Kolejnym anime od Netflixa po ,,Yakuzie w fartuszku. Kodeksie perfekcyjnego pana domu" był ,,Yasuke", na którego również czekałem. Czy tą produkcją, platforma zdołała poszerzyć swoją bibliotekę anime o kolejny, wart uwagi serial?
Jestem trochę zaskoczony, że tak późno usłyszałem o postaci Yasuke. Wydawałoby się, że jego historia szybciej zyska rozgłos, ale jakoś nigdy do tego nie doszło. A szkoda, bo od razu mnie zainteresowała. Dlatego liczyłem, że anime od MAPPY zdoła ją dobrze przedstawić. Na to była szansa, bo za serię odpowiadali utalentowani ludzie. Chociażby LeSean Thomas z doświadczeniem w animacji (min. pracował przy ,,Legendzie Korry"), Flying Lotus odpowiadał za muzykę, głosu głównemu bohaterowi użyczył Lakeith Stanfield, a animacją zajęło się studio MAPPA, które w ostatnim czasie zachwycało swoim napracowaniem w takich seriach jak ,,Jujutsu Kaisen" czy finałowy sezon ,,Attack on Titan". Widać, że nie traktowano tego projektu obojętnie patrząc na to kto odpowiadał za niego. A przy tym wciąż sporo rzeczy poszło niestety złą drogą.
Przykro mi to mówić, ale ,,Yasuke" nie jest dobrym anime. Choć miał w sobie duży potencjał to niestety parę decyzji przyczyniło się do mojego rozczarowania. Taką najważniejszą dla mnie byłoby chyba wplecenie do tego świata magii i mechów. Mimo, że nie oczekiwałem od razu serii, która byłaby zgodna 1:1 z rzeczywistością to nie ukrywam, drażniło mnie mimo wszystko oglądanie Japonii z XVI wieku, w której na wojnie latają mechy, a ludzie z pomocą magii tworzą gigantów lub wielkie osłony. A to nawet nie jest tak, że ten element sam w sobie musiał być wielkim problemem.
Przykro mi to mówić, ale ,,Yasuke" nie jest dobrym anime. Choć miał w sobie duży potencjał to niestety parę decyzji przyczyniło się do mojego rozczarowania. Taką najważniejszą dla mnie byłoby chyba wplecenie do tego świata magii i mechów. Mimo, że nie oczekiwałem od razu serii, która byłaby zgodna 1:1 z rzeczywistością to nie ukrywam, drażniło mnie mimo wszystko oglądanie Japonii z XVI wieku, w której na wojnie latają mechy, a ludzie z pomocą magii tworzą gigantów lub wielkie osłony. A to nawet nie jest tak, że ten element sam w sobie musiał być wielkim problemem.
Myślę, że problem tkwi w zaimplementowaniu tego elementu w świat przedstawiony. Praktycznie nigdy nie zostaje nam wyjaśnione skąd ludzie w tamtych czasach mają mechy albo jak działa sama magia. I nie oczekuję jakiejś ekspozycji. Wystarczyłoby parę słów wyjaśnienia. Albo pokazanie magii jako czegoś bardziej mistycznego, ukrywanego przed ludźmi. Wtedy myślę, że działałoby to lepiej. Jednakże nie, jest to kluczowy element tego świata i przyczynia się to kolejnej dużej wady moim zdaniem czyli fabuły.
Historia Yasuke jest interesująca i niestety mało kto ją opowiedział. Dlatego liczyłem, że anime zdoła to naprawić. I cóż, kiedy są retrospekcje to owszem, coś w tym temacie rusza. Jednakże są one tylko niewielkim wycinkiem serialu, bo pojawiają się głównie w pierwszej połowie. Do tego nawet wtedy nie są w pełni zadowalające ponieważ brakuje interesujących postaci. Tylko Yasuke w tym wszystkim broni się, bo jako ktoś inny ze względu na swój kolor skóry, musi mierzyć się z brakiem akceptacji ze strony wielu samurajów czy też oczekiwaniami wobec niego. Te elementy są faktycznie interesujące i gdyby tylko poświęcono im więcej czasu, byłbym zadowolony. Jednakże tak jak napisałem, retrospekcje stanowią niewielką część serialu. Co zatem mamy zamiast tego?
Yasuke musi zająć się dziewczynką o imieniu Saki, w której przebudziły się niezwykłe moce. Stąd wszyscy chcą na niej położyć swoje ręce. Prędko problemy dotyczące protagonisty zostają zatem odłożone na dalszy plan, bo historia skupia się na gonieniu za MacGuffinem jakim jest Saki. Oprócz tego jeszcze dochodzi sporo postaci, z których żadna nie jest ciekawa, ani sama w sobie, ani pod względem relacji z innymi. To nie jest dobrze napisany scenariusz. Nie licząc ciekawych retrospekcji, kompletnie nie udaje mu się zarysować wciągającej historii z rozwijającymi się bohaterami. Ostatecznie nawet sam Yasuke nie jest najważniejszy i twórcy zapominają o nim.
Z tego wszystkiego tylko bronią się pewne trzy elementy, o których wspomniałem na początku. Jest chociażby naprawdę dobra ścieżka dźwiękowa od Flying Lotusa. Ma swój własny, charakterystyczny styl i nawet jeżeli nie przypomina czegoś co byłoby elementem serii dziejącej się w XVI wieku, to na swój sposób pasuje. Poza tym Lakeith Stanfield nieźle radzi sobie w roli głosowej (gorzej już z resztą obsady). Natomiast MAPPA nie zawodzi pod względem animacji. Co prawda widać, że nie jest to ich górna półka i ,,Yasuke" potraktowali bardziej jako poboczny projekt, ale sceny walk nadal prezentują się całkiem dobrze.
Niestety nawet te parę dobrze wykonanych elementów nie jest w stanie obronić ,,Yasuke", bo to wciąż słabo napisana historia bez interesujących postaci, w której sam główny bohater dostaje dla siebie za mało czasu. A kiedy jeszcze dołoży się wszystko co związane z magią czy mechami, to tym bardziej całość mi zgrzyta. Był w tym wszystkim potencjał, który można nawet dostrzec w retrospekcjach, ale z jakiegoś powodu postanowiono ograniczyć ten element. Szkoda, bo postać Yasuke zasługuje na coś znacznie lepszego.
Ocena: 3/10
Ocena: 3/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz