sobota, 22 lipca 2023

,,Perfect Days" - recenzja

 

Tegoroczny festiwal Nowych Horyzontów jest okraszony hasłem ,,kinoscalanie". Dlatego ,,Perfect Days" było idealnym filmem na otwarcie, bo to produkcja, która wierzę, że może scalać ze sobą ludzi.


Jednak zacznijmy od początku. Wczesna pobudka. Posprzątanie łóżka. Umycie głowy. Śniadanie. Przebranie się. Spacer na przystanek. Zwyczajowa trasa na uczelnię. To moja dzienna rutyna, którą powtarzałem niemal codziennie w tygodniu. Ale równie dobrze mogłaby ona dotyczyć kogokolwiek innego. Jest wiele rzeczy, które powtarzamy w ciągu tygodnia. Tylko na ile z nich zwracamy większą uwagę? Cóż, Wim Wenders postanowił pokazać bohatera z bardzo konkretną rutyną i zrobił to w niezwykle dogłębny sposób. ,,Perfect Days" jest intymnym portretem codzienności protagonisty, Hirayamy, który przyciąga do ekranu przez całe 2 godziny.


A jest tak, bo to fascynująca postać. Wyciszona osoba, która jednocześnie sprawia wrażenie sympatycznej, jak i zamkniętej w sobie. To skromny sprzątacz toalet, który lubi swoją pracę. Podchodzi do niej profesjonalnie, w przeciwieństwie do współpracownika. Jednakże nie jest oceniający. A pomimo ledwie paru słów wypowiedzianych przez jakąś pierwszą godzinę, prędzej czy później odkrywamy, że jego komunikatywność zależy od drugiej osoby. Generalnie jest zagadką, którą chce się rozwikłać. A staje się to możliwe razem z każdą kolejną osobą, którą spotykamy.

Postacie z zasady nie mają jakichś mocno nakreślonych portretów psychologicznych. Jednak na jakiś sposób są charakterystyczne. Stają się nawet nierozerwalną częścią dnia protagonisty. Może to dotyczyć nawet przypadkowych osób z łaźni lub kobiety na przerwie jedzeniowej w parku. To element tego codziennego życia, na który ludzie potrafią nie zwracać uwagi. Do tego służy on, żeby dodatkowo rozwinąć samego Hirayamę. Jest interesującym jak różnie potrafi on rozmawiać z konkretnymi osobami. Może być gadatliwy, niemy, bądź też otwarty.


A najlepiej działa jego relacja z siostrzenicą. Wtedy dostajemy tą najbardziej konkretną część filmu. Powoli ujawniania jest przeszłość Hirayamy, która pozwala lepiej zrozumieć dlaczego znalazł się w takim miejscu w życiu i co powoduje takie zachowanie. Choć wciąż pozostaje trochę niedopowiedzeń. Jest to częściowo zaleta, bo wyłożenie wszystkiego na stół pozbawiłoby ,,Perfect Days" niuansów. Jednak osobiście, byłbym bardziej zadowolony gdybym dowiedział się nieco więcej. Na szczęście nie zmienia to tego, że relacja z siostrzenicą jest cudownie poprowadzona. Można by powiedzieć, że wujek zaszczepia w niej to docenienie codzienności. A jego życie staje się nieco szczęśliwsze, bo pozbawione samotności pomimo tego, że początkowo wydawała się ona być tym w czym tak dobrze odnajdował się.

Dodatkowo pochwalić muszę zniuansowaną rolę Kojiego Yakusho . To co jak dotąd powiedziałem o postaci Hirayamy, on oddaje często bez pomocy słów. Wszystko jest wypisane na twarzy. Nieważne czy to radość czy smutek. Również wspaniała jest strona wizualna. Tak jak wspomniałem, to intymny portret codzienności. Trzyma się bardzo blisko głównego bohatera, ale łapie też takie niepozorne widoki. Mała koniczynka na drzewie, przypadkowe osoby w tle, pozostawiona w toalecie karteczka... Pełne skupienie na detalach. Zdjęcia wyglądają cudownie. Chciałbym oglądać własne życie w estetyce tego filmu. Choćby dla tego ukazania wspomnień z mijającego dnia podczas kładzenia się spać.


Zaś w kontekście ,,kinoscalania" z Nowych Horyzontów, to myślę, że film Wima Wendersa ma w sobie coś co może łączyć. Jest to docenienie codziennego życia, które pokazane zostaje poprzez głównego bohatera czerpiącego radość z drobnych rzeczy. Trochę kryje się za tym chęć ucieczki od bolesnej przeszłości, ale ,,Perfect Days" pozostaje do końca optymistyczne. Interakcje z innymi, nawet jeśli raz na jakiś czas napięte, nie kończą się tragicznie. Zaś pewne pożegnanie, choć bolesne, wcale nie jest ostatecznym końcem relacji i nie przekreśla tego, że ponowne spotkanie po latach polepszyło życie bohatera. Dlatego liczę, że coś się zmieni w ludziach po seansie tak jak we mnie. Wim Wenders pokazał ile nawet najdrobniejszych rzeczy może nas połączyć i jestem mu za to wdzięczny.

Ocena: 8/10

Film obejrzany podczas 23. Międzynarodowego Festiwalu Filmowego mBank Nowe Horyzonty.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz