Jako fan Marvel Cinematic Universe nie mogłem zignorować premiery ,,WandaVision". Szczególnie dlatego, bo zapowiedzi były bardzo obiecujące. Jednak czy twórcom udało się spełnić oczekiwania ludzi i ich serial jest dobrym początkiem dla MCU na platformie Disney+?
Trochę czasu musiało minąć, żeby Disney rozpoczął ofensywę związaną z Marvelem na platformie Disney+. Tymczasem oczekiwania były bardzo wysokie. Zwłaszcza, że ,,WandaVision" zapowiadało się na coś innego od tego co zwykle dostajemy w Marvel Cinematic Universe. Oczywiście kluczowym powodem dla tego nie było to, że jest to serial. Chociażby ja od początku byłem zaintrygowany użyciem formuły sitcomu oraz tajemnicą, którą można było wyczuć od tej historii. Ogólnie jako fan MCU miałem bardzo duże nadzieje wobec tego serialu.
Na pewno mogę powiedzieć, że na początku byłem bardzo zadowolony. Forma sitcomu przyciągała mnie, bo miała swoje zabawne momenty i pozwoliła Elizabeth Olsen oraz Paulowi Bettany'emu rozwinąć nieco skrzydła w swoich rolach. Do tego były bardziej niepokojące sceny, które pobudzały do dyskusji, więc co tydzień zawsze pojawiało się coś nowego o czym chciało się rozmawiać. Jedynym większym problemem w tamtym momencie było to, że sam sitcom nie był jakiś specjalnie ciekawy sam w sobie. Jasne, kiedy patrzymy na niego jako element serialu z MCU to jest wtedy oryginalny, ale zapominając o tym skąd pochodzi, bardziej sprawiał wrażenie swego rodzaju ,,the best of". Trochę jakby ktoś wykalkulował go.
Jednak wtedy to nie był jeszcze jakiś specjalnie wielki problem. Znacznie gorzej zrobiło się od czwartego odcinka. To właśnie od tego momentu serial kompletnie zmienia swoją formułę i niestety, nie wychodzi mu to dobrze. Mimo, że taka fabuła musi co jakiś czas pewne rzeczy wyjaśniać, to nie czuję, żeby konieczne było mówienie wszystkiego widzowi wprost. Twórcy ,,WandaVision" zrobili wiele, żeby nie było jakichkolwiek niedomówień. Jest to bardzo męczące, bo czuję jakby traktowano widza jako kogoś głupiego, w końcu jeszcze by czegoś nie zrozumiał.
Niestety to nie jest jedyny problem wiążący się z zmianą formuły. Kiedy fabuła zostaje kompletnie pozbawiona tajemnic, to wszystko robi się znacznie mniej ciekawe. Oczywiście w ciągu wszystkich 9 odcinków twórcy starają się podsuwać pewne nowe rzeczy, o których można by dyskutować w ciągu przerw między epizodami, ale to wciąż za mało moim zdaniem. Do tego formuła sitcomu prędko wyczerpuje się i robi się męcząca. Kiedy wiemy już co za tym stoi to nie ma potrzeby, żebyśmy dalej to oglądali.
Na tym etapie jesteśmy pozostawieni z niepotrzebnym sitcomem oraz wątkiem, który nie dość, że nie ciekawy, to jeszcze odziera serial z wszelkich tajemnic waląc wręcz młotkiem w głowę widza byle upewnić się, że ten wszystko zrozumie. Poza tym dochodzą jeszcze niepotrzebne nawiązania do wydarzeń z MCU. I nie mówię tutaj o faktycznie ważnych rzeczach dotyczących przeszłości Wandy. Mam na myśli chociażby czwarty odcinek, który często mruga oczkiem do widza rzucając w niego różnymi nawiązaniami. Taka produkcja jak ,,WandaVision" powinna raczej trzymać się z daleka od tego, bo wolałbym, żeby seriale pozwalały sobie na to czego nie zobaczymy w filmach i były wręcz swoimi własnymi bytami, a nie ciągłym przypominaniem o tym, że to jedno uniwersum.
Za to pod koniec serialu doszła kolejna znacząca wada. Czarne charaktery. Nie chciałem ich negatywnie oceniać z początku, bo liczyłem, że jakoś rozwiną się, ale nie. To niestety typowa szkoła pisania czarnych charakterów według Marvela. Nie ciekawie napisane postacie bez charakteru z bzdurnymi lub nie istniejącymi motywacjami, którzy muszą służyć jako konieczne zło, bo inaczej nie można by zrobić epickiego finału.
No właśnie, finał. Jak wspomniałem, w środku serial mocno stracił na poziomie. Bardzo źle wspominam czwarty i piąty odcinek. Jednak taki ósmy epizod był zaskakująco dobry. Przede wszystkim dlatego, bo postawił na coś znacznie mniejszego czyli przeszłość Wandy. I mimo, że powiedział o parę rzeczy za dużo (w końcu jak tu można zostawić widza w niepewności), to mimo wszystko jego kameralność przypadła mi do gustu. Dlatego ogromnie liczyłem, że i finał bardziej skręci w tą stronę. Niestety tak się nie stało. Ostatni odcinek ,,WandaVision" to standard dla MCU czyli jedno wielkie bicie się, któremu brakuje nawet jakiegoś emocjonalnego wydźwięku.
W zasadzie brak emocjonalnego wydźwięku to byłby jeden z moich największych problemów związanych z ,,WandaVision". Mimo, że udało się lepiej zarysować Wandę jako postać i stała się ona bardziej ludzka, to i nie do końca przejmowałem się jej losem. Ogólnie w pewnym momencie kompletnie straciłem zainteresowanie serialem, bo czułem, że nie będzie on już miał nic ciekawego dla mnie do zaoferowania. Sitcom rozczarował mnie, a pozostałe wątki od razu nie podobały mi się. I pomimo tego, że udało się jakoś dopiąć niemalże wszystko w historii, to nie czuję się usatysfakcjonowany z tym jak to zakończyło się. Finał był po prostu rozczarowujący.
Podejrzewam, że większość założyła iż ,,WandaVision" ogromnie nie spodobało mi się. Cóż, z pewnością mogę powiedzieć, że nie będę do końca najlepiej wspominał tego serialu. Głównie dlatego, bo traktuję go jako duże zmarnowanie potencjału. Jednak czy jest to słaba produkcja? Nie. Jest chociażby udany początek, który dawał nadzieję, że serial nie zawiedzie. Mamy także zaskakująco dobry ósmy odcinek. Poza tym nie mógłbym zapomnieć o bardzo porządnej realizacji czy świetnym duecie Olsen-Bettany. Są tu rzeczy, dzięki którym całość broni się. Ale to za mało, żeby uczynić ,,WandaVision" satysfakcjonującym serialem.
Ocena: 6/10
Na pewno mogę powiedzieć, że na początku byłem bardzo zadowolony. Forma sitcomu przyciągała mnie, bo miała swoje zabawne momenty i pozwoliła Elizabeth Olsen oraz Paulowi Bettany'emu rozwinąć nieco skrzydła w swoich rolach. Do tego były bardziej niepokojące sceny, które pobudzały do dyskusji, więc co tydzień zawsze pojawiało się coś nowego o czym chciało się rozmawiać. Jedynym większym problemem w tamtym momencie było to, że sam sitcom nie był jakiś specjalnie ciekawy sam w sobie. Jasne, kiedy patrzymy na niego jako element serialu z MCU to jest wtedy oryginalny, ale zapominając o tym skąd pochodzi, bardziej sprawiał wrażenie swego rodzaju ,,the best of". Trochę jakby ktoś wykalkulował go.
Jednak wtedy to nie był jeszcze jakiś specjalnie wielki problem. Znacznie gorzej zrobiło się od czwartego odcinka. To właśnie od tego momentu serial kompletnie zmienia swoją formułę i niestety, nie wychodzi mu to dobrze. Mimo, że taka fabuła musi co jakiś czas pewne rzeczy wyjaśniać, to nie czuję, żeby konieczne było mówienie wszystkiego widzowi wprost. Twórcy ,,WandaVision" zrobili wiele, żeby nie było jakichkolwiek niedomówień. Jest to bardzo męczące, bo czuję jakby traktowano widza jako kogoś głupiego, w końcu jeszcze by czegoś nie zrozumiał.
Niestety to nie jest jedyny problem wiążący się z zmianą formuły. Kiedy fabuła zostaje kompletnie pozbawiona tajemnic, to wszystko robi się znacznie mniej ciekawe. Oczywiście w ciągu wszystkich 9 odcinków twórcy starają się podsuwać pewne nowe rzeczy, o których można by dyskutować w ciągu przerw między epizodami, ale to wciąż za mało moim zdaniem. Do tego formuła sitcomu prędko wyczerpuje się i robi się męcząca. Kiedy wiemy już co za tym stoi to nie ma potrzeby, żebyśmy dalej to oglądali.
Na tym etapie jesteśmy pozostawieni z niepotrzebnym sitcomem oraz wątkiem, który nie dość, że nie ciekawy, to jeszcze odziera serial z wszelkich tajemnic waląc wręcz młotkiem w głowę widza byle upewnić się, że ten wszystko zrozumie. Poza tym dochodzą jeszcze niepotrzebne nawiązania do wydarzeń z MCU. I nie mówię tutaj o faktycznie ważnych rzeczach dotyczących przeszłości Wandy. Mam na myśli chociażby czwarty odcinek, który często mruga oczkiem do widza rzucając w niego różnymi nawiązaniami. Taka produkcja jak ,,WandaVision" powinna raczej trzymać się z daleka od tego, bo wolałbym, żeby seriale pozwalały sobie na to czego nie zobaczymy w filmach i były wręcz swoimi własnymi bytami, a nie ciągłym przypominaniem o tym, że to jedno uniwersum.
Za to pod koniec serialu doszła kolejna znacząca wada. Czarne charaktery. Nie chciałem ich negatywnie oceniać z początku, bo liczyłem, że jakoś rozwiną się, ale nie. To niestety typowa szkoła pisania czarnych charakterów według Marvela. Nie ciekawie napisane postacie bez charakteru z bzdurnymi lub nie istniejącymi motywacjami, którzy muszą służyć jako konieczne zło, bo inaczej nie można by zrobić epickiego finału.
No właśnie, finał. Jak wspomniałem, w środku serial mocno stracił na poziomie. Bardzo źle wspominam czwarty i piąty odcinek. Jednak taki ósmy epizod był zaskakująco dobry. Przede wszystkim dlatego, bo postawił na coś znacznie mniejszego czyli przeszłość Wandy. I mimo, że powiedział o parę rzeczy za dużo (w końcu jak tu można zostawić widza w niepewności), to mimo wszystko jego kameralność przypadła mi do gustu. Dlatego ogromnie liczyłem, że i finał bardziej skręci w tą stronę. Niestety tak się nie stało. Ostatni odcinek ,,WandaVision" to standard dla MCU czyli jedno wielkie bicie się, któremu brakuje nawet jakiegoś emocjonalnego wydźwięku.
W zasadzie brak emocjonalnego wydźwięku to byłby jeden z moich największych problemów związanych z ,,WandaVision". Mimo, że udało się lepiej zarysować Wandę jako postać i stała się ona bardziej ludzka, to i nie do końca przejmowałem się jej losem. Ogólnie w pewnym momencie kompletnie straciłem zainteresowanie serialem, bo czułem, że nie będzie on już miał nic ciekawego dla mnie do zaoferowania. Sitcom rozczarował mnie, a pozostałe wątki od razu nie podobały mi się. I pomimo tego, że udało się jakoś dopiąć niemalże wszystko w historii, to nie czuję się usatysfakcjonowany z tym jak to zakończyło się. Finał był po prostu rozczarowujący.
Podejrzewam, że większość założyła iż ,,WandaVision" ogromnie nie spodobało mi się. Cóż, z pewnością mogę powiedzieć, że nie będę do końca najlepiej wspominał tego serialu. Głównie dlatego, bo traktuję go jako duże zmarnowanie potencjału. Jednak czy jest to słaba produkcja? Nie. Jest chociażby udany początek, który dawał nadzieję, że serial nie zawiedzie. Mamy także zaskakująco dobry ósmy odcinek. Poza tym nie mógłbym zapomnieć o bardzo porządnej realizacji czy świetnym duecie Olsen-Bettany. Są tu rzeczy, dzięki którym całość broni się. Ale to za mało, żeby uczynić ,,WandaVision" satysfakcjonującym serialem.
Ocena: 6/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz