sobota, 13 sierpnia 2022

,,Nope" / ,,Nie!" - recenzja


Jordan Peele od obiecującego reżysera z czasu ,,Uciekaj!", stał się już nazwiskiem z renomą, gdzie nie potrzeba nawet informacji o filmie, żeby wiedzieć, że jest na co czekać.


Naprawdę nie potrzeba było dużo, żeby ,,Nie!" przyciągnęło moją uwagę. Reżyser to oczywiście pierwsza sprawa. Druga to sam koncept na historię. Jordan Peele tym razem idzie bardziej w stronę S-F. Niemalże blockbusterowego kiedy porówna się jego skalę z ,,Uciekaj!" i ,,To my". A jako, że i sam temat UFO to coś co nadal da się ograć w oryginalny sposób, to czekałem z niecierpliwością, żeby zobaczyć co tym razem reżyser wymyśli. I mogę na całe szczęście powiedzieć, że Peele jest stale rozwijającym się twórcą, który nie stoi w miejscu jeśli chodzi o obierane gatunki, a także poruszane tematy. ,,Nie!" to nie tylko pierwszorzędnie zrealizowany thriller, ale także bogata w treść historia o takich kwestiach jak fiksacja na punkcie spektakli czy ujarzmianiu natury.


Oczywiście byłoby co najmniej nieuczciwym z mojej strony gdybym zdradził za dużo. Ja sam starałem się uważać przez te 3 tygodnie od premiery w USA na cokolwiek co by mi zdradziło fabułę. Zwiastuny można jeszcze zobaczyć (nawet ten finałowy moim zdaniem), ale lepiej będzie jak wszystko inne was ominie przed seansem. Choć ,,Nie!" tym razem nie sili się na żadne zaskakujące zwroty akcji jak poprzednie produkcje reżysera, to wciąż ma pewne niespodzianki, o których warto przekonać się pierwszy raz na dużym ekranie. Będą one powoli odkrywane, bo jest to zaskakująco powolny film. Do tego najdłuższy z dotychczasowych w karierze Peele'a. I ja sam mogę powiedzieć, że momentami zdołałem to odczuć. Osobiście bym go lekko skrócił, bo nawet dość emocjonujący 3 akt był lekko przeciągnięty. Ale myślę, że nawet te drobne dłużyzny nie odrzucą tak ludzi.

Choć bardzo ciekawi mnie jaki będzie ostatecznie odbiór filmu wśród widzów. Ja sam uważam go za najprostszy z dotychczasowych trzech. Czy to wada? Jasne, że nie. Szczególnie, że nie działa to na zasadzie mówienie wprost tego co film chce przekazać. I wciąż jest trochę miejsca dla ludzi do dopowiedzenia sobie pewnych rzeczy. Jordan Peele nie jest twórcą, który pokazywałby wszystko w szczegółach. I w horrorowych scenach działa to doskonale. Gra dźwiękiem jest niesamowita w ,,Nie!". To co słyszymy potrafi być straszniejsze od tego co widzimy. Co nie zmienia tego, że jest na co patrzeć. Może i nie miałem możliwości zobaczyć filmu w IMAXIE, ale i tak byłem pod wrażeniem wielu scen. Jordan Peele razem z Hoytem Van Hoytemą tworzą sceny zachwycające swoim rozmachem. Do tego efekty specjalne prezentują się naprawdę dobrze pomimo nie tak dużego budżetu (67 milionów). Ogólnie, jest to coś co zdecydowanie warto zobaczyć w kinie.


Mógłbym dalej zachwycać się stroną wizualną, bo to wspaniale zrealizowane widowisko, ale jest jeszcze dużo rzeczy, które chciałbym powiedzieć o historii. W tych lekko ponad 2 godzinach zmieściło się wiele naprawdę ciekawych tematów. A przy tym mówienie o nich bez zdradzania czegoś więcej jest lekko trudne. Bo to co zaczyna się jako dość prosta historia o rodzeństwie, które próbuje z powrotem dogadać się, a także wykorzystać grasujące w okolicy UFO, zaczyna się zmieniać w coś więcej. W opowieść o tym jak ludzkość wyzyskuje tragedie i przemienia je w spektakle. Ludzie mają obsesję na punkcie widowisk. Nawet kiedy powinniśmy odwrócić wzrok to coś sprawia, że nie jesteśmy w stanie przestać patrzeć. Poza tym próbują dokonać niemożliwego ujarzmiając naturę. A to nie wszystko, bo wielu ludzi powiedziałoby, że to historia o czymś jeszcze innym. ,,Nie!" dokłada się w ciekawy sposób do wielu innych produkcji o tematyce UFO. Pokazuje także, że Jordan Peele nie próbuje powtarzać sukcesu swojego pierwszego filmu. Jego trzy dzieła są różne od siebie pod kątem poruszanych tematów. Ogromnie mnie to cieszy i tym bardziej jestem ciekaw co  jeszcze dostaniemy w przyszłości od niego.

Ocena: 8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz