poniedziałek, 12 lipca 2021

,,Black Widow" / ,,Czarna Wdowa" - recenzja

 

Pamiętam dobrze jak ,,Czarną Wdowę" miałem obejrzeć jeszcze w trakcie matury, ale pewne wydarzenia sporo pozmieniały i na rozpoczęcie 4 fazy musieliśmy dłużej poczekać. Czy to oczekiwanie opłaciło się i solowy film o tej bohaterce jest dobry?



W końcu po 2 latach miałem okazję pójść na nowy film z MCU do kina. Nie będę ukrywał, choć przerwa przydała się, żeby nie odczuć przesytu to ciężko mi nie było tęsknić za tym uniwersum. Jednak przerwa się zakończyła i nie dość, że już mamy w tym roku trzy seriale z Disney+ to jeszcze możemy rozpocząć 4 fazę dzięki ,,Czarnej Wdowie". Raczej nieoczywisty wybór na pierwszy film nowej fazy patrząc na to, że rozgrywa się jeszcze w czasach poprzedniej. Jednakże wiele osób było ciekawe przeszłości Natashy Romanoff i pozostaje tylko zadać pytanie, czy filmowi udało się opowiedzieć o niej coś interesującego?

Ja miałem obawy wobec tego. Zastanawiałem się czy ten rozdział w jej życiu będzie w ogóle ciekawy i dopowie nam coś wartego uwagi. Do tego z samych zapowiedzi nie odczułem jakby warto było czekać na ,,Czarną Wdowę". Lecz ku mojemu zaskoczeniu, pierwszy akt był naprawdę dobry. Nie dość, że wszelkie dramatyczne sceny są bardzo emocjonalne to jego bardziej ciężki charakter był nieco niespodziewany dla mnie. A przynajmniej patrząc na to, że mówimy wciąż o filmie MCU. Tymczasem na początku dostałem nieco mix ,,Sicario" z kolejną częścią Bourne'a.

Zaś od strony fabularnej udaje się szybko przypomnieć o tym jaka była sytuacja Natashy po wydarzeniach z ,,Kapitana Ameryki: Wojny bohaterów". Dowiadujemy się czego trzeba, a później wchodzimy prędko w nową historię. Zostaje chociażby wprowadzona Yelena grana przez świetną jak zwykle Florence Pugh. I choć już na etapie pierwszego aktu są pewne zgrzyty w fabule, to wciąż byłem całkiem zadowolony. Aż do pewnego czasu...

Napisałem, że film był nieco zaskakujący pod względem charakteru jak na produkcję z tego uniwersum. Jednakże wciąż nią pozostaje i jest to bardzo widoczne w drugim i przede wszystkim trzecim akcie. Dostajemy chociażby postać Red Guardiana granego przez Davida Harboura. Kogoś z wyraźnym potencjałem, bo mamy zarysowaną jego tragiczną przeszłość. Jednakże przez praktycznie cały czas, jest traktowany jak nieśmieszny żart. Wiadomo, filmy MCU z zasady mają humor, który pozwala rozładować nieco atmosferę, ale zwykle jest on dobrze zaimplementowany. Niestety nie tutaj. Alexei to jedna z najbardziej irytujących postaci jaką miałem okazję zobaczyć w tym uniwersum.

Niestety to nie jedyny problem, przez który ,,Czarna Wdowa" prędko wraca na tory typowej produkcji Marvela. O ile na początku mamy raczej kameralny i ciężki klimat, tak jak tylko wchodzi trzeci akt to mamy do czynienia z kolejną wysokobudżetową produkcją. Oczywiście było wiadomym, że tym jest ten film, ale jest to o tyle rozczarowujące, bo pierwszy akt robił tak dobre wrażenie. Jednakże nie musiałbym jeszcze narzekać na tą widowiskowość, gdyby nie to, że trzeci akt jest zwyczajnie beznadziejny i tyle. Mamy całą masę absurdów, tragiczny czarny charakter i porównywalnie nudniejsze sceny akcji. Dobrze wtedy widać jak bardzo ,,Czarna Wdowa" zmarnowała swój potencjał.

Lecz pomimo świadomości, że mogło być lepiej, wciąż nie nazwałbym nowej produkcji Marvela słabym filmem. Widać, że problem nie tkwił w pomyśle tylko jego słabej egzekucji. Mimo wszystko wciąż możemy się dowiedzieć paru interesujących rzeczy z przeszłości Natashy, a do tego dostajemy Yelenę, którą bardzo chętnie zobaczę w przyszłości. Może to był nierówny start dla 4 fazy, ale nawet taki był nieco potrzebny patrząc na to jak tęskniłem za tym uniwersum.

Ocena: 6/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz