środa, 26 sierpnia 2020

,,The New Mutants" / ,,Nowi mutanci" - recenzja

 


No trochę na tych mutantów musieliśmy poczekać. Na szczęście w końcu udało im się pojawić w kinie i warto zadać sobie pytanie. Wyszło dobrze czy źle?


Aż ciężko pomyśleć, że ,,Nowi mutanci" byli kiedyś traktowani jak mała produkcja, od której nikt nie oczekiwałby wiele. Cóż, to się zmieniło, bo choć film wciąż pozostał raczej kameralny to ciągłe przesuwanie jego premiery sprawiło, że oczekiwania wobec niego znacznie urosły. Zastanawiano się czy warto było tyle czekać na film Boone'a i czy to będzie w ogóle trzymająca się kupy produkcja, a nie jakiś potwór Frankensteina patrząc na to przez co całość przeszła podczas tworzenia go (nawet jeśli dokrętek nie było). Jednak w końcu doczekaliśmy się jego premiery. I to w najbardziej niespodziewanym czasie. Oczywiście to nie sprawiło, żebym nie pędził do sali na film, na który czekałem od prawie trzech lat. I co tu dużo mówić... Warto było czekać.

Rzecz jasna nie chciałbym was jakoś zmylić z moją opinią, więc powiem to wprost. ,,Nowi mutanci" nie są żadnym objawieniem kina super bohaterskiego. I to nie są najlepsi ,,X-Meni". Jednak nie taki był zamiar. Przynajmniej dla mnie. Jakby nie spojrzeć to od początku miała być niewielka produkcja. Nic co by zatrzęsło oczekiwaniami ludzi i przetarło szlaki. A przy tym jest to na swój sposób oryginalny film, bo rzadko kiedy dostajemy miks kina super bohaterskiego z horrorem (bądź jak kto woli thrillerem psychologicznym). Jeszcze lepiej, ,,Nowi mutanci" również działają jako film typu ,,coming of age". Ogólnie to produkcja, w której sporo osób powinno znaleźć coś dla siebie.

Zawiedzeni mogą być co najwyżej ci, którzy liczyli, że ,,Nowi mutanci" w pełni pójdą w horror. Choć widać tu wyraźnie, że starano się iść w ten gatunek, bo mamy co nieco straszniejszych scen, a do tego zaprezentowane zostają koszmary różnych postaci, to jednak finał sprawia nieco, że ten horror zostaje zepchnięty na dalszy plan, żeby przynieść nam dość standardową rozpierduchę. Jasne, nie działa ona źle w kontekście samego filmu, bo rozwija postacie (a przede wszystkim główną bohaterkę), ale też sprawia, że tonalnie kłóci się to ze sobą i myślę, że lepiej by to wyglądało, gdyby całość ujęto w kameralny sposób.

Na szczęście przez większość czasu nie ma takich problemów i tylko ten finał jest dla mnie dyskusyjny. Bo tak poza tym to Boone'owi udało się stworzyć niezłą atmosferę, a to co jeszcze lepiej wychodzi to postacie. Niby nie każda z nich jest świetnie napisana, ale interakcje pomiędzy nimi wypadają naprawdę dobrze. Tworzące się relacje są wiarygodne, a do tego sami bohaterowie sporo zyskują kiedy zostają zestawieni z innymi. No i ja sam sporo im kibicowałem. Ich los nie pozostał mi obojętny. A to jest też zasługą samej obsady. Szczególnie mam tu na myśli Annę Taylor-Joy, która nawet wtedy, gdy ma jakieś słabsze dialogi to wyciska z nich tyle ile się da i sprawia, że Illyana nie jest jednowymiarową postacią. 

Natomiast wracając jeszcze do dialogów to potrafią być one takie sobie. Nawet nie chodzi o żadne ekspozycje, bo tych nie jest tak dużo i czasem pozostawi się trochę pola do interpretacji (co doceniam, bo bałem się, że wszystko podadzą na tacy). Bardziej mi chodzi o tak jak same postacie się porozumiewają. Jednak większy problem z scenariuszem mógłby być co najwyżej jeśli chodzi o historię. Prostą i w zasadzie dość przewidywalną, bo generalnie nie ma tu jakiegoś zaskoczenia. Na szczęście te postacie oraz klimat są tym co sprawiają, że ,,Nowi mutanci" wypadają w porządku.

I jest to jakby nie spojrzeć duże pocieszenie. W końcu mogliśmy dostać nie trzymający się kupy film, który zostałby zamordowany przez studio. Jednak tak się nie stało i to co widziałem było wizją Boone'a. Jest ona niedoskonała, ale ten porządny film to i tak coś co mi wystarcza. W końcu bez tych całych przesunięć byśmy pewnie nie mieli tak wysokich oczekiwań. A tak to część z nas mogła oczekiwać od filmu czegoś więcej niż kameralnej produkcji nie do końca wpisującej się w typowe kino super bohaterskie (nawet jeśli sam finał zdaje się temu przeczyć). Dlatego polecam stonować nieco te oczekiwania przed samym filmem i nastawić się na niezłą produkcję, która powinna spodobać się zarówno tym oczekującym lekkiego horroru jak i kina coming of age. No i fani mutantów też nie powinni być zawiedzeni patrząc na to, że X-Meni mieli znacznie gorsze filmy w swoim portfolio.

Ocena: 7/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz