Zdecydowanie liczyłem na lepsze rozpoczęcie 2023 roku w kinie.
Zamiana ciał to prosty koncept, który był wałkowany w kinie od dawna. Jednakże w polskich produkcjach ciężko go znaleźć. Był on zatem pomysłem, który wciąż dałoby się wykorzystać w czymś rodzimym. Trafiło na komedię romantyczną o parze na skraju rozwodu. Od człowieka, dla którego to pełnometrażowy debiut. Przynajmniej z wyjątkiem występów pobocznych, były mniej znane nazwiska, więc liczyłem na chociaż jakąś dobrą chemię głównej pary. Niestety nie udało się wyciągnąć niczego dobrego z tej dwójki, a także samego konceptu.
Zaczyna się niczym zwyczajny dramat. Krzysztof i Kasia są skłoconym małżeństwem z dzieckiem. Dawno temu przestali siebie kochać, a majaczący na horyzoncie rozwód prowadzi do magicznej zamiany ciał. Już od początku nie czułem, żeby Miron Jagniewski oraz Paulina Gałązka tworzyli zgrany duet. Stać ich na więcej, ale w ,,Na twoim miejscu" są przeszarżowani. I to jeszcze przed samą zamianą. Natomiast po jej nastąpieniu, uosabiają to czego moglibyście się spodziewać po stereotypowym ukazaniu mężczyzny udającego kobietę i odwrotnie. Są to też na tyle proste postacie, że ciężko w tej dwójce zauważyć, żeby próbowali odtwarzać jakieś charakterystyczne cechy tych bohaterów. Za tymi kreacjami nie stoi nic przemyślanego.
To samo tyczy się też humoru. Wyobraźcie sobie wszelkie możliwe stereotypy dotyczące tych dwóch płci. Następnie przełóżcie to na żenujące żarty o tym jak to baba nie wie jak faceci gadają z innymi facetami oraz kawały o chłopach co nie umieją zajmować się dziećmi. Do tego pojawia się dużo wyraźnie przeciągniętych żartów. Niby niezręczna cisza jest celowo kreowana, ale wyłącznie potęguje ona żenujący humor. Ogólnie, nieważne czy jest on słowny czy sytuacyjny, to śmieszny był dla mnie jakieś maksymalnie 3 razy. Z czego w jednym momencie dlatego, bo postać podsumowała czyjąś opowieść o filmie tym, że pewnie ,,był mocnym 3/10". Zupełnie jakby ktoś próbował przedwcześnie ostrzec o poziomie tej produkcji.
Bo właśnie tę ocenę końcową zyskała ona u mnie. ,,Na twoim miejscu" zupełnie nie umie wykorzystać tak prostego konceptu. Ma on służyć temu, żeby postacie powoli uświadamiały sobie pozytywy partnerów, a także część swoich problemów. Jednakże kiedy już przechodzi co do czego czyli momentu poprawy, to bierze się on trochę znikąd lub z jakichś nienaturalnych powodów. Do tego, żeby do niego dotrzeć, trzeba przebrnąć przez ciągnącą się w nieskończoność fabułę. Nie jest ona wyłącznie zbiorem nieśmiesznych żartów, ale wątki postaci nie są angażujące. Jeden prowadzi do Japończyków śmiejących się z kopnięcia Krzysztofa w genitalia, inny do Jana Frycza zjadającego ciasteczka z używkami, a inny do prostego i niezamierzenie śmiesznego komentarza społecznego o traktowaniu kobiet w korporacji. Ostatecznie wszystko to nie jest okropne, ale te 103 minuty zdecydowanie nie mijają przyjemnie. Szczególnie jeśli jest to pierwszy, tegoroczny film oglądany w kinie.
Ocena: 3/10
Ocena: 3/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz