czwartek, 16 listopada 2023

,,Jedna dusza" - recenzja

 

Niektórzy nie powinni mieć możliwości tworzenia dramatów o przemocy domowej.


Nie spodziewałbym się, że po latach Łukasz Karwowski powróci z dramatem o tak ciężkiej tematyce. Jest to ciekawy obrót w karierze, który mógłby świadczyć o jakiejś dojrzałości, ale ciężko było powiedzieć czego spodziewać się. Czy zdoła podołać czemuś takiemu? I na ile poprawił się od czasu niesławnej ,,Kac Wawy"? Cóż, po seansie musiałem zastanowić się nad tym jak coś tak szkodliwego w ogóle powstało, a także czemu trafiło do Konkursu Filmów Polskich na festiwalu EnergaCAMERIMAGE. Ten film popełnia wszystkie możliwe błędy produkcji dotykającej takiej tematyki. Usprawiedliwianie jej czymkolwiek byłoby niewłaściwe.

Już od początku dostajemy dramat o przemocy w rodzinie, który z jednej strony wywołuje słuszny niepokój, a z drugiej powiela różne stereotypy (religia, wizerunek przemocowca, Ślązacy) przez co nie da się go w pełni poważnie potraktować. W zasadzie człowiek zaczyna myśleć w tym momencie o tym jak mógłby oglądać dużo lepsze produkcje o tej tematyce jak chociażby stosunkowo niedawny ,,Powrót do tamtych dni". Tymczasem ,,Jedna dusza" chce pokazać się jako film o wielu tematach, a do samego końca nie umie zrobić niczego dobrego z nimi.


Dobry twórca pociągnąłby dalej niemoc ofiary do znalezienia ratunku i to jak społeczność biernie przygląda się tragedii. Większe skupienie byłoby na losie żony. A co robi Łukasz Karwowski? Po tym jak już przedstawia nam Alojza jako niemożliwego do uratowania alkoholika i przemocowca, nagle zmienia film w historię odkupienia spowodowaną ratunkiem w kopalni (swoją drogą słabo zrealizowanym). Nastawienie wobec protagonisty zmienia się. Film desperacko chwyta się ratunku w momentach czy gestach, żeby przekonać, że to człowiek, który może się zmienić i nie zasługuje na porzucenie oraz złe traktowanie.


Oczywiście wypada przy tym absolutnie nie przekonująco. Chociażby z powodu Alojza, który jako postać jest karykaturą i nawet ktoś tak utalentowany jak Dawid Ogrodnik nie umie tego zmienić. Towarzyszy mu dużo lepsza Małgorzata Gorol, ale jednocześnie przyszło jej grać postać, która sprawia wrażenie jakby była demonizowana przez twórcę. Histeryczna, uciekająca się do przemocy i nie pokładająca wiary w jej męża. Jej słuszne uwagi są zbywane przez resztę postaci, a film skupia się przede wszystkim na Alojzym. Mimo, że powinno być odwrotnie. Z nią w centrum można byłoby stworzyć dużo lepszy dramat.

Po prostu każdy temat jest potraktowany po macoszemu lub dostaje idiotyczne rozwiązanie. Chociażby relacja Alojzego z matką. Coś co zaczyna ten film i jest wskazane jako powód dla zachowania protagonisty, kończy się możliwie jedną z najbardziej idiotycznych strzelb Czechowa w historii kina. I ogólnie sama relacja wypada zupełnie nie przekonująco. Zupełnie jak cały dramat w tym filmie. Nawet historia o rehabilitacji nie ma w sobie siły, którą widzę w innych produkcjach. Tu praktycznie nic nie działa. Nawet strona wizualna rozśmiesza, bo ktoś powinien był tu zadziałać i zakazać dronów. Jest to wyjątkowo nieudany powrót po latach dla Łukasza Karwowskiego . Po czymś tak obraźliwym dobrze będę wiedział, aby nie wiązać jakichkolwiek nadziei gdyby zrobił kolejny projekt.

Ocena: 2/10

Film obejrzany przedpremierowo podczas 31. Międzynarodowego Festiwalu Filmowego EnergaCAMERIMAGE.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz