wtorek, 11 kwietnia 2023

,,Dungeons & Dragons: Honor Among Thieves" / ,,Dungeons & Dragons: Złodziejski honor" - recenzja

 

Wysokobudżetowa komedia fantasy na podstawie ,,Dungeons & Dragons" brzmi jak coś mało możliwego patrząc na to jakie jak dotąd adaptacje otrzymała gra. Tymczasem stworzenie czegoś takiego jak najbardziej jest możliwe.


Duet Johna Francisa Daleya oraz Jonathana Goldsteina wciąż wspominam bardzo dobrze ze względu na ich pracę przy ,,Wieczorze gier". Do dzisiaj to jedna z moich najbardziej ulubionych współczesnych komedii. Była całkiem dobrze zrealizowana, więc ciekawiło mnie jak ta dwójka tym razem poradzi sobie w wysokobudżetowym kinie fantasy. Do tego w podwójnej roli, bo również jako scenarzyści. Nawet biorąc pod uwagę ich talent widoczny w ,,Wieczorze gier", miałem pewne obawy wobec ,,Dungeons & Dragons: Złodziejski honor". Droższe fantasy praktycznie nie istnieje współcześnie w Hollywood. A jak wychodzi to zwykle nie spotyka się z entuzjastycznymi opiniami (,,Warcraft"). Zaś tutaj dochodzi jeszcze dwójka reżyserów, która nagle przechodzi do czegoś większego. I jeszcze samo ,,Dungeons & Dragons" nie miało szczęścia do filmów, bo dostało jak dotąd tanią trylogię. Było nieco powodów, żeby najnowsza próba przeniesienia tego świata na duży ekran nie powiodła się. Na szczęście Daley oraz Goldstein ponownie zaskoczyli mnie, niczym te 6 lat temu.


Przede wszystkim dlatego, bo to film, który nie zapomniał o tym co jest najważniejsze w samym D&D. Zwiastuny pokazywały produkcję o większej skali, z głównym skupieniem na dużym zagrożeniu. Tymczasem historia wcale nie tu kładzie największy nacisk. Główny motor napędowy jest znacznie bardziej osobisty. To sprawia, że bohaterowie mają sensowne powody, żeby podjąć się akcji okradnięcia skarbca. Honor wśród złodziei wciąż jest heist movie, ale co ostatecznie najbardziej się liczy to cel Edgina, granego przez Chrisa Pine'a. On jest sercem drużyny i przekonuje ludzi do tego, aby mu pomogli. Zaś ci wszyscy bohaterowie są powodem, dla którego film tak dobrze działa. Są względnie jednowymiarowi, ale przypomina to trochę graczy opierających swoje postacie w kampanii na paru prostych cechach. Każdy ma tu jakiś swój konkretny charakter, przeszłość, a nawet drobną drogę, którą przechodzi przez cały film. Ta prostota jest nadrabiana przez charyzmę obsady. Wszyscy dodają sporo uroku do tych bohaterów i można odczuć, że granie ich dało im dużo przyjemności. Taki Hugh Grant jako już drugi złoczyńca w tym roku, przyciąga swoją przesadzoną, ale wciąż charyzmatyczną rolą.

Twórcy wiedzieli jak wykorzystać tych sympatycznych bohaterów, bo zabawne interakcje pomiędzy nimi to główna część humoru. Wspólne obrażanie się czy też kwestionowanie zdolności innych członków drużyny to rzeczy, które całkiem śmieszyły. Nie mógłbym też nie zwrócić uwagi na to, że z samych dialogów widać jak bardzo dobrze znają siebie te postacie. Dzięki temu relacje pomiędzy nimi świetnie działają. Bardzo dobry typ humoru znaleźć można również w tych bardziej absurdalnych gagach. Jestem pewien, że ludzie będą bardzo miło wspominać w przyszłości otwierającą sekwencję w więzieniu oraz tą na cmentarzu. Wtedy twórcy najlepiej wykorzystują świat i jego niekiedy absurdalne aspekty. Dlatego nawet jeśli humor w ,,Dungeons & Dragons" nie jest aż tak zaskakujący jak ten w ,,Wieczorze gier", to wciąż można dostrzec parę niezłych pomysłów ze strony duetu Daley-Goldstein. I na szczęście dla mnie, żarty w znacznej większości bawiły. Zdarzyło się co najwyżej parę potknięć, więc jeśli szukacie lekkiej komedii w kinie, to ta produkcja będzie najlepszym wyborem obecnie.


To również dość dobre fantasy. Choć styczności z ,,Dungeons & Dragons" jako grą nie miałem, to świat w filmie przyciągał mnie. Zarówno swoją różnorodnością postaci jak i wszelakich magicznych przedmiotów. Tak jak napisałem wcześniej, twórcy zdołali to w paru miejscach wykorzystać do gagów. Ale oprócz tego, kreatywność objawia się również nieco kiedy film wchodzi na tor historii o kradzieży. Duet Daley-Goldstein potrafi w niektórych scenach błyszczeć. Znalazło się chociażby miejsce na sekwencję w ,,jednym ujęciu" z perspektywy zmiennokształtnej postaci. Sceny akcji mają całkiem niezłą choreografię i są z zasady dobrze zmontowane. A niektóre sekwencje jak ta z podłożeniem obrazu do wozu, przyciągają oko swoim dynamicznym montażem oraz paroma niezłymi zabiegami wizualnymi. Daley i Goldstein jako reżyserzy dalej spisują się bardzo dobrze.

Jednak potrzebują jeszcze doszlifowania w kwestii scenariuszy. O ile jednowymiarowość bohaterów mi nie przeszkadzała, a humor chwaliłem, to mimo wszystko trzeba zaznaczyć, że fabuła jest bardzo prosta. Na tyle, iż będzie ona łatwa dla wielu do przewidzenia. Korzysta ze sprawdzonych schematów i film oryginalny jest co najwyżej od strony świata. Niektórzy nazwali ,,Dungeons & Dragons: Złodziejski honor" czymś w rodzaju zapisu z kampanii i pewnie coś w tym jest. Jednakże warto pamiętać, że filmy rządzą się innymi prawami. Dlatego zgadzam się z zarzutami wobec historii. Byłoby dobrze, gdyby w ewentualnym rozwijaniu kinowego D&D (tego bym chciał), zadbano o lepszą fabułę. Na szczęście tutaj, nie jest ona wciąż zła. Ma także dobre tempo. I co ważniejsze, nawet większa skala filmu pod koniec, jest nieźle zaimplementowana. Nudna postać złej wiedźmy nigdy nie jest na tyle mocno obecna, żeby obranie jej za głównego złoczyńcę, było dla mnie jakimś problemem. I nawet kiedy film staje się na chwilę dość typowym hollywoodzkim blockbusterem, to wciąż nie zatraca swojego humoru oraz lekkości. Choć tak ogólnie to dramat wychodzi słabiej twórcom od komedii. To mogę przyznać.


Na szczęście ostatecznie, najnowsza próba zaadaptowania ,,Dungeons & Dragons", wyszła duetowi Daley-Goldstein zaskakująco dobrze. Odnaleźli się oni dość nieźle w pracy nad wysokobudżetowym kinem. W przeciwieństwie do paru ostatnich blockbusterów, w tym umiałem zauważyć na co poszły duże pieniądze. Szczególnie kiedy korzystano z autentycznej scenografii oraz praktycznych efektów specjalnych. Wtedy film zawsze wyglądał najlepiej. Stąd też szkoda, że niektóre tła biją sztucznością, a CGI w pełni idealne nie jest. Jednak Złodziejski honor, wciąż prezentuje się lepiej od tego co ostatnio do zaoferowania miało komiksowe kino. Również dlatego, bo odświeżającym jest otrzymanie w końcu jakiegoś dużego fantasy w kinie. Szczególnie tak przyjemnego. Ostatnim razem miałem coś takiego przy ,,Warcrafcie", którego ja sam osobiście wspominam lepiej od innych. Byłoby szkoda gdyby ,,Dungeons & Dragons: Złodziejski honor" pomimo pozytywniejszych ocen, miał również nie zarobić wystarczająco dużo dla studia. Jest tu potencjał na dużo ciekawych filmów, bo świat wręcz prosi o jego dalsze eksplorowanie. Na razie udało się pokazać, że D&D nadaje się pod duży ekran. Zaś twórcy mogą dostarczyć kolejne udane komedie również jako scenarzyści.

Ocena: 7/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz