O animowanej adaptacji mangi Kousuke Ono mówiło się trochę w kontekście jej nietypowej animacji, ale ja postarałem się odłożyć to nieco na bok i nie skazywać tego anime od razu na porażkę. Okazało się to słusznym wyborem.
O mandze autorstwa Kousuke Ono nie mówiło się na początku tak dużo kiedy zaczęła wychodzić. Jednak w pewnym momencie stała się bardziej znana dzięki pozytywnym opiniom (min. nagroda Eisnera), aktorskiemu serialowi oraz anime, które właśnie wyszło na Netflixie. Jestem aż lekko zaskoczony jak temu małemu tytułowi udało się na tyle przebić, żeby doczekała się tylu rzeczy (jest nawet świetna aktorska reklama świętująca sprzedaż ponad miliona tomów). I to wszystko trochę mnie ominęło, bo o serii przypomniałem sobie za sprawą zapowiedzi anime. Był to idealny moment dla mnie, żeby przekonać się co stało za tymi wszystkimi pochwałami.
Choć na początku miałem pewne obawy, bo każdy zwróci od razu uwagę na styl animacji. Jest ona... specyficzna, to z pewnością mogę powiedzieć. Stylizowana bardziej na mangę w ruchu. I wiem, że wielu osobom średnio przypadło to do gustu. Ja sam nie poczułem się zbytnio przekonany do tego pomysłu. Jednak nie mogę odmówić twórcom tego, że stała za tym jakaś idea i ich intencje, żeby użyć takiej animacji były dobre. Inną sprawą jest to jak wam przypadnie do gustu ten zamysł. Ja potrzebowałem trochę czasu, żeby przekonać się i ostatecznie nie odebrało mi to zbytnio przyjemności z oglądania. A tej było sporo, bo ,,Yakuza w fartuszku. Kodeks perfekcyjnego pana domu" to świetna komedia.
Choć na początku miałem pewne obawy, bo każdy zwróci od razu uwagę na styl animacji. Jest ona... specyficzna, to z pewnością mogę powiedzieć. Stylizowana bardziej na mangę w ruchu. I wiem, że wielu osobom średnio przypadło to do gustu. Ja sam nie poczułem się zbytnio przekonany do tego pomysłu. Jednak nie mogę odmówić twórcom tego, że stała za tym jakaś idea i ich intencje, żeby użyć takiej animacji były dobre. Inną sprawą jest to jak wam przypadnie do gustu ten zamysł. Ja potrzebowałem trochę czasu, żeby przekonać się i ostatecznie nie odebrało mi to zbytnio przyjemności z oglądania. A tej było sporo, bo ,,Yakuza w fartuszku. Kodeks perfekcyjnego pana domu" to świetna komedia.
Przede wszystkim dlatego, bo sam pomysł wyjściowy z ex-yakuzą, który zajmuje się gotowaniem i sprzątaniem w domu brzmi oryginalnie i ciekawie. I na szczęście zostaje bardzo dobrze wykorzystany. Dokładnie wiedziano jak wykorzystać to kim był Tatsu, żeby stworzyć żarty o tym jak jego przeszłość wciąż jest widoczna w tym co obecnie robi. Jednak nie to jest w tym wszystkim najlepsze. Myślę, że chodzi tu o samą postać głównego bohatera. Tatsu pomimo bycia groźnie wyglądającym ex-yakuzą, ma w sobie dużo z naprawdę sympatycznej osoby i ciężko go nie polubić. Do tego jego charakter idealnie nadaje się do humoru, którym serial operuje.
Natomiast pochwały również należą się świetnej obsadzie. I mam tu przede wszystkim na myśli rewelacyjnego Kenjirô Tsudę w głównej roli. Widać, że był jedynym słusznym wyborem skoro już w aktorskiej reklamie pokazał jak się nadaje do grania Tatsu. Oglądając serię można od razu zauważyć, że daje z siebie 100%. I to samo idzie do reszty aktorów. Uproszczony styl animacji miał w sumie pomóc im swobodniej grać (min. przez mniejszą potrzebę przejmowania się lip-syncem) co przełożyło się na świetne role z ich strony.
Ostatecznie szkoda jedynie tej animacji. Co prawda łatwo mi zrozumieć co stało za nią i doceniam oryginalny pomysł twórców (w tym autora materiału źródłowego), ale przez to bardziej czułem jakbym miał do czynienia z mangą w ruchu niż pełnoprawnym anime. Niby nie jest to wielki problem, bo przynajmniej zachowano dynamizm oraz humor oryginału, ale wciąż, przypominało to trochę reklamę mangi. Ale z drugiej strony była to ogromnie zachęcająca reklama jeśli mam być szczery, bo po obejrzeniu anime mam od razu ochotę sięgnąć po komiks. Przyjmując, że takie było założenie twórców, mogę powiedzieć, że zrobili dobrą robotę.
Ocena: 7/10
Ocena: 7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz