Naprawdę cieszę się, że udało mi się pójść na przedpremierowy pokaz ,,Annette". Generalnie wyjątkowym wydarzeniem było, że taki pokaz się faktycznie odbył. A udział w nim? Wyjątkowe uczucie. A pokazywany film? To chyba najbardziej wyjątkowa rzecz w tym wszystkim.
Przed premierą ,,Annette" wiedziałem głównie tyle, że warto czekać na ten film. Podejrzewam, że brzmi to nieco dziwnie. Jednakże wynika to w sporym stopniu z mojego braku znajomości twórczości Leosa Caraxa. Kompletnie nie wiedziałem czego się spodziewać po ,,Annette". A przy tym wiele osób wokół mówiło o tym jak ważny ten film jest. Wytworzyła się atmosfera wielkiego oczekiwania. A dokładając jeszcze specjalny pokaz przedpremierowy 6 lipca, w pewnym momencie sam nie mogłem się doczekać tego seansu. I to pomimo tego, że nie wiedziałem na co się szykuję. Po filmie byłbym w stanie stwierdzić, że zyskałem na tym.
Przede wszystkim dlatego, bo ,,Annette" jest bardzo zaskakującą produkcją. Zarówno pod względem obranej formy jak i opowiadanej historii. Warto dać się porwać temu spektaklowi i odkrywać co ma do zaoferowania. Ale jeśli potrzebujecie wiedzieć czego można się spodziewać i dlaczego w ogóle ,,Annette" jest tak dobre to spieszę z tłumaczeniem.
Film Leosa Caraxa jest gatunkowym mixem (choć przede wszystkim musicalem) o małżeństwie divy oraz komika, którym na świat przychodzi córka. Jednakże ta wiedza wciąż nie sprawi, że będziecie gotowi na to co dostaniecie. ,,Annette" zaczyna jako w zasadzie prosta historia, ale prędko okazuje się być czymś więcej. Zobaczymy tutaj całą masę różnych tematów. Czy to sława niszcząca gwiazdy i doprowadzająca je do bycia gorszym człowiekiem czy słabość tkwiąca w każdym z nas. Nie brakuje nawet poruszenia tematu #MeToo i krytyki stand-uperów. Jest tego wiele, ale przy tym nigdy nie jest to przepych, który by przeszkadzał. Jak już to byłem przez to bardziej ciekaw tego co dalej mnie czeka.
To samo tyczy się formy. Jest to przede wszystkim musical, ale można doszukać się również innych gatunków i konwencji. Dramat, komedia, baśń, spektakl teatralny... Leos Carax ciągle zaskakuje płynnie przechodząc od jednej do drugiej konwencji. I przy tym nie przesadził z tym. To wciąż jest jedna, spójna i przede wszystkim wyjątkowa wizja artysty. Nigdy nie widziałem takiego filmu jak ,,Annette". Poczułem się jakbym znalazł się w teatrze.
Jednakże dobrze wiem, że wiele osób odbije się od nowej produkcji Caraxa. Choć słyszałem, że ,,Annette" jest przystępniejsza od ,,Holy Motors" to nadal mówimy o bardzo specyficznej produkcji. Nieważne jakie nie jest wasze podejście do musicali. Całość sprawia wrażenie bardzo dziwnego snu, który może i ma sens, ale pewnych rzeczy lepiej nie kwestionować i po prostu trzeba dać się wciągnąć. Szczególnie, że dostaje się wtedy najbardziej zaskakującą produkcję tego roku z rewelacyjnym duetem Driver-Cotillard, pięknymi zdjęciami, wspaniałą muzyką oraz przewrotną historią.
Ocena: 8/10
Ocena: 8/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz