Z jednej strony ,,Twórca" wydaje się czymś świeżym na tle innych blockbusterów, a z drugiej to film kompletnie pozbawiony oryginalności.
Gareth Edwards to reżyser, któremu nie brakuje talentu. Jego filmy od strony wizualnej są po prostu świetnie wykonane. Jednak z opowiadaniem historii idzie mu już średnio. Innymi słowy, jest słabym storytellerem. ,,Godzilla" miała pewne problemy, ale wciąż wspominam ją dobrze dzięki cudownemu sportretowaniu tytułowej jaszczurki. Niestety ,,Łotr 1. Gwiezdne wojny - historie" pokazał, że Edwards średnio radzi sobie z fabułą. Nawet jak już ma gotowy scenariusz. Tamten film doczekał się dokrętek i dużej pomocy ze strony Tony'ego Gilroy'a. Zaś teraz, reżyser postanowił nakręcić coś nie należącego do marki. Oryginalne S-F, do którego napisał również scenariusz. Ciężko mi nie było kryć obaw, bo nawet pięknie wyglądające zwiastuny nie mogły ukryć tego, że historia wydawała się sztampowa. Ale może jednak Gareth Edwards poprawił się? Czy ,,Twórca" to kino na jakie ten gatunek zasłużył?
Niestety nie. Ponownie przekonałem się, że reżyser radzi sobie tylko w kwestii strony wizualnej, a przy historii ktoś go powinien przypilnować. Samemu nie powinien brać się za jej pisanie. ,,Twórca" to zestaw charakterystycznych tropów, które generalnie są lubiane, więc wydawałoby się, że sięgnięcie po nie poskutkuje udaną fabułą, ale jedyne co ja czułem to poczucie, iż gdzieś to już widziałem i to na lepszym poziomie. Inspiracje takimi klasykami jak ,,Akira", ,,Czas apokalipsy", ,,Łowca androidów" czy ,,Samotny wilk i szczenię" były aż nazbyt oczywiste. Czułem jakby Edwards chciał pochwalić się swoim gustem filmowym. Jest on dobry, ale wolałbym, aby przełożył się na jakąś oryginalną produkcję.
Niestety nie. Ponownie przekonałem się, że reżyser radzi sobie tylko w kwestii strony wizualnej, a przy historii ktoś go powinien przypilnować. Samemu nie powinien brać się za jej pisanie. ,,Twórca" to zestaw charakterystycznych tropów, które generalnie są lubiane, więc wydawałoby się, że sięgnięcie po nie poskutkuje udaną fabułą, ale jedyne co ja czułem to poczucie, iż gdzieś to już widziałem i to na lepszym poziomie. Inspiracje takimi klasykami jak ,,Akira", ,,Czas apokalipsy", ,,Łowca androidów" czy ,,Samotny wilk i szczenię" były aż nazbyt oczywiste. Czułem jakby Edwards chciał pochwalić się swoim gustem filmowym. Jest on dobry, ale wolałbym, aby przełożył się na jakąś oryginalną produkcję.
Tymczasem tutaj odhaczane są wszelkie możliwe tropy związane z kinem drogi oraz tematyką AI. Zdarzają się jakieś momenty kiedy sprawdzone chwyty działają, ale zazwyczaj film musi ratować się czym innym. Choć z pewnością nie chodzi tu o postacie. Te są wyjątkowo nudne. Poza główną parą, nikt inny nie ma więcej niż tej jednej cechy. Z czego nawet sam Joshua oraz Alphie są nudnymi bohaterami. Ten pierwszy to archetyp męża, który stracił żonę i cały swój charakter opiera na tym przez większość czasu. Dopiero pod koniec gdy zmienia się jego dynamika z dzieckiem, wkradają się jakieś przebłyski pogłębienia. Natomiast Alphie ma niezłą relację z nim, ale ogólnie to jest po prostu narzędziem fabularnym. Szkoda, że tak utalentowany duet jak Washington i Voyles dostał niewdzięczny materiał do pracy. Przynajmniej próbowali wyciągnąć z niego cokolwiek.
Zawodzi sztampowa historia oraz nudne postacie. Dlatego tym co ratuje ,,Twórcę" jest świat przedstawiony oraz strona wizualna. Jeśli chodzi o pierwszy aspekt, to nie jest on idealny, bo temat AI prosił się o jakieś pogłębienie, a nie takie uproszczenie. Jednak ukazywane społeczności, lokacje oraz związana z nimi celebracja życia (ukazana nawet od religijnej strony) już sprawiały, że byłem zaintrygowany. Choć napisałem, że Gareth Edwards nie umie opowiadać historii, to w ,,Twórcy" nieźle radzi sobie z tworzeniem jej poprzez różne drobne aspekty świata. Trochę na temat tej wizji przyszłości można wywnioskować nawet z szczegółów w tle. Również podoba mi się jak żywy jest sam świat. Czułem jakby wszystko w nim miało swoje konsekwencje oraz wpływ.
Natomiast od strony wizualnej ciężko mi dużo zarzucić. ,,Twórca" wygląda świetnie. Co prawda dalej uważam aspect ratio 2.76 : 1 za słaby wybór, ale zdjęcia Greiga Frasera zdecydowanie czynią ten film lepszym. Nieważne czy chodzi o czytelną akcję czy kontemplacyjne momenty ukazujące codzienne życie społeczności, to nawet przy nudzie spowodowanej historią, wciąż można chociaż zawiesić oko na pięknych obrazach. Natomiast efekty specjalne wypadają tu lepiej niż w znacznej większości tegorocznych blockbusterów. W zasadzie w ostatnich latach było niewiele innych filmów, które by prezentowały się tak dobrze pod tym względem. Wszystko wygląda naturalnie, a do tego dokonano tego za wyłącznie 80 milionów dolarów. Wiele studiów czy twórców mogłoby wyciągnąć z tego parę lekcji.
I szkoda, że ten ciekawy świat oraz piękna strona wizualna są częścią tak nudnej oraz sztampowej historii. Nie jest ona nawet wolna czy specjalnie długa, a i tak od połowy ciągnęła mi się. Szczególnie, że zmierza w bardzo oczywistym kierunku. To miała być emocjonalna podróż z solidną relacją głównych bohaterów, która dodatkowo stawiałaby pytania o sens życia oraz zasadność konfliktów międzygatunkowych. Tymczasem z tego wszystkiego zostały tylko namiastki. Scenariusz Garetha Edwardsa i Chrisa Weitza jest prościutki. A to sprawia, że ,,Twórca" pomimo bycia dużo atrakcyjniejszym blockbusterem od reszty w tym roku, dla mnie będzie produkcją do zapomnienia w przyszłości. Już w trakcie seansu czułem, że widziałem to gdzie indziej. Dlatego nie wiem po co miałbym do tego wracać w tym konkretnym wydaniu.
Ocena: 5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz