Być może Disney jednak jest jeszcze w stanie mnie zaskoczyć swoimi animacjami.
Disney w tym roku nieszczególnie mnie przekonał do siebie swoimi animacjami. Zarówno ,,Raya i ostatni smok" jak i ,,Luca" były moim zdaniem co najwyżej w porządku. Będąc parę miesięcy po ich premierze, nie wracam wspomnieniami do nich. Z takim nastawieniem nieszczególnie czekałem na ,,Nasze magiczne Encanto''. Spodziewałem się czegoś dobrego, ale też nieszczególnie pamiętliwego. Może przez te zaniżone oczekiwania zdołałem pozytywnie się zaskoczyć.
Historia w ,,Naszym magicznym Encanto" jest niespodziewanie przyziemna. Skupia się przede wszystkim na rodzinie i relacjach pomiędzy jej członkami. Co prawda ,,Luca" również było podobne, ale dokładnie tego spodziewałem się po tym filmie. W przypadku Encanto łatwo było mi widzieć, żeby całość poszła w bardziej typowym kierunku. Dlatego cieszy mnie pójście w kameralną stronę, bo potrzebuję więcej tego typu produkcji. Zamiast słabo napisanych czarnych charakterów, mamy zagrożenie wywołane przez naturalnie zarysowany konflikt. Postacie mają swoje cele i ambicje, w które wierzą, a to prowadzi do kłótni. Można w to wszystko łatwo uwierzyć, a przez to historia ma emocjonalną (choć nieidealną) konkluzję.
Historia w ,,Naszym magicznym Encanto" jest niespodziewanie przyziemna. Skupia się przede wszystkim na rodzinie i relacjach pomiędzy jej członkami. Co prawda ,,Luca" również było podobne, ale dokładnie tego spodziewałem się po tym filmie. W przypadku Encanto łatwo było mi widzieć, żeby całość poszła w bardziej typowym kierunku. Dlatego cieszy mnie pójście w kameralną stronę, bo potrzebuję więcej tego typu produkcji. Zamiast słabo napisanych czarnych charakterów, mamy zagrożenie wywołane przez naturalnie zarysowany konflikt. Postacie mają swoje cele i ambicje, w które wierzą, a to prowadzi do kłótni. Można w to wszystko łatwo uwierzyć, a przez to historia ma emocjonalną (choć nieidealną) konkluzję.
Jednakże również nie byłbym skłonny stwierdzić, że byłem jakoś wzruszony albo emocje mnie przygniatały. W zasadzie od czasu ,,Coco" nie było animacji Disneya, która umiałaby mnie tak złamać. Nie jest to od razu jakaś mocna wada, ale wydaje mi się, że przez to kolejne ich filmy nie zapadają mi tak w pamięć. Chcę, żeby były bardziej wyjątkowe. O tyle dobrze, że ,,Nasze magiczne Encanto" jakoś wyróżnia się. To film pełen energii, który wygląda pięknie. Animacja jak zwykle jest śliczna, ale przede wszystkim działa tutaj reżyseria i montaż, dzięki którym śpiewane sekwencje przyciągają przed ekran. Zaś same piosenki pomimo tego, że niekoniecznie wpadły mi w ucho, są dobrze napisane. Mimo wszystko Lin-Manuel Miranda jest obietnicą jakiegoś przynajmniej dobrego poziomu.
W zasadzie to najlepsza animacja Disneya w tym roku dla mnie (pomijając ,,Co w duszy gra", którego nadal nie widziałem). Jasne, ,,Nasze magiczne Encanto" może nie jest aż tak dobre, ale zdołało mnie pozytywnie zaskoczyć. Swoją kameralną i uniwersalną historią, w której każdy powinien coś dla siebie znaleźć, a także świetną oprawą wizualną dopełniającą musicalowe sekwencje. Nie jest to film, do którego będę jakoś wracał w przyszłości, ale cieszy mnie, że jest ,,jakiś" w przeciwieństwie do ,,Luci" oraz ,,Rayi i ostatniego smoka" czyli filmów, które scenariuszowo nie wyróżniały się.
Ocena: 7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz