poniedziałek, 14 września 2020

,,Mulan" - recenzja

 


Na pewno sporo z nas o ,,Mulan" myśli w kontekście pewnych kontrowersji, ale pozwólmy, że skupimy się tylko na samym filmie. W końcu nie chciałbym komuś narzucić tego, że obejrzenie tej produkcji to coś złego. Wybór pozostawiam wam.


Wszelkie aktorskie adaptacje klasycznych animacji Disneya ogromnie mnie męczą. To często filmy tworzone z czystego cynizmu, bo mają po prostu zarabiać na nostalgii. Jednak czasem przekraczają jeszcze pewną granicę i są po prostu złymi filmami. Tak było z ,,Królem lwem". I wydawałoby się, że po czymś takim, człowiek będzie chciał po prostu omijać kolejne adaptacje szerokim łukiem, ale na horyzoncie pojawiła się ,,Mulan". Miał być to film wyjątkowy w porównaniu do tych wszystkich ,,Aladynów" czy ,,Pięknych i Bestii". Czemu? Bo różnił się od oryginału. Pomyślałem sobie, że w końcu pojawi się powiew świeżości, a do tego nie darzyłem animacji jakąś szczególną sympatią, więc nie oczekiwałem, że film będzie podobny do niej. A przy tym ostatecznie zdołałem rozczarować się...

,,Mulan" w zasadzie ma to co powinno mi się podobać. Z animacją miałem chociażby takie problemy jak irytujący Mushu czy brak poważniejszego tonu. Dlatego cieszyłem się, że twórcy przy aktorskiej wersji chcieli to zmienić i bardziej oddać to jak wyglądała legenda. Tylko, że nie udało im się tego zrobić. Ostatecznie ta animacja, która nie była idealna, lepiej pokazywała o co chodziło w legendzie. W końcu przesłaniem było, że kobiety i mężczyźni są sobie równi i od początku widzieliśmy, że Mulan stała na tym samym poziomie co reszta wojska i dopiero po czasie dzięki sprytowi i dyscyplinie stała się silniejsza. Tymczasem w aktorskiej wersji tego nie ma.

Jest tak, bo sama Mulan to strasznie nie ciekawa postać co ogromnie szkodzi filmowi. Brakuje jej charakteru i bardziej wydaje się być posągiem niż faktyczną bohaterką. Do tego mamy jeszcze element w postaci chi, przez który staje się ona super bohaterką już od dziecka. Jasne, Mulan przechodzi pewną drogę i musi nauczyć się, że chowając tożsamość nie wyzwoli chi, ale sama przemiana kompletnie nie jest wiarygodna. Dlatego to wszystko nie działa, bo ani nie sprawia, że Mulan jest interesująca, a do tego nie da się w to zbytnio uwierzyć.

Jednak nie jest to koniec problemów. Zmieniając historię, postanowiono wprowadzić postać wiedźmy. I wydaje mi się ona zbędnym dodatkiem. Niby w filmie działa jako druga strona monety względem Mulan, bo mają być te same i rozumiem to, ale nie dość, że ona również nie jest ciekawą postacią to jeszcze jej motywacje są banalne, a akcje bezsensowne. Do tego nie było żadnej takiej postaci ani w legendzie, ani w animowanym filmie, więc już w ogóle nie wiem po co tu jest.

I ogólnie wszystkie postacie w tym filmie nie są ciekawe. Brak im jakiegokolwiek charakteru i żadna z nich nie zostaje rozwinięta. Dotyczy się to tak samo nudnego co wcześniej czarnego charakteru, kompanów Mulan z wojska czy chociażby kolejnej nowej postaci czyli siostry głównej bohaterki. Do tego nie mogę tutaj zbytnio obwiniać aktorów. Mamy chociażby Donniego Yena i Jeta Li. Dwójkę utalentowanych ludzi, ale nawet i oni nie mają tu nic do roboty, bo nie dostali niczego ciekawego do grania. Wydaje mi się, że tylko Yifei Liu stara się coś wyciągnąć z swojej roli jako Mulan, ale też średnio jej to idzie.

Natomiast przez to, że postacie nie są ciekawe to film oglądało mi się kompletnie obojętnie. Całość wydawała mi się też bezduszna. Tak jakby została wykalkulowana niczym poprzednie aktorskie adaptacje animacji od Disneya. A przecież to nie jest tak, że nie próbowano tutaj zrobić czegoś więcej. Jednak miałem takie, a nie inne wrażenia. Do tego były one jeszcze popsute przez nie najlepszy montaż, średnie efekty specjalne czy dość nijakie sceny akcji. Ale pomimo tego wszystkiego wciąż nie powiem, że ,,Mulan" to zły film.

Czemu tak jest? Pewnie dlatego, bo nawet jeśli sporo zmian nie jest dobre to przynajmniej jakieś są. Na pewno widać w tym filmie większy wysiłek niż przy ,,Aladynie" czy ,,Pięknej i Bestii". Poza tym mamy też parę lepszych elementów. Scenografia i kostiumy nie prezentują się źle, Yifei Liu wypada w porządku jako Mulan, a do tego ogląda się to bez bólu. I bywają też lepsze momenty (chociażby interakcje głównej bohaterki z kompanami w wojsku). Wiadomo, nigdy nie wrócę do tej wersji tak samo jak przy poprzednich aktorskich adaptacjach animacji, ale nie będę też tego tak źle pamiętał.

Ocena: 5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz