sobota, 8 października 2022

,,Apokawixa'' - recenzja

 

Xawery Żuławski wie czego potrzebuję w polskim kinie.


Choć w ostatnich latach był rozwój kina gatunkowego w polskich produkcjach to wciąż brakuje mi chociażby więcej horrorów. Mamy Bartosza M. Kowalskiego ciągnącego gatunek dzięki dwóm częściom ,,W lesie dziś nie zaśnie nikt" i nadchodzącemu ,,Hellhole". Jednakże poza tym? Nic więcej. Na szczęście teraz wkroczył Xawery Żuławski, który po świetnej ,,Mowie ptaków" postawił na kolejny energiczny film o młodych, ale tym razem z dodatkiem zombie. Normalnie w kinie takie rzeczy nie brzmią oryginalnie, lecz na naszym podwórku to coś nowego. Ten prosty cel udało się dobrze zrealizować, choć nie bez drobnych problemów po drodze.

To przede wszystkim nieco inny film niż mogłoby się wydawać. Jeśli ktoś spodziewał się kompletnej jazdy bez trzymanki w pełni skupionej na zombie to może leciutko się zawieźć. Xawery Żuławski decyduje się na nieco inny kierunek. Choć ,,Apokawixa" od początku do końca jest samoświadomym kinem klasy B o apokalipsie to poświęca ona dużo czasu na zarysowanie bohaterów oraz skomentowanie rzeczywistości w przerysowany sposób. Postaci jest sporo i o każdej z nich można coś powiedzieć. Są prosto napisane, ale nie na tyle, żeby sprawiać wrażenie stworzonych na szybko i bez pomysłu. Wypadają też nieco lepiej dzięki obsadzie składającej się z młodych, utalentowanych aktorów. Ogólnie nie jest to grupa przyjaciół, z którą mocno się zżyłem, ale byłem w stanie zobaczyć ich głębsze więzi przez cały film.


A takie produkcje potrzebują bohaterów, których chcesz obserwować. I tutaj muszę wyróżnić Blitza granego przez świetnego Sebastiana Fabijańskiego. Każda scena z nim jest wspaniała. I to jeden z tych bardziej absurdalnych elementów filmu. Oczywiście cała ,,Apokawixa" jest przerysowana, ale przez pierwsze 40 minut, jest wciąż zachowawcza. Wykorzystuje ten czas, żeby wprowadzić rzeczy, które doprowadzą do późniejszych tragedii, a także przedstawia samych bohaterów. Jednakże nie będę zdziwiony jeśli wielu, tak jak ja, będzie przede wszystkim czekało na wkroczenie zombie do akcji. I tutaj nie mam żadnych zarzutów do reżyserii.


Może i Żuławski nie rozumie tego gatunku tak dobrze jak Bartosz M. Kowalski, ale ciężko mu nie odmówić oryginalności oraz szaleństwa. Dałoby się absurdalność jeszcze podkręcić, ale nawet w tym stanie ,,Apokawixa" bardzo bawi. Podbudowa pod 3 akt trzyma w napięciu, a kiedy rzeczy eskalują to uśmiech nie schodzi z twarzy. Długo trzeba było poczekać na pełnoprawną apokalipsę zombie w polskim kinie, ale w końcu przybyła i jest ona satysfakcjonująca. Xawery Żuławski ma oko do akcji oraz ukazania paniki jaką zasiewają w ludziach te potwory. Cały 3 akt jest na tyle satysfakcjonujący, że po zakończeniu seansu od razu chciałem więcej.

Jednakże wystarczy też jeśli to będzie jednorazowy strzał ze strony reżysera. Każdy jego film był inny od siebie, więc chciałbym znowu zobaczyć coś nowego od niego w przyszłości. A z drugiej strony, ciężko nie prosić o więcej zombie, bo w końcu tak rzadko mamy okazję do zobaczenia tego w polskim filmie. Oczywiście nie wystarczył sam pomysł, żeby ,,Apokawixa" się udała. Jest ona tak dobra, bo Xawery Żuławski ma w sobie dużo energii i wie jak pokazywać młodych ludzi na ekranie. Do tego ta dzika historia o tragicznie zakończonej imprezie nieźle przemywa ekologiczny wątek, a jeszcze milej jest zobaczyć Tomasza Kota oraz Cezarego Pazurę w dwóch, naprawdę udanych epizodach. Naprawdę widzę w głowie wizję, żeby pociągnąć to dalej, bo gdyby było ,,więcej i bardziej", to w tym przypadku mogłoby to wyjść korzystnie. Niczym przy ,,W lesie dziś nie zaśnie nikt", którego kontynuację uważam za lepszy film od poprzednika. Ale to już przekonamy się w przyszłości co z tym będzie. Na razie mogę jedynie liczyć, że inni ludzie w Polsce również docenią tę wyjątkową pozycję.

Ocena: 7/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz