Jeżeli ktoś miał obawy czy ,,Ród Smoka" będzie udanym powrotem do świata Westeros to uspokajam. Wyszło bardzo dobrze.
Serial bazujący na pierwszej części ,,Ognia i krwi" George'a R.R. Martina jest tym czego potrzebowałem od dłuższego czasu. Mało seriali fantasy jest w stanie przykuć moją uwagę. W tym roku był tylko ,,Władca Pierścieni: Pierścienie Władzy", który na swoją obronę miał głównie stronę techniczną. Natomiast w tym samym momencie wychodził również ,,Ród Smoka". Powrót do świata Westeros, który może nie imponował realizacją, ale znacznie bardziej mnie zaangażował. To co żartobliwie można by nazwać mroczną telenowelą o skłóconej rodzinie, stale przyciągało mnie przed ekran. A nawet sprawiło, że zapomniałem o tym jak źle skończyła się ,,Gra o tron".
W czym zatem tkwi siła ,,Rodu Smoka"? W scenariuszu. Historia z początku może wydawać się lekko chaotyczna kiedy jest tyle postaci do przedstawienia, ale po pierwszym odcinku jest już łatwiej połapać się w tych konfliktach. A są one ciekawe, bo mają dość powolną podbudowę. Jeżeli ktoś myślał, że to będzie ,,Gra o tron" w wersji 2.0, to nie, jest nieco inaczej. Oczywiście fani tamtego serialu wciąż będą zadowoleni. To jest brudny świat, w którym ludzie stale myślą o dominacji, a niesprawiedliwość jest widoczna w mieście. Jednakże bitwy czy krwawe śmierci nie są tu najważniejsze. Na czym ,,Ród Smoka" skupia się to na rodzinie.
W czym zatem tkwi siła ,,Rodu Smoka"? W scenariuszu. Historia z początku może wydawać się lekko chaotyczna kiedy jest tyle postaci do przedstawienia, ale po pierwszym odcinku jest już łatwiej połapać się w tych konfliktach. A są one ciekawe, bo mają dość powolną podbudowę. Jeżeli ktoś myślał, że to będzie ,,Gra o tron" w wersji 2.0, to nie, jest nieco inaczej. Oczywiście fani tamtego serialu wciąż będą zadowoleni. To jest brudny świat, w którym ludzie stale myślą o dominacji, a niesprawiedliwość jest widoczna w mieście. Jednakże bitwy czy krwawe śmierci nie są tu najważniejsze. Na czym ,,Ród Smoka" skupia się to na rodzinie.
Ciekawie jest cofnąć się w czasie o te 200 lat i obserwować ród Targaryenów w lepszej pozycji. Lecz to co zaczyna się względnie spokojnie, później przerodzi się zaburzoną relację. Starcia nie rozgrywają się tu między wieloma rodami naraz, tylko pomiędzy dwiema stronami rodziny. Zaś ich powolne budowanie sprawia, że każda eskalacja jest bardziej przejmująca. Co również doceniam to brak czarno-białego przedstawienia konfliktu. Nie mamy dobrych i złych. Jak już to wszyscy są tu źli. Choć wciąż są ci lepsi i gorsi. A serial niczym ,,Gra o tron", wie jak uczynić niektóre postacie na tyle okropnymi, żebyśmy czekali aż spotka ich los, na który zasługują.
Generalnie bohaterowie są mocną stroną serialu. Fascynujące jest oglądanie ich rozwoju oraz zmieniających się relacji. Czasem człowiek kibicuje nawet tym postaciom, które wciąż mają dużo złego na sumieniu, bo zwyczajnie lubi oglądać je na ekranie. Chociażby Daemon, który zaczyna jako istna siła chaosu. Nie zdziwię się jeśli jego brat, Viserys, skończy jako ulubieniec wielu. To bohater, który w całym tym pościgu za władzą, jako jedyny stara się łączyć ludzi. Ciekawe są też Rhaenyra oraz Alicent, które na przestrzeni 10 odcinków, stale się zmieniają. Na lepsze i gorsze, ale dzięki temu jest ciekawiej. Również ciekawie obserwuje się te bardziej poboczne postacie. Jedyne czego mi szkoda to tego jak dzieci dostają mało czasu ekranowego. Szczególnie, że chciałem je częściej widzieć wspólnie z swoimi rodzicami.
Ten problem wynika z tego, że ,,Ród Smoka" zdecydował się na przedstawienie długiej historii. Takiej, która nie zmieści się po prostu w wielu sezonach. Ją trzeba było odpowiednio skondensować. Co oznacza, że mamy trochę przeskoków czasowych. W tym jeden dość duży. Naturalna kolej rzeczy, ale każdy przeskok niezależnie od jego wielkości, doprowadza do lekkiego chaosu. Mając tyle postaci, trzeba umieć sensownie przedstawić widzowi co się z nimi wydarzyło przez ten czas. A to w serialu wychodzi różnie. Do tego mam obawy czy w przyszłych sezonach to skakanie nie skończy się źle. Niekiedy łapałem się na tym, że chciałem spędzić trochę więcej czasu w tym konkretnym okresie, ale nie było czasu. Metraż odcinków bynajmniej problemem nie był, bo niektóre epizody trwały ponad godzinę.
Co jeszcze wdawało się w znaki to nie zawsze satysfakcjonująca strona techniczna. HBO wyłożyło kasę na stół i to nie byle jaką, ale trzeba przyznać, że w porównaniu do ,,Gry o tron", prequel jest bardziej kameralny. Nawet nie w kwestii ilości scen bitew czy pokazywania smoków co po prostu w lokacjach. Są zazwyczaj niewielkie i często powtarzające się. Małe sale nie są imponujące. Nie bez powodu żartowałem, że ,,Ród Smoka" to telenowela. Niektórzy powiedzieliby, że teatr telewizji. Choć na to odpowiem, że taki najlepszy. Jednakże niekiedy sztuczny green screen lub wielkie budowle w CGI już drażniły. Przynajmniej do smoków nie mam zarzutów.
W całym pierwszym sezonie mam stosunkowo niewiele wad. O nierównej stronie technicznej oraz problemach skoków czasowych już napisałem. Dodałbym jeszcze tylko to, że 3 oraz 9 epizod rozczarowały mnie. Na szczęście gorsza 1/5 całego sezonu to nie taki zły rezultat. Dlatego nawet jeśli finał pozostawił mnie z niedosytem, to będę niecierpliwie czekał na następne odcinki. ,,Ród Smoka" co tydzień przyciągał mnie intrygami, a także tym dramatem rodziny, której podział ogląda się aż z przykrością. Nie byłoby to możliwe bez ciekawych postaci, utalentowanej obsady, niejednoznacznego konfliktu oraz cudownych dialogów. Tak, powrót do Westeros zdecydowanie mogę uznać za udany.
Ocena: 8/10
Ocena: 8/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz