sobota, 15 maja 2021

,,Castlevania" (Sezon 4) - recenzja

 

Podobno wszystko co dobre kiedyś się kończy. Jednakże w tym przypadku jest dla mnie nieco inaczej, bo ,,Castlevania" to serial, z którym miałem trochę problemów już od początku. I niestety przykro jest mi mówić, że finałowy sezon to rozczarowanie.



Dobrze pamiętam jak jeszcze wyszedł pierwszy sezon ,,Castlevanii". Nie miałem wtedy wobec niego specjalnie dużych oczekiwań i myślałem sobie iż nie będzie on dużym sukcesem. Jednak ten 4-odcinkowy sezon okazał się być naprawdę dobry. Oczywiście miał swoje problemy, ale jeszcze wtedy najbardziej narzekałem, że jest tego tylko tyle. Chciałem więcej. I to też dostałem, bo obecnie doszliśmy do momentu, gdzie seria doczekała się aż 4 sezonów. Niestety dla mnie nie wyglądało to tak dobrze, bo moim zdaniem, serial zaliczał tendencję spadkową pod względem poziomu. Co prawda bawiłem się dobrze, ale widać było jak twórcy momentami chcieli być zbyt edgy, a do tego nie umieli sobie radzić z operowaniem wieloma wątkami na raz co szczególnie było widoczne w trzecim sezonie.

Tym samym wobec finałowych odcinków miałem spore obawy. Niby cieszyłem się, że nie ciągną tego zbyt mocno i postawią tą kropkę nad i, ale zastanawiałem się czy zdołają dokończyć wszystkie wątki i czy moje dotychczasowe problemy z serią pogłębią się czy znikną. Jednak co najgorsze, byłem kompletnie zobojętniały wobec tego wielkiego finału. W zasadzie to zapomniałem, że w ogóle wychodzi i dopiero inni ludzie mi przypomnieli o tym. Z takim nastawieniem wziąłem się za obejrzenie finałowego sezonu licząc, że może jakimś cudem pozytywnie się zaskoczę, ale niestety nic z tego.

Oczywiście jestem świadomy, że jako nieliczna osoba mam tyle problemów z ,,Castlevanią". Dlatego zaznaczę od razu jedną rzecz. Jeśli jak dotąd byliście bardzo zadowoleni z tych trzech sezonów to nie musicie się bać. Jestem pewien, że finał również przypadnie wam do gustu. To w zasadzie dalej ta sama ,,Casltevania" z swoim mrokiem, a także humorem. Niestety dla mnie oznacza to powrót poprzednich problemów, bo to co nie działało jak dotąd, tutaj również nie działa. I co gorsze, doszło jeszcze parę nowych wad.

Lecz najpierw zacznę od tego co nie jest nowe. Tak jak wspomniałem, uważałem, że twórcy ,,Castlevanii" próbują być zbyt edgy. I bynajmniej nie chodziło mi o brutalność, bo z nią nie mam problemów. Bardziej uwierały mnie przekleństwa, bo czułem jakby według scenarzystów był to sposób na większą dojrzałość. Niestety nie jest ponieważ czasem przekleństwa pasują jak pięść do nosa w niektórych dialogach. Szczególnie tutaj, gdzie mamy poważne zagrożenie w postaci finałowego przeciwnika, którego nie mogę traktować poważnie, gdy zaczyna rzucać wulgaryzmami. A to nawet nie jest tak, że mam cokolwiek przeciwko samym przekleństwom. Jednakże ich użycie tutaj dalej jest tak samo słabe moim zdaniem.

Choć to nadal nie jest wielki problem. Co znacznie bardziej mi przeszkadza to prowadzenie wątków przez twórców. Jest ich zwyczajnie za dużo. Mamy Trevora i Sylphię, Alucarda, Hectora i wampirze siostry, Isaaca, a nawet Saint Germaina. Do tego dokładając wolne tempo sezonu na początku, które bardziej skupia się na dialogach, czułem momentami jakby nie było miejsca na wyraźne kończenie wątków, bo więcej ustanawiano rzeczy niż odcinało się. Generalnie czuję, że mogło się przydać parę odcinków więcej.

Na całe szczęście mogę powiedzieć, że wątki faktycznie dostają swoje zakończenie. Czy jest ono satysfakcjonujące? To już inna sprawa, ale na szczęście widać iż bohaterowie przeszli jakąś drogę od początku serialu aż do jego końca. Szkoda jedynie, że część postaci wciąż nie była moim zdaniem dobrze napisana. Jasne, lubię Trevora, Sylphię czy Alucarda, ale Carmilla, Saint Germain czy finałowy przeciwnik są kompletnie nudni moim zdaniem, a ich motywacje wzbudzają co najwyżej śmiech u mnie. I to wszystko pomimo tego, że mieli mimo wszystko trochę czasu na rozwój lub wypadnięcie po prostu lepiej.

Niestety moje dotychczasowe problemy z ,,Castlevanią" nie zniknęły. I dodatkowo doszło parę nowych wad związanych głównie z finałem. Oczywiście nie będę nic spoilerował, nie martwcie się. Ogólnie nie wiem jakim cudem, ale stworzono naprawdę kuriozalne zakończenie, które wręcz dziwnie nie pasuje do tego jaką serią jak dotąd była ,,Castlevania". Powiem tylko tyle, wydawało mi się jakby twórcy podlizywali się fanom. Nie czuję, że część z tych rzeczy powinna była zakończyć się w ten sposób, bo są np. bardzo słabo wyjaśnione albo sprawiają wrażenie wciśniętych na siłę.

O reszcie problemów nie napiszę ze względu na spoilery. Jednak ogólnie je podsumowując, finał to było dla mnie rozczarowanie. Jasne, wątki zostały domknięte, ale część z nich kończy się absurdalnie. Tyle dobrego, że to chociaż koniec serii i nie będzie ona dłużej ciągnięta. Ale na pocieszenie mogę powiedzieć iż parę naprawdę dobrych rzeczy wciąż zachowało się. Nadal bardzo podoba mi się angielska obsada głosowa. Zżyłem się z wieloma z tych głosów i niektóre sceny dużo by straciły, gdyby nie ta obsada. Natomiast animacji nadal przydałoby się parę klatek więcej lecz są tutaj momenty, gdzie naprawdę byłem zaskoczony tym jak to pięknie wyglądało. To spokojnie najładniejszy sezon.

Szkoda mi patrzeć na to jak niegdyś serial, który naprawdę mi się spodobał, zaczął zaliczać spadek poziomu za kolejnym spadkiem. Ostatecznie ,,Castlevania" zachowała tylko część z swoich dawnych zalet, ale małe to pocieszenie kiedy ostatni sezon jest tak rozczarowujący. Zdecydowanie liczyłem, że ten ostatni raz uda się twórcom poprawić parę rzeczy lecz wyszło inaczej. Zamiast poprawy doszły dodatkowe problemy. 4 sezon to dokładnie taki finał, którego najbardziej się nie chce. Czuje się zobojętniałym podczas oglądania go, a podczas napisów końcowych zostaje się tylko z poczuciem rozczarowania i zmarnowania czasu. Mam nadzieję, że franczyza zdoła jeszcze pójść w lepszym kierunku.

Ocena: 5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz