piątek, 10 listopada 2023

,,The Marvels'' / ,,Marvels'' - recenzja

 

Póki co 5 faza MCU to jeden zły i świetny film. Jak do tego dziwnego balansu dokłada się do ,,Marvels"?


Nie jest dobrze w MCU. Większość ostatnich projektów prezentowała rozczarowujący poziom. Jedynie ,,Strażnicy Galaktyki vol.3" z ostatnich kinowych produkcji obronili się. Ten film nie cierpiał na problemy jakie obecnie trapią to uniwersum. Jednak w przypadku ,,Marvels" miałem duże podejrzenia, że one będą tu widoczne. Wystarczyły doniesienia o tym jak wyglądał proces produkcyjny. A przecież nie brakowało jeszcze innych znaków ostrzegawczych jak nie zachęcających zapowiedzi czy absurdalnego budżetu. Nastawiało to pesymistycznie, a przecież mowa o kontynuacji do ,,Kapitan Marvel". Filmu, który był sukcesem i sam miło go wspominam. To nie powinno było kończyć się tak źle. Z tym, że ku mojemu zaskoczeniu, nie wyszło tragicznie.


I to pomimo tego, że nadal mowa o filmie, który jest nasączony obecnymi problemami Marvela. Nie w tak dużym stopniu co chociażby ,,Ant-Man i Osa: Kwantomania", ale nadal są one tu obecne. Jest to przykre, bo bez nich, ,,Marvels" byłoby solidnym filmem. A jakim jest razem z nimi? Średnim. Przede wszystkim dlatego, bo mimo różnych problemów, opiera się na bardzo dobrym koncepcie. Trzy bohaterki, które nadal mogłyby zostać rozwinięte dostają swój własny drużynowy film, a do tego jego gimmickiem jest zamiana miejsc. Gdy doda się do tego potencjalną eksplorację kosmosu oraz czerpanie z trzech seriali (a jak dotąd filmy z 4 i 5 fazy niespecjalnie to robiły), to wychodził przepis na udaną produkcję.

Niestety w MCU nie można prosić o zbyt wiele, więc z tych wszystkich rzeczy w dobrym stanie zachowuje się tylko parę. Z konceptem zamiany wiąże się chociazby to, że jest obecny, dokłada się nieźle do dynamiki między postaciami oraz scen walk, ale jednocześnie jest za słabo wykorzystany w drugiej połowie. Nagle jakoś zapomina się o nim mimo, że stale powinien być obecny. On sprawia, iż te postacie mają między sobą porządne relacje. Niestety kiedy zamiana odchodzi na bok, to scenariusz radzi sobie z gorszym skutkiem z postaciami. Rozczarowuje wątek jaki przygotowano dla Carol, a także relacja jaką dzieli z Monicą, bo jest ona absolutnie nie przekonująca. Zresztą ta druga tak samo jak w ,,WandaVision", dalej jest nudną postacią. Dużo lepiej wypada Kamala. Nie dość, że była już świetna w swoim serialu to jeszcze tutaj wnosi sporo życia do filmu.


Nie wszystko gra w tych relacjach oraz samych postaciach, ale jednocześnie jak przystało na film drużynowy, to trio jakoś go ciągnie. Zdarza się nieco uroczych momentów w interakcjach, a Brie Larson, Teyonah Parris oraz Iman Vellani nawet w starciu z okazjonalnie słabszym materiałem radzą sobie nie najgorzej. Niestety dużym marnotrawstwem potencjału są sceny akcji. Ponownie, koncept zamiany miejsc dokłada się do nich, ale pospieszna produkcja ciągnie te sekwencje w dół. Zawsze mi coś nie grało. Albo to była praca kamery. Albo montaż. Albo niedokończone efekty. Jednak nieważne co, to stale czułem, że przydałoby się powtórzyć nagranie sceny lub poświęcić więcej czasu na dokończenie jej w postprodukcji. Lecz Marvel obecnie nie umie pozwalać sobie na takie rzeczy i filmy trzeba robić na szybko.

Do tego w tej ogromnej machinie nie ma czegoś takiego jak swoboda twórcza, więc Nia DaCosta, choć reżyserką jest dobrą, to była wyraźnie krępowana. Wierzę, że mając pole do popisu, mogłaby spokojnie dostarczyć film, który umiałby wykorzystać ten koncept. A tak to trzeba nacieszyć się tylko paroma, nieco bardziej kreatywnymi momentami. Szczególnie, że ,,Marvels" przez większość czasu to typowy produkt tego uniwersum. Taki, w którym brakuje oryginalności, a pewne powtarzające się aspekty jak fatalny czarny charakter czy sprowadzenie finału do brzydkiej wizualnie walki będą po prostu irytować. Jakby tego było mało to nawet promień w niebo zostaje wystrzelony 3 razy.


Przy tym ,,Marvels" nadal nie prezentuje tragicznego poziomu. Choć sporo rzeczy nie działa w pełni z powodu pospiesznej produkcji, to jest to bezbolesny seans, który potrafi od czasu do czasu sprawić trochę frajdy dzięki swojemu gimmickowi związanemu z głównym trio bohaterek. Zaś one choć miewają lepsze i gorsze momenty w swoich relacjach, to nadal ciągną film. Utalentowane aktorskie trio robi co może. Dlatego nawet kiedy strona wizualna jest brzydka, eksploracja kosmosu rozczarowująca, a finał absolutnie okropny, to da się o paru rzeczach zapomnieć. Nie umiałbym powiedzieć, że pewne aspekty przeważają. Jest tu dość po równo plusów i minusów. Choć to też oznacza, że mimo wszystko nie ma wielu powodów, aby do filmu wracać. Zaś ci, którzy go nie sprawdzili, powinni się zastanowić czy na pewno warto. To nie jest żadna katorga do wysiedzenia, ale jeżeli ktoś miałby realnie wyjść zadowolony z seansu to chyba tylko duży fan Kamali Khan.

Ocena: 5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz