poniedziałek, 20 grudnia 2021

,,Mushoku Tensei: Isekai Ittara Honki Dasu" / ,,Mushoku Tensei: Jobless Reincarnation" - recenzja

 

Podobno książki nie ocenia się po okładce. Przypomniałem sobie o tym oglądając ,,Mushoku Tensei: Jobless Reincarnation", z którym na początku miałem problemy, ale im bliżej końca, tym coraz bardziej doceniałem tę wyjątkową wizję.


Wielokrotnie miałem okazję dzielić się swoją opinią o gatunku jakim jest isekai. O tym, że nie jest dla mnie i często kojarzy mi się z masowo produkowanymi średniakami. Dlatego rzadko sięgam po ten gatunek. Ale jak już to robię to mam jakiś konkretny powód. W przypadku ,,Mushoku Tensei: Jobless Reincarnation" były to opinie. Jeszcze przed premierą w zimowym sezonie, zupełnie nie słyszałem o materiale źródłowym jakim jest light novel. Ale widząc naprawdę pozytywne opinie, stwierdziłem, że czemu by nie sprawdzić. Coś musi być w serii co tak przyciągnęło ludzi. Przyznam szczerze, z początku nie rozumiałem tego, ale im więcej czasu mijało tym bardziej doceniałem anime.

Początek może niektórych odrzucić. Już w pierwszych minutach Mushoku Tensei przedstawia odpychającego protagonistę. Człowieka, który zabłądził w życiu i stoczył się. I teraz mamy obserwować jak po odrodzeniu się w świecie fantasy próbuje być lepszy? Dość zrozumiałe, ale sama przemiana głównego bohatera to długi proces. Ja na początku nie umiałem się przyzwyczaić do tego. Przez jakiś czas zastanawiałem się nawet czy seria nie przedstawia zachowania bohatera jako niczego złego. Dlatego potrzebowałem czasu, żeby uświadomić sobie parę rzeczy. Z każdym kolejnym odcinkiem widziałem, że autor chciał pokazać jak nawet te złe osoby mogą odkupić się. Do tego protagonista odczuwał konsekwencje pewnych swoich decyzji. To dość niespodziewane widzieć takie podejście do głównego bohatera, ale szanuję twórcę za odważne podejście.


Natomiast nie licząc tej kwestii, o której teraz wspomniałem, historia od początku mnie przekonała. Ja z zasady lubię śledzić historie o rozwoju głównego bohatera. Mam wtedy tą ciekawość, bo chcę wiedzieć na kogo wyrośnie i jak dużo lepszy stanie się. Do tego tutaj to działa jeszcze lepiej kiedy liczysz, że Rudeus zostanie kimś porządnym w przyszłości. W tym pomagają mu inne postacie, które prezentują się bardzo dobrze. Chociażby rodzina, która gdyby nie tak świetna, to wszelkie motywy tyczące się niej, nie wybrzmiałyby równie mocno w historii. Ale są też postacie, które z każdym kolejnym odcinkiem, stawały się coraz ciekawsze. To jak druga połowa serii rozwija chociażby Eris czy samego Rudeusa, zasługuje na bardzo dużą pochwałę. Kiedy już kończyłem 23 odcinek, naprawdę poczułem, że nie chcę się żegnać z nikim.

Tym co jeszcze dodatkowo przyciąga do historii jest świat. Pełen różnorodnych krain, swoich własnych języków i ciekawego zarysowania jego dawnych dziejów. Odkrywamy go razem z podróżującymi bohaterami i również chcemy wiedzieć o nim więcej. Poza tym wydawał mi się znacznie ciekawszy od światów z innych isekai'ów. Wydaje się bardziej przemyślany, autor stale umie zaskoczyć jakimiś ciekawostkami tyczącymi się konkretnych gatunków istot albo przedstawić fascynujące miejsca. Oczywiście nie brakuje też niebezpieczeństw. Nieważne czy to byliby ludzie jak chociażby zepsuta do szpiku kości szlachta czy inni podróżnicy. Są też monstra czy też znacznie poważniejsze zagrożenia. W tych 23 odcinkach pokazano naprawdę wiele ciekawych rzeczy, a przy tym wiem, że w następnych na pewno nie zabraknie tego.


Nie mógłbym także zapomnieć o tym co sprawiło, że całe anime działa tak świetnie. Chodzi o Studio Bind, które specjalnie powstało do tworzenia adaptacji oryginalnego Mushoku Tensei. Od pierwszego do ostatniego odcinka byłem pod ogromnym wrażeniem jak pięknie wygląda anime. Po prostu czuć, że długo pracowano nad tymi 23 epizodami i była włożona w nie pasja ze strony animatorów. Często ludzie twierdzili, że to poziom kinowych projektów i mogę się z tym zgodzić. To jak prezentują się sceny z udziałem magii albo pojedynki... Studio po prostu zrobiło rewelacyjną robotę i chciałbym, żeby na następne odcinki poświęcili tyle samo czasu, bo zdecydowanie nie byłoby sensu pospieszać produkcji.

Ostatecznie czuję się aż nieco głupio wiedząc jak na początku nie doceniałem tej serii. Jasne, wzięło się to z potrzeby zrozumienia wizji stojącej za nią. Do tego trochę nie byłem przekonany do tego jak potoczyła się historia po Teleport Incident, ale z biegiem czasu zmieniłem zdanie w tej kwestii. Najważniejsze jest to, że w przeciwieństwie do różnych osób, dałem szansę serii i zdołała ona mnie pod koniec zachwycić paroma rzeczami. Nadal nie uważam, że jest idealna lub aż tak dobra jak inni twierdzą, ale bardzo czekam na jej dalszy ciąg. Chcę ponownie zobaczyć się z tymi postaciami i odkryć kolejne tajemnice świata, w którym żyją. I poczekam na to tyle czasu ile tylko będzie potrzebowało Studio Bind.

Ocena: 8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz