sobota, 19 listopada 2022

,,The Whale" / ,,Wieloryb" - recenzja

 

Nie tylko wspaniały powrót aktorski po latach, ale także poruszający dramat podchodzący do tematu z empatią.


Trochę trzeba było poczekać na następny projekt Darrena Arronofsky'ego po kontrowersjnym ,,mother!". A był to film, którym czułem się zainteresowany już od pierwszego ogłoszenia. Historia ważącego 270 kg nauczyciela, który próbuje w ostatnich dniach życia pogodzić się z córką była bardzo ciekawym materiałem. Choć najbardziej interesowałem się występem Brendana Frasera. Aktora, który był częścią mojego dzieciństwa. Wyczekiwałem jego powrotu. Tym bardziej wiedząc jak ogromnie chwalony był w festiwalu w Wenecji. Co najwyżej obawiałem się tego jak Arronofsky poradzi sobie z tak delikatnym tematem, ale na szczęście ,,Wieloryb" jest wypełniony empatią.

Nawet jeżeli początek może wskazywać na coś nieco innego. Oczywiście od widza zależy to czy uzna Charliego za obrzydliwą postać czy nie. Ja sam mogłem mieć lekki problem z pierwszą sceną, która wygląda nieco jak patrzenie na niego z góry, ale prędzej czy później jedna rzecz staje się zrozumiała. Protagonista to bardzo dobrze napisana postać, której ciężko nie lubić pomimo wszystkich jej wad. Charlie to niesamowicie ludzka osoba, która wierzy w innych. W każdego poza sobą. Pomimo tragedii jaką przeżył kiedyś. Te parę dni ma posłużyć mu za dokończenie wszystkich spraw w swoim życiu. Uczniowie z kursu, opiekująca się nim przyjaciółka, misjonarz czy także rodzina. Wszystkie te postacie mają dla niego znaczenie. Część jest po to, żeby pomóc. Inni są bolesnym przypomnieniem jego błędów. Jednakże nie są tylko elementami, które mają popychać fabułę do przodu. Ellie, Liz, Thomas czy Mary to pełnoprawni bohaterowie. Z swoimi problemami oraz tragiczną przeszłością.


Jedynym co mi w nich przeszkodziło jest... cóż, również początek. Z tego co piszę to wynika jakby pierwsze paręnaście minut ,,Wieloryba" było tragiczne, ale spokojnie, tak nie jest. Lecz sprawiły one, że byłem nieco wątpliwy wobec kierunku Arronofsky'ego dla tej historii. Otóż dialogi na początku są bardzo ekspozycyjne. Na zasadzie, że przychodzi postać, przedstawia kim jest oraz w jakim celu przyszła. Czasem przeszłość bywa podawana w nieszczególnie subtelny sposób. Na szczęście to stosunkowo rzadkie momenty. Ponieważ przez resztę czasu, bohaterowie dzielą ciekawą relację z Charliem. Bywają one trudne jak w przypadku Ellie czy Mary, ale także pocieszające jak przy Liz. Film Darrena pomimo ciężkich tematów, potrafi spuścić nieco powietrza z balonu. Czasem to odprężenie jest potrzebne, żeby nie przytłoczyć widza mrokiem. Są tu jakieś drobne momenty czy dialogi, które rozbawiają.


Oczywiście same postacie nie miałyby takiej głębi gdyby nie obsada. Co będzie przewidywalnym dla każdego to moje zdanie o Brendanie Fraserze. Jest wybitny jako Charlie. Kryje się w nim dużo ciepła i bezbłędnie wywołuje w widzu zarówno współczucie jak i sympatię. To także zniuansowana rola. Jego powrót zasługuje na masę nagród. Do tego nie przyćmiewa on reszty obsady. W ciągu tych dwóch godzin, postacie dostają odpowiednio dużo miejsca dla siebie. Dotyczy to nawet Mary, która pojawia się na krótko. Jednakże najbardziej muszę wyróżnić Ellie oraz Liz. Pierwsza jest bardzo nieoczywista i chaotyczna. Sadie Sink tworzy złożoną postać, którą ciężko z początku zrozumieć. Natomiast Hong Chau jako Liz idealnie skrywa cierpienie w głębi siebie. Na tyle, że kiedy je uwalnia to nie chcesz jej podpaść. Zaś Ty Simpkins jako Thomas też wypada całkiem dobrze. Idealnie oddaje jego naiwność oraz nieśmiałość.

Scenariusz ,,Wieloryba" ma bardzo dobrą strukturę fabuły, złożone postacie, a także porusza ciekawe tematy. Nawet z jego mieszanym początkiem robi wrażenie. Czego mi szkoda to tego, że jego kulminacja zdecydowanie nie należy do idealnych. Jest emocjonalna i stanowi nawet dobrą klamrę odwołując się do początku filmu, ale wypada też bardzo ckliwie. Do takiego stopnia, że było to lekko nieznośne. Trzeba przyznać, że Darrenowi Arronofsky'emu czasem brakuje subtelności, choć nie jest to zaskakujące. Z drugiej strony wciąż podchodzi z empatią do protagonisty i myślę, że udało się uniknąć fatfobii. Poza tym, dalej jest świetnym reżyserem gdy przychodzi co do czego czyli strony wizualnej. Ta w ,,Wielorybie" jest trochę klaustrofobiczna nadając mieszkaniu więzienny charakter. Matthew Weisblum świetnie wykorzystuje przestrzeń jako operator. Dzięki temu film działa bardzo dobrze poza deskami teatru. I pomimo drobnych problemów, zdołał mocno poruszyć mnie.

Ocena: 8/10

Film obejrzany podczas 30. Międzynarodowego Festiwalu Filmowego EnergaCAMERIMAGE.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz