piątek, 1 lipca 2022

,,Chrzciny" - recenzja

 

Rzadko kiedy mam okazję recenzować filmy tak wcześnie przed premierą, ale wczoraj udało mi się zobaczyć przedpremierowo ,,Chrzciny". I mogę powiedzieć, że warto mieć film na oku.


Przez mocne przesunięcie daty premiery, trochę zapomniałem o ,,Chrzcinach". Może to też dlatego, bo uznałem, że nie potrzeba nam kolejnego polskiego filmu o kłócącej się rodzinie. Jeszcze nie tak dawno mieliśmy ,,Cichą noc". Tymczasem Jakub Skoczeń zaskoczył mnie. Jego film nie jest odkrywczy. Spośród produkcji o podobnej tematyce, nie dopowiada niczego nowego. Ale dobrze wie co musi zrobić, żeby jakoś się wyróżnić i nie zatonąć w tej fali identycznych filmów.


Czasem walczymy z czymś smutnym poprzez śmiech. Nawet tragedie potrafimy obrócić w komedię. I ,,Chrzciny" właśnie to robią. Zamiast iść w pełny dramat tak jak zwykle się to robi, stawiają w dużym stopniu na humor. Wychodzi z tego taka groteska, która wciąż pozostaje całkiem naturalna pomimo różnych absurdów. Praktycznie każda postać ma tu swój własny problem, który zostaje zarysowany. A jako, że bohaterów jest dużo, a czasu niewiele, to imponuje mi jak udało się to sensownie zmieścić. Oczywiście historie niektórych członków rodziny są krótkie, ale dobrze, że pamiętano o każdej osobie.

Do tego sama rodzina jest wypełniona nieźle napisanymi postaciami. Z ich interakcji bierze się dużo zabawnego humoru (nie brakuje też oczywiście żartów sytuacyjnych). I choć część członków rodziny jest oparta o pewne archetypy, to obsada wyciska z swoich ról ile się da, żeby nadać im więcej charakteru. Zebrano tu naprawdę wspaniałe grono osób. Najbardziej wyróżniają się dla mnie Katarzyna Figura, Maciej Musiałowski i Tomasz Schuchardt. Ale wciąż, każdy daje tu przynajmniej porządny pokaz swoich umiejętności.

Tyczy się to również reżysera. Jakub Skoczeń przez ostatnie lata głównie reżyserował odcinki różnych telewizyjnych seriali. Dlatego średnio spodziewałem się czegoś więcej po realizacji ,,Chrzcin". Ale ku mojemu zaskoczeniu, to naprawdę nieźle nakręcony film. Od strony kostiumów czy scenografii, dobrze oddaje tamten czas. Za to zdjęcia? Wspaniała robota przy użyciu Steadicam. To nie jest specjalnie wygodne urządzenie, ale zostaje ono tutaj bardzo dobrze wykorzystane. Obecność mastershotów bardzo mnie cieszy (nawet jeśli część została nieco pocięta). Naprawdę nie doceniłem wcześniej operatora Bartka Cierlicy.


Jakub Skoczeń sam stwierdził, że nie chciał, żeby jego film to był kolejny ,,Dom zły" lub ,,Cicha noc". Chciał ugryźć temat skłóconej rodziny od innej strony. Bardziej komediowej, żeby nie przytłaczać dramatem. A także użyć momentu ogłoszenia stanu wojennego jako pewnego motoru napędowego, aby historia ostatecznie odpowiednio wybrzmiała. Dlatego nawet jeśli ,,Chrzciny" nie są oryginalnym filmem, to z pewnością przypadną one do gustu masie ludzi. Przemawiają do widowni swoim humorem oraz przekazem pomimo osadzenia akcji w 1981. Choć premiera odbędzie się dopiero za 5 miesięcy, to mogę powiedzieć, że jest na co czekać.

Ocena: 7/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz