czwartek, 8 września 2022

,,Pinocchio" / ,,Pinokio" - recenzja

 

Zdecydowanie nie jestem sobie wdzięczny za to, że podjąłem się tego recenzenckiego obowiązku i sprawdziłem ,,Pinokia"...


Aktorskie remake'i animacji Disneya są jedną z plag współczesnych blockbusterów. Przypominają o tym jak ciężko jest przepchać oryginalne pomysły skoro ludzie kupią szczucie nostalgią zrobione przy zerowym wysiłku. Oczywiście zdarzyły się też te produkcje, które miały na siebie pomysł jak ,,Mój przyjaciel smok", ,,Krzysiu, gdzie jesteś?" czy chociażby ostatni remake, który wyszedł w zeszłym roku czyli ,,Cruella". Niestety są to rzadkie przypadki i częściej mamy do czynienia z adaptacjami, które zbyt kurczowo trzymają się oryginału. To często zbędne produkcje i do tego grona dołącza ,,Pinokio" Roberta Zemeckisa.


Film, który już od początku wyglądał dla mnie źle. Skierowany wprost na platformę Disney+, zapowiadał się na adaptację, która po prostu przeniesie tą samą historię co zawsze, ale jeszcze z dodatkiem brzydkich efektów specjalnych. I dokładnie tak jest. Już od pierwszych scen w oczy rzuca się bardzo słabe CGI. Każda komputerowa postać odstrasza, a taka scena z osłem to coś co chciałbym wyprzeć z mojej pamięci. Poza tym od samej scenografii bije straszna sztuczność, a także ciasnota. Mógłbym również zażartować, że sceny rozgrywające się pomiędzy dwiema postaciami CGI wyglądają jak brzydkie cutscenki z gry.

Jest to tym bardziej smutne, bo przypomina o tym jak kariera Roberta Zemeckisa stoi w miejscu od wielu lat. Niegdyś wizjoner eksperymentujący z animacją, a teraz wyrobnik. W ,,Pinokiu" leci on na autopilocie i nigdy nie byłem w stanie poczuć jego stylu. Scenariusz również jest wykonany bez jakiegokolwiek polotu. Choć nigdy nie oglądałem oryginalnej animacji Disneya, ani nie czytałem książki, to nie jest ciężkim zauważyć, że tegoroczny remake to kolejna aktorska adaptacja, która nie umie pozwolić sobie na oryginalne pomysły. Wydawałoby się, że narracja Świerszcza w tym pomoże, ale prędzej czy później, zostaje on porzucony w historii i przestaje mieć znaczenie. Natomiast dłuższy metraż, nie daje sposobności, żeby bardziej rozwinąć fabułę.

W tym wszystkim marnuje się także Tom Hanks, który jako Dżepetto wypada karykaturalnie. Nawet kiedy miał przesadzoną rolę w ,,Elvisie" w tym samym roku, to znacznie lepiej pasował tam do konwencji. Tutaj, nie zdołał on zaskarbić mojej sympatii. W obsadzie przewijają się również inne utalentowane osoby jak Cynthia Erivo, Joseph Gordon-Levitt czy Luke Evans, ale nie mają oni pola do popisu w swoich rolach. Choćby ze względu na ich bardzo krótki udział w filmie. Zaś piosenki, które też powinny jakoś wybrzmieć, są kompletnie do zapomnienia. Nawet kultowe ,,When You Wish Upon A Star" wypada niemrawo. Ścieżka dźwiękowa Alana Silvestri również jest nijaka.


Tak samo zresztą jak cały film. ,,Pinokio" Roberta Zemeckisa nawet nie zaskoczył mnie tym jak zły jest. Jednakże wciąż pozostawił mnie wkurzonym, bo przypomniał mi o problemach wszystkich innych remake'ów animacji Disneya. Pomimo tego, że ich plaga nieco ustała (wystarczy sobie przypomnieć aż 4 filmy w samym 2019), to dobrze wiem, że wciąż nie przestaną wychodzić. Nieważne czy w kinach czy na Disney+. Mogę co najwyżej liczyć, że David Lowery dostarczy coś oryginalnego dzięki swojemu Piotrusiowi Panowi. Natomiast o ,,Pinokiu" zapomnijmy. Jest on tym bardziej przykry jak przypomni się, że nawet te słabe adaptacje powieści, zwykle czymś mogły się wyróżnić. Zaś jeszcze w tym roku, dostaniemy animację od Guillermo del Toro. Ja czułbym wstyd wypuszczając w takiej sytuacji adaptację Zemeckisa.

Ocena: 2/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz