wtorek, 19 lipca 2022

,,Na chwilę, na zawsze" - recenzja

 

Tego, że w polskim kinie znajdę szantaż emocjonalny porównywalny do ,,Gwiazd naszych wina", to nie spodziewałem się.


Nowy film Piotra Trzaskalskiego obiecuje na początku coś czego ostatecznie nigdy nie dostarcza. Wydawałoby się, że to będzie film o walce z nałogiem. A może inna wersja ,,Narodzin gwiazdy"? Jednakże można poczuć się oszukanym. Dlatego ja od razu przejdę do sedna. ,,Na chwilę, na zawsze" jest jednym wielkim emocjonalnym szantażem. Wyobraźcie sobie spotęgowane ,,Gwiazd naszych wina". Tak twórcom zależy na tym, żeby widzowie czuli emocje. I ja miałem tego bardzo szybko dość.

Na początku to rzeczywiście historia o walce z nałogiem. Antypatyczna gwiazda trafia do ośrodku terapii, gdzie ma się poprawić po wypadku samochodowym. Zostajemy w to wrzuceni na głęboką wodę, bo o samej Poli wiemy bardzo niewiele. Zarówno o niej samej jak i jej karierze. Natomiast przez większość czasu po trafieniu do ośrodka, stoi w miejscu. Nie rozwija się jako postać. Dalej jest tą samą tragiczną bohaterką. A kiedy już przychodzi jej przemiana to jest ona bardzo nagła. Ciężko stwierdzić kiedy dokładnie zmienia się u niej nastawienie do ludzi. Działa to jakby za pstryknięciem jednego przycisku doszło do zmiany o 180 stopni.


Z reszty postaci, warto pamiętać wyłącznie Borysa. Jego historia jest okropnie przewidywalna, ale Paweł Domagała robi co tylko może byle wyciągnąć z tego coś więcej. Pomaga w tym chociażby jego talent muzyczny. Niestety nie jest on w stanie uczynić relacji z Polą lepszą. Głównie dlatego, bo Martyna Byczkowska to tragiczna aktorka. Ta dwójka nie ma ze sobą jakiejkolwiek chemii. A przez to cierpi część romantyczna filmu. Choć moim zdaniem romansu po prostu nie powinno było być. Jest on wymuszony i wciśnięty tylko po to, żeby próbować wzruszać ludzi.

A Piotr Trzaskalski razem z innymi osobami odpowiedzialnymi za scenariusz, robi wszystko, żeby wzruszyć widza. Dotykane są ciężkie tematy jak nałóg czy samobójstwo i nie brakuje mocnych scen. Jednakże to wszystko nie działa. Od pewnego momentu czuje się wyłącznie przytłoczenie. Gdyby jeszcze te momenty były lepiej napisane i zagrane to może udałoby się cokolwiek z tego uratować. Ale ja nigdy nie poczułem jakiejkolwiek szczerości w nich. Im bliżej końca był film, tym coraz bardziej pogrążał się on w szantażu emocjonalnym.


Tu praktycznie wszystko nie działa. Jedyną osobą, która wnosi od siebie coś dobrego jest Piotr Domagalski. A przy tym widząc, że był współodpowiedzialny za scenariusz, boję się myśleć jakie mógł mieć pomysły w historii. Niby zdarzają się jeszcze niezłe realizacyjnie sceny, ale szybko nadużywana jest jedna perspektywa. ,,Na chwilę, na zawsze" ma tragiczną historię, która często zbyt pędzi i nie daje czasu swoim postaciom na rozwój. Poza tym serwuje zupełnie niewiarygodny romans, oklepany i leniwie przedstawiony temat show businessu oraz opowiada o poważnych problemach bez jakiejkolwiek subtelności.

Ocena: 2/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz