,,Kryptonim Polska" pokazał mi, że nawet filmy, o których nie będzie się w przyszłości pamiętało, potrafią wkurzyć bardziej niż powinny. Najwyraźniej tak już kończy się tworzenie żenującej satyry, która nie ma niczego oryginalnego do powiedzenia.
Po co? To jedno pytanie tkwiło mi w głowie zarówno przed premierą ,,Kryptonimu Polska" jak i po wyjściu z sali kinowej. Już od momentu jego zapowiedzi czułem, że będzie źle. Bo oto powstaje satyra, która chciałaby wyśmiać obie strony. To nie jest zły pomysł sam w sobie, bo u jednych i drugich można znaleźć problemy. Tylko biorąc się za coś takiego, trzeba się znać. A z satyrami bywa naprawdę ciężko. Łatwo jest przesadzić, stworzyć coś tak oczywistego, że nie będzie to w żaden sposób odkrywcze albo nie mając żadnego doświadczenia, napisać tekst, który nie miałby niczego ciekawego do powiedzenia. Scenarzyści Jakub Rużyłło i Łukasz Sychowicz popełniają wszystkie te błędy i parę więcej.
Napisali film, który ma być komedią pokazującą Polskę w krzywym zwierciadle. Taką co umiejętnie wyśmiewa obie strony. A jest o miłości ludzi z dwóch różnych stron konfliktu. Z takim pomysłem na historię, byłem niemalże pewien, że to się nie uda i faktycznie tak wyszło. Bez mieszania w tę opinię polityki będzie ciężko, więc od razu to powiem. ,,Kryptonim Polska" ma bardzo symetryczny charakter, który mi osobiście przeszkadza. Choć co śmieszne, nawet twórcom słabo idzie podążanie tym kierunkiem. Tak naprawdę dużo mocniejsze skupienie jest na narodowcach przedstawionych w możliwie najbardziej karykaturalny sposób. Oczywiście są momentami kreowani na poważne zagrożenie, ale zakończenie strasznie to niweluje. To może być komedia przedstawiająca realia w krzywym zwierciadle, ale ona jest zupełnie niewiarygodna. Szczególnie, że kiedy już bierze się za drugą stronę czyli aktywistów, to nawet nie umie pokazać ich w jakimś szerszym świetle.
Napisali film, który ma być komedią pokazującą Polskę w krzywym zwierciadle. Taką co umiejętnie wyśmiewa obie strony. A jest o miłości ludzi z dwóch różnych stron konfliktu. Z takim pomysłem na historię, byłem niemalże pewien, że to się nie uda i faktycznie tak wyszło. Bez mieszania w tę opinię polityki będzie ciężko, więc od razu to powiem. ,,Kryptonim Polska" ma bardzo symetryczny charakter, który mi osobiście przeszkadza. Choć co śmieszne, nawet twórcom słabo idzie podążanie tym kierunkiem. Tak naprawdę dużo mocniejsze skupienie jest na narodowcach przedstawionych w możliwie najbardziej karykaturalny sposób. Oczywiście są momentami kreowani na poważne zagrożenie, ale zakończenie strasznie to niweluje. To może być komedia przedstawiająca realia w krzywym zwierciadle, ale ona jest zupełnie niewiarygodna. Szczególnie, że kiedy już bierze się za drugą stronę czyli aktywistów, to nawet nie umie pokazać ich w jakimś szerszym świetle.
Obie grupy są zarysowane tak jakby scenarzyści całą swoją wiedzę o społeczeństwie opierali na stereotypach, memach i historiach zasłyszanych wśród przyjaciół. Podobnie jest z humorem. ,,Kryptonim Polska" to żenująca komedia, która nigdy nie była w stanie mnie rozśmieszyć. Wydaje mi się, że nawet pijany wujek na weselu byłby w stanie wymyślić lepsze żarty. Albo nie rzucałby takimi, które mogliście usłyszeć zbyt wiele razy w życiu. Dlatego nie dość, że to kompletnie przestrzelona satyra nie umiejąca powiedzieć czegokolwiek nowego lub wartościowego, to jeszcze zupełnie nie działa jako przerysowany obraz Polski, bo jako coś takiego nie śmieszy tylko żenuje. Nie ma w tym wszystkim też jakiejkolwiek odwagi czy tego ,,braku cenzury", którym się tak chwalono. Jeśli ktoś myśli, że film Piotra Kumika wywoła jakąś dyskusję to... nie. Bardziej przypomina lekkie szturchnięcie w plecy, które szybko się ignoruje.
A w tym wszystkim marnuje się jeszcze obsada. Są tu osoby, które wolałbym widzieć w lepszych produkcjach. Maciej Musiałowski, Borys Szyc, Piotr Cyrwus, Cezary Pazura... Każdy z nich ma talent komediowy, który w połączeniu z tym konkretnym materiałem, marnuje się. Ja widzę, że co niektórzy robią co mogą w tych rolach. Tylko, że tego nie da się odratować. Chociażby wątek romantyczny. Maciej Musiałowski nie ma chemii z Magdaleną Maścianicą. I generalnie cała ich relacja jest bardzo skrótowa, nienaturalnie napisana, a do tego źle przyczynia się później to zakończenia. Ten romans jest pusty. Natomiast Piotr Cyrwus i Cezary Pazura pojawiają się na tyle krótko, że w życiu nie byliby w stanie wyciągnąć czegoś z tych gościnnych występów.
Normalnie przy filmach, które zostaną szybko zapomniane, nie jestem tak surowy. Przechodzą obok mnie obojętnie, więc i ja niespecjalnie przejmuję się nimi. ,,Kryptonim Polska" też niespecjalnie mnie obchodzi, bo to nawet nie jest szkodliwy film. Jednakże nie będę ukrywał, kończąc seans byłem wkurzony. W końcu te ponad 90 minut było stratą czasu. Spędzoną na przecieraniu oczu z żenady. Zarówno z powodu męczących żartów jak i przesłania, z którego praktycznie nic nie wynika. Produkcja Piotra Kumika zasługuje na jak najszybsze zapomnienie, choć trzeba przyznać, że ciężko jest wyprzeć z pamięci coś tak tragicznego.
Ocena: 1/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz