wtorek, 15 listopada 2022

,,Women Talking" - recenzja

 

Jestem dużym fanem kameralnych dramatów rozgrywających się w jednym miejscu, ale od ,,Women Talking" zdecydowanie oczekiwałem więcej.


Choć to nie jest tak, że istnieje jakikolwiek przesyt filmami o problemach kobiet, to przed seansem ,,Women Talking", zastanawiałem się co Sarah Polley będzie miała nowego do powiedzenia. Mimo wszystko od tego typu produkcji oczekuję, że zdołam je zapamiętać. Takie ,,Małe kobietki" średnio pamiętam z perspektywy czasu. Zaś przy tym filmie, zastanawiałem się czy miejsce oraz czas akcji będą pomocne. Lecz nie wiedziałem jaki jest kontekst stojący za literackim pierwowzorem. Po prostu ruszyłem licząc na poruszający dramat. Cóż, to udało się częściowo zrobić.


Pomimo pewnych problemów, to całkiem angażujący dramat. Rozpisany na jedną lokację i opierający się niemalże w całości na dialogach. Choć osobiście chętniej bym zobaczył ,,Women Talking" na deskach teatru ze względu na słabe wykorzystanie możliwości medium filmu, to jest tu aspekt, który zdecydowanie przyciąga czyli obsada. Nie powala ona nazwiskami, ale nie o to tu chodzi. Zebrano grono utalentowanych aktorek. I ku mojemu zaskoczeniu, ta najbardziej ceniona czyli Frances McDormand, ma bardzo mało czasu ekranowego. Jest to z pewnością odświeżające. Oczywiście nie brakuje pewnych znanych nazwisk i taka Rooney Mara, Jesse Buckley czy Claire Foy, zagrały naprawdę porządnie. Dla nich zdecydowanie warto zobaczyć ,,Women Talking".

Nie byłby to też tak angażujący seans gdyby nie dialogi. Cały film opiera się na długiej naradzie, w której każda postać ma swoje własne przekonania, a wszystkie opcje działania, mają plusy i minusy. Czyni to dyskusję ciekawszą. Dialogi działają dzięki tym spierającym się opiniom. Jest dość zrozumiałe co kieruje wszystkimi bohaterkami. Czego niestety szkoda to tego, że one same z charakteru, nie są w większości interesujące. Mogę powiedzieć, że da się odróżnić je od siebie, ale nie pamiętam już ich imion. Nie były to zwyczajnie tak pamiętliwe postacie.


Oprócz tego, mamy działający punkt wyjścia dla fabuły, która przez większość czasu jest dobra, ale co rozczarowało mnie to pewne elementy bez rozwinięcia. Są tu drobne wątki lub pomysły, które zostają dorzucone do historii, ale nigdy nie są wystarczająco mocno poruszone. Dotyczy to przede wszystkim postaci Melvina. Poza tym to jeden z dramatów, które lepiej by działały na pełnej subtelności. Tymczasem są momenty, gdzie Sarah Polley dokręca śrubę. Tak jakby nie była pewna czy widz wystarczająco cierpi razem z bohaterkami. Nie jest to może rozegrane w jakiś mocno ckliwy czy wymuszony sposób, ale te fragmenty zdecydowanie wybiły mnie.

Jednakże najbardziej odrzuciła mnie strona wizualna. Absolutnie nie mam pojęcia co stało się z kolorami w ,,Women Talking". Cały film został z nich wyprany. Seans minął mi na ,,podziwianiu" szarości. I zupełnie nie byłem fanem użycia aspect ratio 2:76:1. Chociażby dlatego wspomniałem, że historia nie zyskała w żaden sposób na tym medium. Jest brzydka, a do tego przerywniki pomiędzy scenami narad, są zbędne lub niewiele wnoszą. Sarah Polley umie kierować obsadą oraz pisać dialogi, ale przydałby się jej ktoś kto lepiej zadbałby o wygląd produkcji.


Natomiast jedną rzecz mogę nieco ze wstydem przyznać. Nie znając kontekstu książki, spodziewałem się lekko przestarzałego filmu, który przez czas akcji nie działałby. Tymczasem wiedząc już co stało za materiałem źródłowym, umiałem nieco bardziej docenić ,,Women Talking". Ma ono trochę problemów. Zarówno od strony technicznej jak i scenopisarskiej. Jednakże potrafi też zaangażować jak porządny dramat rozgrywający się w jednym miejscu. Nie wiem czy uda mu się tak poruszyć ludzi, ale z pewnością będzie się o nim rozmawiało dzięki obsadzie. I już nawet ten powód wystarcza, żeby sprawdzić film.

Ocena: 6/10

Film obejrzany podczas 30. Międzynarodowego Festiwalu Filmowego EnergaCAMERIMAGE.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz