,,Dragon Ball" ma swoje dość ważne miejsce w sercach wielu Polaków, którzy oglądali go jeszcze w telewizji. Teraz te same osoby z pewnością cieszą się z powodu premiery Super Hero. Jednakże co z ludźmi, którzy marki nie znają? Czy znajdą tu coś dla siebie?
Było Stowarzyszenie Nowych Horyzontów z ,,Belle", później Piece of Magic Entertainment z ,,Jujutsu Kaisen 0", a teraz przyszła pora na UIP i ,,Dragon Ball Super: Super Hero". Trzeba przyznać, że w tym roku w polskich kinach zadziało się więcej w temacie anime niż przez ostatnie parę lat. Cieszy to ogromnie, bo każda taka premiera budzi u mnie dużą ekscytację. Nawet teraz pomimo tego, że nigdy nie byłem fanem ,,Dragon Balla". To seria, której fenomen ominął mnie. Jednakże ruszyłem, bo ciekawość była u mnie duża. Nieważne czy niczego nie rozumiałbym. Ważnym było, że mogę zobaczyć to na dużym ekranie i wesprzeć frekwencję. Na szczęście poczułem się bardzo spełniony po seansie.
Tak jak napisałem, nie znam ,,Dragon Balla". Jednakże jeśli tak jak ja martwiliście się, że na sali poczujecie się kompletnie zagubieni to uspokajam was. ,,Dragon Ball Super: Super Hero" robi zaskakująco dobrą robotę z wprowadzaniem widza do tej historii. Sięgając po wątek Armii Czerwonej Wstęgi rozpoczęty jeszcze w pierwszej serii, twórcy poczuli, że powinni przypomnieć fanom całą ich historię. Przy okazji działa to idealnie dla ludzi, którzy zwyczajnie nie znają oryginału. Dodatkowo nie ogranicza się to tylko do paruminutowego wstępu. Później też sporo rzeczy jest wyjaśnione. I niestety trzeba przyznać, że ta ekspozycja robi się na pewnym etapie męcząca. Szczególnie przy drugim seansie człowiek ma ochotę jak najszybciej przejść do tego co najciekawsze. Ale wszystkie te rozmowy są mimo wszystko potrzebne i co najwyżej mogłem liczyć na ich skrócenie.
Jednak pomimo obecności ekspozycji, to wciąż film skierowany przede wszystkim do fanów. Cała rodzina Sayanów jest obszerna i jeśli ktoś chociaż w minimalnym stopniu nie kojarzy kto jak z kim jest powiązany, to może lekko się pogubić. Poza tym dochodzi także poboczny wątek związany z Brolym, który zajmuje mniej więcej 10 minut. Dla kogoś kto nie widział poprzedniej kinowej produkcji z serii, będzie on wydawał się kompletnie zbędny. Tymczasem jego obecność tutaj ma sens. Generalnie pewien próg wejścia jest, ale ja sam mogę powiedzieć, że wciąż bawiłem się bardzo dobrze pomimo takich drobnych problemów.
Przede wszystkim dlatego, bo to świetny rozrywkowy film. Wypełniony jest masą serca jaką ma Akira Toriyama do tych postaci. Nawet jeśli dopiero je poznałem, to już pokochałem tę rodzinkę. Szczególnie uwielbiam relację jaką ma Piccolo z Pam. Nie da się nie uśmiechnąć kiedy widzi się jak Szatan troszczy się o córkę Gohana. Zresztą nowe postacie też wypadają nieźle na czele z Gammą 1 i 2. Uczynienie z nich kogoś na wzór klasycznych superbohaterów jest ciekawym pomysłem. Dodatkowo konflikt pomiędzy głównymi postaciami, a Armią Czerwonej Wstęgi jest nieco bardziej oryginalny niż spodziewałem się po tej serii.
Oczywiście tym co najbardziej przyciąga do ,,Dragon Balla" są sceny akcji. I są one świetnie wykonane. Trzeba na nie trochę poczekać, ale jak wchodzą to w pełni satysfakcjonują. Dużo walki wręcz i mniejsze skupienie na strzelaniu do siebie promieniami. Choć im bliżej końca, tym skala robi się większa, a sceny bardziej spektakularne. Jednakże nie byłoby to możliwe bez zaskakująco dopieszczonej animacji. Wiem jak wielu ludzi czuje się źle na samą myśl o niej, bo i sam z początku byłem średnio przekonany, ale warto dać szansę, bo ,,Dragon Ball Super: Super Hero" wygląda naprawdę w porządku. Elementy 2D i 3D dobrze się ze sobą łączą, modele postaci są ładnie stylizowane, a praca kamery działa bez zarzutu. Zaś pod koniec jest to już prawdziwy spektakl.
Nowej kinowej produkcji z świata ,,Dragon Balla" udaje się zrobić coś ważnego dla mnie. Sprawiła, że poczułem się zainteresowany, żebym bardziej wszedł w tę markę. Nie wiem czy to zrobię, ale na pewno czuję się zachęcony. Spektakularna akcja, sympatyczne postacie i ciekawy świat. To wszystko tu jest. A ,,Dragon Ball Super: Super Hero" zapamiętam jako dobre wejście w ten świat. Takie, które dało mi masę frajdy w trakcie seansu i zadbało, żebym za bardzo nie gubił się. Nawet jeżeli potrafiło na początku zmęczyć ekspozycją. Fani zaś powinni docenić skupienie na Piccolo i Gohanie, bo Goku i Vegeta są tym razem na dalekim planie. Jest to coś odświeżającego. W skrócie, jedni i drudzy znajdą tu coś dla siebie.
Ocena: 7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz