Zastanawialiście się kiedyś jaki może być ,,Krzyk" jeśli odbierzecie mu jego główną cechę czyli samoświadomość i meta komentarz? Cóż, teraz możecie zobaczyć to na własne oczy.
Ekipa odpowiedzialna za ,,Zabawę w pochowanego" pozytywnie mnie zaskoczyła rok temu ze swoim ,,Krzykiem". Piąta odsłona cyklu poradziła sobie jako film wyśmiewający requele i był dobrym hołdem dla serii. Jednakże pomimo moich pozytywnych wrażeń, niespecjalnie ekscytowała mnie szybka zapowiedź powstawania następnej części. O ile na początku cyklu szybkie premiery nie były problemem, tak dla szóstej odsłony, nie umiałem wyobrazić sobie dobrego powodu do nagłego tworzenia jej. Zastanawiałem się czy znajdzie się miejsce, żeby komentować aktualny stan horrorów, a także dziedzictwo serii. Lecz majaczyła się w oddali nadzieja na ciekawy film, gdyż twórcy zrobili pewien krok naprzód. Bohaterowie opuścili Woodsboro, a to dawało potencjał na coś więcej. Szkoda natomiast tego, że brak Sidney był skutkiem podejścia studia do aktorki. Ale wciąż istniała możliwość, żeby ,,Krzyk VI" stanowił odświeżenie serii. Czy tak się stało?
Początek wskazywałby, że tak. Klimatyczny, kreatywny, a także posiadający swój zwyczajowy meta komentarz. Seria dostała kolejne bardzo dobre otwarcie. Niestety pozytywy, które można w nim ujrzeć, nie będą za mocno obecne później. Ogólnie ,,Krzyk VI" to ogromne zmarnowanie potencjału. Bohaterowie dostali nowy rozdział w zupełnie innym miejscu. Zamysł na historię zły nie jest. Siostry Carpenter mierzą się z konsekwencjami poprzedniego finału. Niestety tak jak część tego wątku działa, tak inna część już nie. Konkretniej mam duży problem z Sam. To co przygotowano dla niej w piątej odsłonie, działało zaskakująco nieźle. Szczególnie w kontekście tego co komentował sam film. Zaś tutaj, jej obawy związane z ojcem i tym co odczuła w finale rzezi, są bardzo słabo kontynuowane. Kompletnie nie przekonał mnie ten wątek.
Początek wskazywałby, że tak. Klimatyczny, kreatywny, a także posiadający swój zwyczajowy meta komentarz. Seria dostała kolejne bardzo dobre otwarcie. Niestety pozytywy, które można w nim ujrzeć, nie będą za mocno obecne później. Ogólnie ,,Krzyk VI" to ogromne zmarnowanie potencjału. Bohaterowie dostali nowy rozdział w zupełnie innym miejscu. Zamysł na historię zły nie jest. Siostry Carpenter mierzą się z konsekwencjami poprzedniego finału. Niestety tak jak część tego wątku działa, tak inna część już nie. Konkretniej mam duży problem z Sam. To co przygotowano dla niej w piątej odsłonie, działało zaskakująco nieźle. Szczególnie w kontekście tego co komentował sam film. Zaś tutaj, jej obawy związane z ojcem i tym co odczuła w finale rzezi, są bardzo słabo kontynuowane. Kompletnie nie przekonał mnie ten wątek.
Reszta historii skupiona jest na motywie franczyzy. Tutaj twórcy zagalopowali się. Jednym z moich głównych problemów z filmem jest to jak słabo działa jego samoświadomość. To cecha definiująca ten cykl. Ona sprawiła, że wyróżniał się spośród innych slasherów. Tymczasem ,,Krzyk VI" powstał w takim momencie, że nie odznacza się niczym wyjątkowym co nadawałoby się pod meta komentarz. A jednak twórcy próbują jakoś opowiadać o franczyzie. I idzie im to słabo. Taki monolog Mindy tym razem nie działał dla mnie. Do tego ten konkretny temat to nietrafiony wybór na główny motyw jeśli Sidney jest nieobecna. Ale co gorsze, jest on sabotowany przez koszmarny finał. Motywacja Ghostface'a jest absolutnie sprzeczna z tym co robi on w trakcie fabuły. I choć zabójca tym razem wykazuje się większą bezpośredniością oraz brutalnością, to ostatecznie cierpi po końcowym wyjawieniu tożsamości przez to jak źle jest napisany. To było dla mnie najgorsze zakończenie z dotychczasowych w serii.
Także jeśli nie ma dobrego komentarza, to co jest? Nieprzekonujący wątek Sam, o którym napisałem, ale także zmarnowanie potencjału Nowego Jorku. Było dużo możliwości, które same rodziły się w głowie na myśl o tym miejscu. I jedyne momenty kiedy faktycznie udaje się twórcom je wykorzystać, to pojedyncze sceny. Co śmieszne, są one mocno wyeksponowane w samych zwiastunach. Zupełnie jakby film nie miał niczego lepszego czym można by go promować. Otwarcie oraz sekwencje w sklepie i metrze mogą pochwalić się świetnym budowaniem napięcia. Są także nieco zaskakujące w porównaniu do tego do czego przyzwyczaiła seria. Niestety poza nimi, akcja jest raczej średnia. Zabójstwa są brutalniejsze, ale na pewno nie satysfakcjonujące. Odsłona chwali się swoim pojęciem o filmach, które zwiększają skalę. Takich, gdzie wszyscy są zagrożeni, a trup ścieli się gęsto. Niestety twórcy nie spełniają tej obietnicy. ,,Krzyk VI" jest zaskakująco bezpieczny jak na część, która miała tyle potencjału, żeby zrobić coś więcej.
Było miejsce, żeby siostry Carpenter oraz reszta postaci rozwinęły się. Nie trzeba było już skupiać się na starych bohaterkach. Choć akurat Kirby i Gale dostają w filmie solidne występy. W przeciwieństwie do takich nowych postaci, które były nudne. Ogólnie relacje działają tylko w pojedynczych przypadkach. Zaś kiedy nie przejmujesz się oglądanymi bohaterami w slasherze, to akcja nie jest tak przejmująca. Niby nie nazwałbym czasu spędzonego na ,,Krzyku VI" jakimś złym, bo minął mi on dość szybko. Szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że jest on najdłuższy w cyklu. Jednakże moje końcowe wrażenia wyraźnie są bardziej negatywne niż pozytywne. Najnowsza część jest dla mnie dużym rozczarowaniem. Tę samą ekipę stać na więcej. Wiem to zarówno z powodu zeszłorocznego ,,Krzyku" jak i ,,Zabawy w pochowanego". Niestety szósta odsłona ma na swoją obronę tylko realizację oraz pojedyncze momenty. Szkoda, że już teraz nie umiem wykrzesać z siebie jakiegokolwiek entuzjazmu wobec zapowiedzianej siódmej części.
Ocena: 4/10
Ocena: 4/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz