czwartek, 8 sierpnia 2024

,,The Bikeriders" / ,,Motocykliści" - recenzja

 

Droga, którą prowadzą ,,Motocykliści" zmierza w oczywistym kierunku, ale wciąż wydaje się ona wystarczająco ciekawa, aby się nią przejechać.


Ciężko mi powiedzieć wiele o kulturze motocyklistów. Mógłbym dzielić się stereotypami albo swoimi podejrzeniami, ale zasadniczo nie umiałbym nawet stwierdzić jak prezentuje się ona współcześnie. A co dopiero na przełomie lat 60 i 70. Na szczęście pojawił się Jeff Nichols, który wyręczył mnie i pokazał jak wyglądało przykładowe życie takiej grupy. Choć normalnie jest to tematyka, którą nie interesuję się, to przyznam, że ,,Motocykliści" trochę intrygowali mnie. Wyglądali naprawdę porządnie od strony technicznej, a obsada przyciągała. Na szczęście mogę powiedzieć, że warto było dla tych aspektów wybrać się na seans.

Od samego początku imponuje z jaką dbałością Nichols przedstawia świat motocyklistów. Jest to częściowo zasługa oparcia na książce, ale trzeba mu oddać to, że bardzo zgrabnie prezentuje realia tamtych czasów i przedstawiając gang, nie sprowadza się do męczącej ekspozycji. Powiem więcej, sięga on po narrację, która w niewłaściwych rękach mogłaby skończyć jako chaotyczna z powodu skakania pomiędzy przeszłością, a teraźniejszością. Tymczasem on kontroluje ją tak, żeby przejścia były płynne i idealnie umiejscowione. To co slyszymy w teraźniejszości, praktycznie zawsze ma swoje trafne odbicie w przeszłości. Dodatkowo wrażenie robi to jak pomimo przewidywalnego przebiegu historii, jest ona zaskakująco wciągająca oraz spięta emocjonalną klamrą.

fot. Motocykliści, reż. Jeff Nichols, dystr. UIP

Tak dobre wejście i wsiąknięcie w ten świat nie byłoby możliwe bez świetnej warstwy technicznej. Scenografia, kostiumy, charakteryzacja, dźwięk... To wszystko przekłada się na wierny obraz rzeczywistości opisany w materiale źródłowym. Przy tym jak wszystko wygląda, ciężko nie być zafascynowanym tą kulturą. Choć w tym zetknięciu nie brakuje również pewnego rodzaju szoku kulturowego. Przyznam, że spodobało mi się obranie perspektywy Kathy, bo czułem się na początku filmu zupełnie jak ona próbując zrozumieć tą dziką społeczność. Początek ,,Motocyklistów" to zapoznanie z światem, w którym pomaga nam podobna perspektywa protagonistki.

fot. Motocykliści, reż. Jeff Nichols, dystr. UIP

Kiedy już na dobre zadomowimy się w tym świecie, łatwiej przyjdzie nam dostrzec jaki obraz motocyklistów Nichols kreuje w swoim filmie. To przykładowo ludzie, którzy zamarzyli o życiu dostrzeżonym w filmach. Mężczyźni w kryzysie wieku średniego. Ci szukający podobnego towarzystwa lub miejsca do wyładowania negatywnych emocji. Również są młodzi pozbawieni realnych perspektyw na życie, którzy za wzorcowy przykład wzięli właśnie motocyklistów. To różnorodny obraz, ale dość wspólny jest niezwykle trafnie przedstawiony temat toksycznej męskości. Mniej ciekawa jest dość oczywista zmiana gangu, który razem z rozrastaniem się, jest coraz mniej kontrolowany, a ostatecznie nie przypomina tego czym na początku był.

Lecz ten zarzut o przewidywalny przebieg nie jest wcale poważny. Ciężko, żebym oczekiwał czegoś innego od filmu opartego o materiał źródłowy, który relacjonował prawdziwe wydarzenia. Problem dotyczy wyłącznie tego, że w związku z tym byłem nieco mniej zaangażowany w drugiej połowie. Na szczęście dzieło Nicholsa na obronę ma to, że emocjonalna klamra związana z końcem złotego wieku motocyklistów działa. Rzeczywiście można przywiązać się do gangu pomimo jego problemów, a przez to zakończenie uderza. Warto było zabrać się w tę podróż, bo ja poczułem się przeniesiony do lat 60 i 70. Do tego są tu też porządne występy aktorskie ciągnące w górę raczej dość proste postacie. Dla ludzi zainteresowanych tematem pozycja obowiązkowa, a dla reszty ciekawostka, którą warto zainteresować się.

Ocena: 7/10

Film obejrzany podczas 24. Międzynarodowego Festiwalu Filmowego mBank Nowe Horyzonty.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz