,,Bright: Samurai Soul" uświadomiło mi dość oczywistą rzecz. Nawet jeśli spróbujesz zrobić coś nowego z czymś co było nudne, to dalej dostaniesz coś o czym wszyscy zapomną po chwili.
,,Bright" to miał być ten hit Netflixa, o którym ludzie by gadali i przemieniłby się on w własną serię. Tak się nie stało. Jeżeli mam jakieś wspomnienia z tym filmem to są one takie, że przed obejrzeniem go grałem w ,,Batman: Arkham Asylum" i to była znacznie przyjemniejsza rzecz. Zaś o filmie Davida Ayera zapomniałem od tego czasu. W zasadzie zrobili to wszyscy łącznie z Netflixem. Do czasu... Jak grom z nieba pojawiła się wieść, że film dostanie prequel anime rozgrywający się w epoce Meiji. I zasadniczym pytaniem jakie miałem po dowiedzeniu się tego było: ,,Dlaczego?".
Choć jakiś potencjał dostrzegałem w tym świecie to ciężko mi było uwierzyć, żeby twórcy umieli go wykorzystać. I decyzja o osadzeniu prequelu w takim okresie wydaje się po prostu dziwna. Trochę ciężko mi stwierdzić dla kogo dokładnie jest ,,Bright: Samurai Soul", bo to przede wszystkim słaby film przypominający o tym dlaczego wszyscy zapomnieli o produkcji Ayera. A nawet jeśli są jacyś jego fani, to Samurai Soul raczej średnio przypadnie im do gustu. Operuje zupełnie inną estetyką co może łatwo odrzucić tych, którzy woleli ,,brudny" klimat z poprzedniego filmu.
Jednak przede wszystkim wątpię, żeby ,,Bright: Samurai Soul" zdołało przekonać nowych ludzi do tej marki. Prequel jest brzydko wyglądającą i słabo napisaną produkcją, o której łatwo zapomnieć zaraz po jej skończeniu. Ciężko mi znaleźć w niej cokolwiek oryginalnego pomimo tego, że to coś zupełnie innego od filmu z 2017. Historia podąża przeoranymi tropami i nie ma satysfakcjonującej konkluzji. Zresztą w tak krótkim czasie trwania byłoby zbyt trudne stworzenie takowej. I pomimo 80 minut metrażu, całość okropnie ciągnie się. Wymęczyłem ją w parę dni, bo za każdym razem przypominałem sobie jak brzydkie to jest (zdecydowanie powinno było za to odpowiadać doświadczone studio, a nie nowicjusze).
Przez całe 80 minut pozostałem kompletnie obojętny. Postacie nie mają ciekawej osobowości, świat niczym się nie wyróżnia, a pod względem realizacyjnym, żadna sekwencja nie umie czymkolwiek zaskoczyć. Jest przykrym, że pomimo jakiegokolwiek potencjału jaki drzemał w tym projekcie, nie umiałem znaleźć nawet jednej rzeczy, która umiałaby mi chociaż leciutko zaimponować. To nawet nie jest tragiczna produkcja. Ona jest po prostu tak nijaka.
Autentycznie próbuję zrozumieć co stało za powstaniem tego filmu. Poszerzenie katalogu oryginalnych anime? Jeśli tak to dołożyli sobie kolejną brzydką produkcję, o której wszyscy zapomną (jak chociażby ,,Dragon's Dogma"). Myśleli, że jest jeszcze możliwość wskrzeszenia marki? Cóż, najprawdopodobniej z powrotem ją zabili. Chcieli przekonać nowych ludzi do zainteresowania się ,,Bright"? Zdecydowanie nie udało się. Patrząc na to jak wszyscy ignorują tą produkcję (łącznie z samym Netflixem), ,,Bright: Samurai Soul" zostanie natychmiastowo zapomniane i ciężko mi sobie wyobrazić, żeby ktokolwiek wspominał je w przyszłości.
Ocena: 3/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz