,,Smok Diplodok" przeciera pewne szlaki dla polskiej animacji, ale czy robi coś rewolucyjnego poza byciem ważną premierą?
Polska animacja ma dwie różne strony. Jedna, którą jest krótki metraż, prezentuje się bardzo dobrze. Tymczasem druga czyli pełny metraż, potrafi trochę odstraszyć. Niestety w tej dłuższej formie jesteśmy gorsi. Niekoniecznie tragiczni, ale jednak daleko nam do satysfakcjonującego poziomu. Nie dość, że pełnometrażowych animacji jest u nas niewiele, to również sporo z nich rozczarowywało poziomem warstwy wizualnej albo kwestiami dydaktycznymi. Do tego dopiero teraz doczekaliśmy się pierwszego pełnego metrażu w trójwymiarowej animacji. A przynajmniej gdy mówimy o całym filmie wykonanym tą techniką (tu odsyłam do ,,Jak uratować mamę" z jego paskudnymi trójwymiarowymi tłami oraz niektórymi modelami). Trzeba było długo czekać na ten moment, bo prace nad ,,Smokiem Diplodokiem" rozpoczęły się jeszcze w 2012 roku. Jednak wreszcie możemy podziwiać efekt ostateczny. Czy jest on zadowalający?
![]() |
fot. Smok Diplodok, reż. Wojciech Wawszczyk, dystr. Stowarzyszenie Nowe Horyzonty |
Od razu mogę powiedzieć, że nie mamy czego wstydzić się. ,,Smok Diplodok" to porządny film. Nie rewolucyjny, ani wspaniały, ale niezły. Niestety nie pozbawiony problemów i to widać stosunkowo szybko. Konkretniej dlatego, bo film ma zbyt pospieszne tempo. Mam problem z stwierdzeniem czy bardziej wynika to z potrzeby zmieszczenia całej historii w metrażu 90 minut czy dostosowania się pod młodego widza, który miałby mieć trudności z utrzymaniem uwagi przez więcej czasu. Niezależnie od tego, pospieszność ,,Smoka Diplodoka" objawia się w szybkich dialogach, pomiędzy którymi ciężko wyczuć momenty na oddech oraz w samej strukturze historii gdyż początek filmu zdecydowanie wymagał rozszerzenia. Ciężko jest poczuć emocjonalną stawkę w postaci straty rodziny kiedy spędzamy z nią wyłącznie chwilę. Uderzyło mnie to nawet mocniej blisko zakończenia gdy Diplodok wspomina ojca i matkę opisując ich takimi jakimi nie zdołali nam się pokazać w tych pierwszych kilku minutach.
Kolejny duży problem, który jest nieco tożsamy z tym poprzednim to rola Diplodoka w filmie. Jest protagonistą, ale często nie sprawiał dla mnie wrażenia bycia bohaterem własnej historii. Zazwyczaj jest gdzieś ciągnięty przez pozostałe postacie albo nie ma wpływu na wydarzenia. Nawet umiejętność przenoszenia się pomiędzy światami jest przez sporo czasu poza jego kontrolą. Jednak czy nie można tego wszystkiego tłumaczyć napisaniem wątku dla bohatera, w którym ten zaczyna wreszcie pisać los własnego życia? Właściwie to tak, ale byłoby to mniej problematyczne gdyby nie dość wybrakowane relacje z pozostałymi postaciami. Przez to ciężko mi było uwierzyć, że w ogóle narodziła się jakaś przyjaźń z Hokusem Pokusem, Entomologią oraz Profesorem Nerwosolkiem.
![]() |
fot. Smok Diplodok, reż. Wojciech Wawszczyk, dystr. Stowarzyszenie Nowe Horyzonty |
Oni natomiast są napisani dość różnie. Entomologia w parze z mało ciekawą rolą Kożuchowskiej jest sama w sobie niezbyt interesująca. Hokus Pokus to irytująca postać, ale autor go takim uczynił i przechodzi przemianę, więc na niego nie narzekam. Natomiast Nerwosolek to postać pełna charakteru, choć niestety dokładająca się do zbyt szybkiego tempa swoimi dialogami. Jednakże Borysa Szyca oraz Arkadiusza Jakubika muszę pochwalić, bo zagrali absolutnie świetnie. Do takiego stopnia, że drugiego ciężko nawet rozpoznać. Z kolei Mikołaj Wachowski w tytułowej roli wypada dobrze. Lecz w filmie obsada głosowa nie jest jedyną, nad którą trzeba się pochylić. W końcu ,,Smok Diplodok" jest również filmem aktorskim. Z tym wiązała się dla mnie największa obawa, bo nie chciałem powtórki z ,,Tryumfu pana Kleksa" czyli dość nie udanej produkcji. Na szczęście ten ryzykowny pomysł jednak opłacił się.
To właśnie dzięki niemu mamy wartość w historii, którą najbardziej zainteresują się dorośli. Film Wojciecha Wawszczyka oprócz opowiadania o przygodzie, dzięki której młody protagonista bierze los we własne ręce, również poświęca czas na temat tworzenia. Postać Tadeusza (granego przez solidnego Piotra Polaka) mierzy się z wymaganiami z góry nie pokrywającymi się z tym co chciałby robić. Zmuszony tworzyć coś co go nie interesuje, wpada w frustrację, a także niesamowicie męczy się. To prowadzi do ciekawych momentów kiedy autor wprost wpływa na świat komiksu, w którym żyją główni bohaterowie. Ci zresztą po czasie uświadamiają sobie, że rzeczywiście są częścią komiksu. Dlatego też wkrada się motyw Boga oraz sensu życia, lecz nie martwcie się, są one wprowadzone w lekki sposób. Tym samym nie gryzą się z rozrywkowym charakterem filmu. Ale na pewno wzbogacają go o jakąś dodatkową głębię. ,,Smok Diplodok" ma ambicje i ja to szanuję. Temat blokady twórczej, a także porzucenia swoich marzeń oraz części dzieciństwa na etapie dorosłości uczyniły produkcję ciekawszą. I po prostu usprawiedliwiają to połączenie filmu aktorskiego z animowanym.
![]() |
fot. Smok Diplodok, reż. Wojciech Wawszczyk, dystr. Stowarzyszenie Nowe Horyzonty |
Generalnie jest co lubić w ,,Smoku Diplodoku". Nawet jeśli od strony dydaktycznej prezentuje się zupełnie zwyczajnie. Opowiada o długo wałkowanym docenianiu swoich rodziców oraz tego co się posiada. Ten temat już widzieliśmy w ,,Przytul mnie. Poszukiwacze miodu" oraz ,,Jak uratować mamę". Na szczęście zalety produkcji często przyćmiewają wady. Wszak to bardzo ładny wizualnie film. Nie dziwi, że podjęto tyle działań, aby można go było sprzedać do innych krajów (uwzględniając tworzenie go pod angielski dubbing, a nie polski). Zdecydowanie nie mamy czego wstydzić się, bo światy zachwycają kolorystyką, modele postaci mają własny charakter i nie brakuje kreatywnych zabiegów jak przykładowo animowania niektórych rzeczy w mniejszej ilości klatek na sekundę. Niewątpliwie włożono sporo serca w produkcję. Również pasji i te 12 lat wysiłku opłaciło się. Co prawda ja nie zdołam powiedzieć na ile ,,Smok Diplodok" jest udaną adaptacją komiksów Tadeusza Baranowskiego (po to trzeba kierować się do ludzi zaznajomionych z materiałem źródłowym), ale mogę śmiało powiedzieć, że jest solidnym filmem animowanym. Byłoby niezwykle pocieszającym gdybyśmy mogli częściej dostawać takie produkcje. A już cudem nazwałbym jakby prezentowały jeszcze lepszy poziom.
Ocena: 6/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz