sobota, 5 września 2020

,,i'm thinking of ending things" / ,,Może pora z tym skończyć" - recenzja

 


Netflix to co najmniej niespodziewane miejsce na premierę nowego filmu Charliego Kaufmana, ale w obecnych czasach można to potraktować jak wybawienie patrząc na to, że do kina wolę chodzić najrzadziej jak mogę. Jednak czy jest faktycznie co oglądać i ,,Może pora z tym skończyć" to dobry film?



Choć twórczość Charliego Kaufmana jest mi dość obca (nie widziałem żadnego filmu, w którym pisałby on scenariusz lub był reżyserem) to na ,,Może pora z tym skończyć" czekałem, bo zainteresowała mnie świetna obsada oraz sam pomysł na film. Mieszanka dramatu z thrillerem opowiadająca o młodej parze, która jedzie do rodziców jednej z stron, a następnie przeradza się w coś bardzo dziwnego. Ja od razu uznałem, że może to być coś dla mnie, a do tego jesteśmy w takim okresie, że nawet z filmami jak ,,Tenet" czy ,,Nowi mutanci" w kinach, wciąż można czuć pewien brak ciekawych nowości do oglądania. I ,,Może pora z tym skończyć" świetnie wypełnia tą pustkę. Ten niezależny film dostarczył to czego oczekiwałem i nie zawiódł mnie. A przy tym mogę też powiedzieć, że nie jestem tak zachwycony jak inni, ale na początek zacznę lepiej od tego co mi się podobało.

Zdecydowanie najlepiej wypada tu obsada, a konkretniej pewna czwórka osób. Chodzi mi o Jessie Buckley, Jessego Plemonsa, Toni Collette oraz Davida Thewlisa. Moim zdaniem zasługują na nominacje do ważnych nagród w tym sezonie. I nie dlatego, bo jest taka posucha tylko dlatego, bo tak świetnie zagrali. Nieważne czy mamy spokojniejsze sceny, w których postacie normalnie rozmawiają ze sobą czy przechodzimy do tych bardziej niepokojących momentów to obserwowanie tej czwórki jest ogromnie satysfakcjonujące. A w połączeniu z naprawdę dobrym scenariuszem już w ogóle dostajemy coś świetnego. Dlatego nawet podczas długich podróży samochodem, nie czułem się znużony, bo ciekawiły mnie dialogi.

Jednak sam scenariusz nie wypada idealnie. Zakończenie, choć nadaje całemu filmowi ciekawego wydźwięku to ma swoje mniej potrzebne i dziwne dla mnie sceny, które mogły zniknąć (chociażby wątek woźnego). Poza tym czułem nieco jakby całość była za długa. Dlatego pod koniec czułem się już nieco znużony. Ale wciąż, nie jest to duży problem, bo tak jak mówiłem, chodzi o samo zakończenie. Tymczasem przez większość czasu nawet z bardzo powolnym tempem, nie czułem zmęczenia, bo byłem ciekawy tego co wydarzy się później.

Natomiast przechodząc jeszcze do pozytywów, bardzo podoba mi się atmosfera, którą udało się stworzyć Kaufmanowi. Film był dla mnie niekiedy niepokojący i trochę ciężko mi się go oglądało. I nawet nie chodzi mi o takie sceny jak opowieść o świniach i larwach, a bardziej o zwykłe rozmowy. Szczególnie kiedy dwójka głównych bohaterów dociera do rodziców Jake'a. Widać w samych twarzach aktorów tą niezręczność i zaniepokojenie, które wynika z albo to dziwnych tematów poruszanych podczas rozmów, bądź takich nietypowych rzeczy jak chore palce u stóp rodziców. Takich mniej lub bardziej subtelnych znaków jest więcej i ogólnie warto uważnie oglądać film. Jednak sama atmosfera też nie wyszłaby tak dobrze, gdyby nie zdjęcia Łukasza Żala. Wybrany format nadaje filmowi nieco klaustrofobiczne poczucie. Poza tym kamera zawsze wie co najlepiej jest uchwycić i nawet podczas zwykłych rozmów film wygląda bardzo dobrze.

Dlatego szkoda mi, że to zakończenie wyszło trochę nierówno, bo bez tego ,,Może pora z tym skończyć" mogłoby znaleźć się u mnie wśród najlepszych filmów roku. Ale nie zmienia to tego, że najnowszy film Kaufmana jak najbardziej jest wart sprawdzenia. To bardzo unikalna pozycja, w której sporo osób powinno znaleźć coś dla siebie jeśli tylko nie mają awersji do tego typu produkcji.

Ocena: 7/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz