niedziela, 21 lipca 2024

,,The Substance" / ,,Substancja" - recenzja



Ci, których Nowe Horyzonty poprowadzą w kierunku ,,Substancji", nigdy nie zapomną tego doświadczenia.


Po obejrzeniu ,,Reality+" oraz ,,Zemsty", nie byłem jeszcze skłonny nazywać Coralie Fargeat wielkim odkryciem. Mimo, że jej debiut fabularny niewątpliwie był świeżym podejściem do gatunku rape and revenge z feministycznym zacięciem, a w obu tych dziełach widziałem potencjał jaki kryła w sobie reżyserka. Krótki metraż miał ciekawy pomysł na siebie, a długi zachwycał stylem oraz gatunkowością. Natomiast moja perspektywa na te produkcje była trochę inna, bo już naznaczona oczekiwaniami wobec ,,Substancji". Zasadniczo sukces najnowszego filmu Fargeat na festiwalu w Cannes sprawił, iż zainteresowałem się nią. Nie mogło być inaczej, bo ogromnie zaskoczyłem się słysząc o mocnym body horrorze, który miał premierę właśnie tam. A może to tylko naturalna kolej rzeczy po zwycięstwie innego mocnego filmu francuskiej reżyserki czyli ,,Titane"? Jakaś zmiana nastąpiła, ale jak najbardziej na dobre, bo ,,Substancja" to projekt z rodzaju tych, których szczególnie poszukuję w kinie.

fot. Substancja, reż. Coralie Fargeat, dystr. Monolith Films

Jest tak, bo uwielbiam gatunek horroru i jego odnogę w postaci body horroru. Nieważne czy w wydaniu rozrywkowym czy metaforycznym. Dobrym przykładem jest ,,Mucha" Davida Cronenberga, która ma prosty koncept, ale przemiana zachodząca w tej historii ma również swój drugi wymiar. Teraz po obejrzeniu ,,Substancji" wyraźnie widzę jaką inspirację dla reżyserki stanowił mistrz gatunku. Jej najnowsze dzieło również dotyka motywu przemiany, a także ma swoje drugie, głębokie dno. Przy czym Coralie w przeciwieństwie do Cronenberga czy nawet Julii Ducornau, kręci filmy bardziej rozrywkowe. ,,Zemsta" niosła ze sobą sporo satysfakcji od momentu odrodzenia się protagonistki. Zaś ,,Substancja" to film, który jest niezwykle wyrazisty, także zabawny na swój pokręcony sposób, a nawet kiczowaty. Mowa o dzikiej mieszance. Z pewnością wielu ona odrzuci, ale ci, którzy od początku kupią ten działający na kontrastach oraz prostocie świat, nie powinni mieć problemu z tym dokąd później skręca fabuła.

Od samego początku wizja Fargeat jest fascynująca. W szybki, bardzo wizualny sposób zostaje nam nakreślone życie głównej bohaterki. Dawnej gwiazdy, którą Hollywood i show business wreszcie odrzuca. Świat w tym filmie jest jaskrawy oraz działa na prostych fundamentach. Choć przez poruszaną tematykę ,,Substancję" traktowałem przede wszystkim poważnie, to ciężko nie kryć uśmiechu widząc jak prości, niczym w ,,Zemście", są mężczyźni w tym filmie albo jak bardzo podkręcone jest zepsucie wszystkich pracujących w show businessie. Jeżeli komuś poprzednie dzieła reżyserki również wydawały się delikatnie zachowawcze, to tutaj będzie zadowolony. Coralie Fargeat nie powstrzymuje się od tego, aby iść na całość ze stylem oraz historią. I choć łatwo byłoby z tego powodu popaść w kreację prostackiego portretu psychologicznego albo braku głębi, to na szczęście tutaj tak nie jest.

fot. Substancja, reż. Coralie Fargeat, dystr. Monolith Films

Wysuwa ona celne wnioski dotyczące postrzegania kobiet przez zewnętrzny świat, nakładania na nie niemożliwych do spełnienia oczekiwań oraz ich desperacji w tym, aby spełnić te niebotyczne standardy. A to wszystko w ramach wizji, którą można potraktować jako ekstremalną analogię operacji plastycznych. Równie ważne jest to jak kobiety postrzegają same siebie przez ten zewnętrzny obraz, który widzą. Na tej płaszczyźnie reżyserka kreuje ciekawy portret protagonistki. Rozbitej pomiędzy dwie postacie, a jednak tej samej. Film regularnie przypomina nam, że obie tworzą jedną całość i choć momentami ciężko jest w to uwierzyć nie z powodu ich wyglądu tylko zachowania, tak bliżej końca uświadomiłem sobie jak dzielą one ze sobą pragnienia oraz desperację w utrzymaniu się na szczycie, z którego mogą spaść w dowolnej chwili. Przybiera to niezwykle tragiczny charakter bliżej końca sprawiając, że ,,Substancja" wydaje się być głośnym wyrazem bezsilności wobec panujących standardów piękna. To brutalna, okrutna wizja, ale moim zdaniem wcale nie pozbawiona empatii, którą dostrzegam w finale pomimo jego szaleństwa.

O tej dzikiej stronie filmu zdecydowanie można by się rozpisywać, choć im mniej wiecie tym tylko lepiej. Dlatego nie będę zdradzał wam niespodzianek jakie się tu kryją. Jednakże spędzę chwilę na chwaleniu Fargeat za ten szalony kierunek, bo jest on jednym z powodów, dla których uwielbiam ,,Substancję". Naprawdę lubię tak nietypowe, pamiętliwe i szokujące dzieła. Niektóre widoki zapisały mi się w pamięci na zawsze. Zaś finał, który wielu uzna za przesadzony, możliwie nawet rujnujący im wrażenia budowane przez to co wcześniej widzieli, dla mnie łączył się z resztą produkcji. Przestylizowane pierwsze dwa akty nie są wcale tak dalekie od kiczowatego trzeciego. Zresztą groteska jest obecna od początku do końca. Także dla mnie obrany kierunek był tylko i wyłącznie zrozumiałym przebiegiem akcji. Wizja reżyserki jest spójna oraz przemyślana.

fot. Substancja, reż. Coralie Fargeat, dystr. Monolith Films

Również można ją określić jako wspaniale zrealizowaną. Już w ,,Zemście" znalazło się trochę miejsca dla brutalnej, praktycznie zrealizowanej przemocy. Natomiast tutaj poczułem się jakbym wrócił do najlepszych czasów dla gatunku z zeszłego wieku. Ogromnie imponowała mi cała charakteryzacja, której wykonanie oraz kreatywność sprawiały, iż aspekt obrzydliwości działał tym tylko mocniej. Kocham body horror, a jednocześnie wciąż zdarzyły się pojedyncze momenty gdy poczułem się słabo. A przecież mowa o filmie, który nie mógłby stawać w szranki z co niektórymi znacznie brutalniejszymi slasherami jeśli chodzi o przemoc. Tutaj horror rozgrywa się na płaszczyźnie transformacji. To coś co mnie osobiście bardziej przeraża od hektolitrów krwi i groteskowego masakrowania ofiar.

Strona wizualna to jeszcze wyższy skok jakościowy dla Fargeat. ,,Reality+" wyglądało w porządku, a ,,Zemsta" miała na pewno wyrazistość kolorów oraz brudny i upalny klimat. Tymczasem ,,Substancja" zachwyca opowiadaniem historii obrazem, doborem kątów, inscenizacją oraz kreatywnymi wizualizacjami. Ona stale jest urzekająca na tej płaszczyźnie. Do tego Coralie Fargeat rozwinęła się również dlatego, bo wykorzystuje swoje dotychczasowe doświadczenia, jednocześnie uzupełniając je o coś nowego. Motyw zamiany pojawił się już w jej shorcie. Tymczasem z debiutu fabularnego mamy tu identyczny portret mężczyzn (razem z zbliżeniami na degustację z ich strony), masę zbliżeń na ciała oraz przemianę protagonistki... lecz ten ostatni element jest już zrobiony od innej strony. Również odświeżające względem poprzednich dzieł jest to jak ,,Substancja" kompletnie nie hamuje się od ekstremalności. Warto też dodać, że body horror to gatunek, którym reżyserka wcześniej nie zajmowała się. Tak znakomity pierwszy kontakt z nim sprawia, iż Fargeat mogę nazwać objawieniem dla kina gatunkowego.

fot. Substancja, reż. Coralie Fargeat, dystr. Monolith Films

Pokazała, że zna się na jego zasadach, umie go także odświeżyć i tworzy bardzo dobrze zrealizowane filmy. Jednak całkiem ironiczne wydaje się to, że ,,Substancja" wygrała w Cannes nagrodę za scenariusz. Zarys historii jest pretekstowy, a portret psychologiczny wcale nie głęboki. Być może wystarczyło to jak scenariusz pozwala lśnić całej reszcie nie skupiając uwagi na sobie? A może jednak ta dziwnie bajkowa, ostrzegawcza opowiastka jest czymś wyjątkowym z powodu prostoty i charakteru? Nieważne co nie było powodem, mnie cieszy już sam fakt, że film zdobył taką nagrodę. Do tego ja sam nie mam jakiegokolwiek problemu z tym jak wygląda scenariusz. Natomiast powód dlaczego tak uwielbiam ,,Substancję"? Jest on jeszcze prostszy niż historia filmu. On po prostu idealnie wpasował się w mój gust. Tak jak napisałem na początku, tego poszukuję w kinie. Dzikiego, oryginalnego i niemożliwego do zapomnienia dzieła, które należy również do tak kochanego przeze mnie gatunku. Poza tym, te metafory działają, portret psychologiczny dzięki znakomitej dynamice pomiędzy wspaniałymi Demi Moore i Margaret Qualley jest udany, a strona wizualna zachwyca od początku do końca. Jeśli to co przeczytaliście brzmi jak czegoś czego również pożądacie od kina, to nie zastanawiajcie się, tylko zobaczcie film w kinach.

Ocena: 9,5/10

Film obejrzany podczas 24. Międzynarodowego Festiwalu Filmowego mBank Nowe Horyzonty.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz