Kolejna recenzja filmu z Oscarów po ,,Belfaście"? Niezły przypadek. I na szczęście tym razem recenzuję znacznie lepszą produkcję.
Długo czekałem, żeby móc w końcu zobaczyć ,,Drive My Car". Film już od czasu premiery w Cannes przykuł moją uwagę, a późniejsze liczne nominacje i nagrody tylko podsycały moje zainteresowanie. I nie spodziewałem się jeszcze wtedy, że to będzie jeden z filmów, które powalczą o Oscara w głównej kategorii. Co jest takiego w ,,Drive My Car", że nawet członkowie Akademii na tyle docenili zagraniczną produkcję (bo zdarza się to wciąż rzadko)? Miałem nieco obaw czy film Ryûsuke Hamaguchiego sprosta moim wysokim oczekiwaniom, ale na szczęście nie zawiodłem się. Czegoś takiego potrzebowałem w kinie od dłuższego czasu.
To o tyle niecodzienna produkcja, bo mówimy o 3-godzinnym, powolnym kinie skupionym na rozmowach, poruszającym takie tematy jak tęsknota, żałoba czy poczucie winy. Wielu się w tym nie odnajdzie i prędko straci zainteresowanie, ale czegoś takiego szukałem od dawna. Ryûsuke Hamaguchi kreuje specyficzne, ale idealne tempo, dzięki któremu gładko się przez to płynie. A co jeszcze lepsze, cierpliwy widz jest wynagradzany. Trzeba pozostać skupionym przez cały czas, bo nie warto tracić pewnych informacji, których dowiadujemy się o postaciach z rozmów. Należy pamiętać jak rozpoczyna się historia opowiadana przez bohaterkę, żeby później scena z dokończeniem jej wybrzmiała tak jak powinna. I mi naprawdę zależało, żeby wiernie to śledzić. Z każdej rozmowy coś wynika. Dialogi są tak dobre, że nawet kiedy konwersacja trwa ponad 10 minut, to ja śledzę to z takim zaangażowaniem z jakim bym oglądał scenę akcji. Zaś postacie na tyle fascynują, że chcę dowiadywać się o nich więcej.
Ogólnie na film składa się tyle różnych czynników, które fascynują, że moja uwaga stale była skupiona na oglądaniu, a o mijającym czasie, niekiedy kompletnie zapominałem. Wiem, że 3 godziny to dużo. ale tutaj ten czas trwania jak najbardziej jest uzasadniony. Niby ja sam stwierdziłbym, że to 1 i 3 godzina są najlepsze, ale też ciężko by mi było coś wyciąć. Szczególnie, że nawet te niepozorne sceny potrafią mieć znaczenie. W ,,Drive My Car" naprawdę lubię to jak bardzo wszystko jest ze sobą powiązane. Jako przykład mogę wziąć postać Oto. W zasadzie najważniejsza bohaterka historii mimo, że fizycznie, jest nieobecna przez znaczną większość czasu. Jednakże to wokół niej koncentrują się konkretne motywy historii oraz relacja Kafuku i Takatsukiego.
Mógłbym tutaj rozłożyć historię na wiele czynników, ale nie chciałbym też niczego zdradzać tym, którzy jej jeszcze nie znają, więc ujmę to wszystko nieco inaczej. Tak jak wspomniałem, wiele rzeczy jest tu ze sobą powiązane. Tą dwójkę postaci łączy nie wybaczenie sobie pewnej decyzji z przeszłości oraz utrata ważnej dla nich osoby. Dla tych bohaterów ważne były scenariusze pisane przez tą kobietę. Oni stanowią swoje przeciwieństwo, przez które jedna strona uświadamia sobie coś ważnego. No właśnie, skoro już tyle piszę o postaciach to powiem od razu, że są naprawdę złożone. I przede wszystkim ludzkie. Na początku nieco enigmatyczne, ale im więcej się dowiaduje o nich, tym łatwiej je zrozumieć. Co nimi kieruje w życiu, dlaczego dana rzecz tak wpłynęła na nich i co chcieliby zmienić. To fascynujący bohaterowie, a obsada idealnie to oddaje. Oglądanie takiego Hidetoshiego Nishijimy to była sama przyjemność i szkoda mi, że to on nie jest wśród najlepszych pierwszoplanowych aktorów na Oscarach.
Na szczęście cieszy docenienie Hamaguchiego oraz jego scenariusza adaptowanego pisanego razem z Takamasą Oe. Jak dotąd widziałem dwa filmy reżysera i bardzo podoba mi się jego styl. To powolne tempo i skupienie na konwersacjach są czymś rzadkim przez co jeszcze bardziej doceniam całość. Ryûsuke Hamaguchi wie jak złapać uwagę widza nawet kiedy mogłoby się wydawać, że dzieje się niewiele. A co do scenariusza adaptowanego to przyznaję, że nie znam twórczości Harukiego Murakamiego. Jednakże wczytałem się w to co pisali ludzie znający ją i ,,Drive My Car" jest ciekawą adaptacją. Bierze materiał nie tylko z tego jednego opowiadania. Jak już to rozszerza go o również parę innych. I to działa zaskakująco dobrze, bo nigdy nie poczułem jakby coś było nie na miejscu w historii. Wprost przeciwnie, bo wszystko łączy się idealnie. Tym bardziej cieszą te nominacje za reżyserię i scenariusz.
Choć wciąż jestem zaskoczony, że taki film jak ,,Drive My Car", zdobył taką renomę, żeby nawet Akademia dała mu 4 nominacje do Oscara, również w najważniejszej kategorii. Wiele osób nie poczuje się przekonane, bo stwierdzą, że historia jest zbyt rozciągnięta albo pretensjonalna. Jednakże ci, którzy się w tym odnajdą, zdecydowanie będą zadowoleni. Ja z pewnością tak się poczułem. To była bardzo satysfakcjonująca, 3-godzinna podróż z kompleksowymi bohaterami i opowieścią, która wspaniale radzi sobie z tematem kurczowego trzymania się przeszłości, poczucia winy i wybaczania sobie. Nadal rezonuje to we mnie i jestem pewien, że jeszcze długo będę myślał o filmie Hamaguchiego. A takie produkcje szczególnie uwielbiam, bo wiem jak dobrze działają dla mnie po dłuższym czasie.
Ocena: 8/10
Ocena: 8/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz