakcjonujące.


Podczas szturmu, z jednej z przesyłek znika robot ROZZUM i trafia na wyspę zamieszkałą jedynie przez zwierzęta. Odtrącany przez wszystkich, szuka kogoś kto zwróci się do niego o pomoc. Wreszcie znajduje gąsiątko potrzebujące rodzica. Ten zarys historii, który brzmi niczym początek bajki na dobranoc, jest wstępem do jednej z najbardziej dojrzałych i emocjonalnych opowieści w wykonaniu Dreamworksa. Nie jest to skomplikowana fabuła bogata w złożone postacie, lecz jej siła tkwi w czymś innym. Zupełnie jak w przypadku protagonistki, której najważniejsze procesowanie wcale nie odbywa się w głównym urządzeniu napędzającym ją.

Już na samym początku przekonujemy się, że otwiera się przed nami piękny świat. Kierunek artystyczny stojący za ,,Dzikim robotem" jest jedną z największych zalet filmu. Modele postaci są uproszczone względem tego co widzimy w przykładowo wysokobudżetowych animacjach. Nikt nie sili się na realizm, tylko stawia na większą kreatywność. Stąd też tła oraz inne elementy często wyglądają na ręcznie malowane. Dzięki temu zabiegowi nie umiałem przestać patrzeć na film z zachwytem. To także ciekawy sposób na przybliżenie produkcji wyglądem do książki dla dzieci, bo pojedyncze kadry spokojnie mogłyby posłużyć za ilustracje do takiej książeczki.

fot. Dziki robot, reż. Chris Sanders, dystr. UIP

Zawsze preferuję animacje z stylizowaną oprawą, więc najnowszą produkcję Dreamworks przyjąłem z otwartymi ramionami. A później było jeszcze lepiej. Wyspa nie tylko powitała mnie piękną animacją, ale również zaskakująco czarnym humorem oraz brakiem strachu przed portretowaniem śmierci. Może to brzmieć dość groteskowo lub sprawić poczucie nieodpowiedniego dla młodszego widza, ale już uspokajam. Myślę, że film nie przekracza pewnej granicy, po której czułoby się dziwnie widząc śmierć. Jest ona wyłącznie naturalną koleją rzeczy w historii, która przecież opowiada także o cyklu życia. Do tego wnioskując po reakcjach na sali, stwierdziłbym, że dzieci bawiła część czarnego humoru, ale wielokrotnie reagowały empatią widząc poważniejsze sceny portretujące śmierć. To też duża zasługa twórców, którzy uczynili te momenty naturalnymi.

I tak jak dzieci wykazywały się empatią na sali, tak samo było z twórcami podczas przygotowywania filmu. ,,Dziki robot" w bardzo dojrzały sposób podchodzi do tematu macierzyństwa nie ukrywając tego jak trudne i często męczące jest. Lecz jeszcze ważniejsze jest to jak poświęcenia rodzica wpływają na dziecko. Choć oglądamy relację robota z gęsią to wielu widzów odnajdzie w niej momenty bliskie ich własnej relacji z matką. A to dlatego, bo film całkiem sprawnie wykorzystuje gadające zwierzęta jako alegorię. Odmienność Jasnodzióbka ma swoje odzwierciedlenie w dzieciach odtrącanych przez rówieśników. Podziały i napięte relacje międzygatunkowe mają swoje ogólne przełożenia w ludziach tworzących sztuczne bariery między sobą. To wszystko jest proste, więc rzecz jasna nie wymaga mojego wyjaśnienia, ale muszę coś zaznaczyć. Twórców należy pochwalić za to drugie dno, bo gadające zwierzęta to dla studiów prosta sztuczka, aby przyciągnąć dzieci. Tymczasem warto z nich korzystać w ten sposób.

fot. Dziki robot, reż. Chris Sanders, dystr. UIP

Co jeszcze mnie ucieszyło to brak natarczywego dydaktyzmu. Film przekazuje pewne lekcje, lecz robi to z wyczuciem. Podchodzi ze zrozumieniem do postaci dziecka, które może mieć problem z pojęciem pewnych akcji rodzica. Nie kara Jasnodzióbka za jego zachowanie, tylko daje mu czas na zrozumienie kilku rzeczy. Wspaniale jest mieć film animowany, który nie próbuje forsować przekazu, bo wierzy w swoją widownię. To naprawdę opłaca się, gdyż słysząc reakcje dzieci na sali kinowej, poczułem, że nie miały one problemu z tym, aby przesłanie do nich dotarło. Tym samym ,,Dzikiemu robotowi" udało się zrobić naprawdę wiele dobrego. Lecz do perfekcji nieco zabrakło.

Choć najnowszej produkcji Dreamworksa udało się uniknąć obowiązkowego ściśnięcia do 90 minut metrażu (co wydarzyło się w przypadku ,,Kung Fu Pandy 4"), to jednak tempo jest w kilku miejscach zbyt szybkie. Były takie momenty kiedy chciałem spędzić z bohaterami nieco więcej czasu. Chociażby w pierwszym akcie gdy Jasnodzióbek dorasta. Był tu potencjał, aby przedstawić więcej w temacie relacji z Roz, która musiała w tym czasie uczyć się nowych rzeczy. Natomiast mój drugi problem może wydawać się trywialny, ale pomimo tego jak przezabawny jest humor w filmie, żałuję, że twórcy nie spróbowali go nieco ograniczyć. Nie mówiłbym o ,,Dzikim robocie" w kategorii dysonansu ilekroć śmieszne i dramatyczne momenty łączą się ze sobą. Jednakże miałem wrażenie jakby ktoś próbował go niepotrzebnie robić zabawniejszym kiedy człowiekowi są potrzebne momenty do oddechu. Na całe szczęście to nadal udany humor, więc stąd problem nie jest poważny.

fot. Dziki robot, reż. Chris Sanders, dystr. UIP

To zresztą dobry znak jeśli w filmie jedną z nielicznych wad jest coś tak małego. Film Chrisa Sandersa to powrót Dreamworksa do ich najlepszego poziomu, tak rzadko przez nich prezentowanego w ostatnich latach. Niezwykle emocjonalna produkcja, która wielu wzruszy, a także dość prawdopodobnie doprowadzi do łez. To uniwersalna historia ubrana w niepozorny płaszcz historii o robocie i gęsi. Do tego towarzyszy jej przepiękna animacja oraz muzyka Krisa Bowersa, która wynosi pewne sceny na jeszcze wyższy szczyt czyniąc je bardziej przejmującymi. Jak dotąd w 2024 roku nie widziałem lepszego filmu animowanego, a wiedzcie, że był już jeden bliski tego tytułu film, który także rozgrywał się w zatopionym świecie i miał zwierzęta w dużej roli.

Ocena: 8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz