wtorek, 10 września 2019

,,Venom" - recenzja


Jakby ktoś był ciekaw to ta recenzja dała mi miejsce w jury festiwalu, więc to trochę mówi. Dzięki Sony. Gdyby nie wy i wasze barachło to nie miałbym fajnego przeżycia w życiu. 



Kino superbohaterskie przeszło wiele zmian. Poczynając od pełnych kiczu filmów jak ,,Stalowy rycerz" lub ,,Batman i Robin", a kończąc na słabo adaptujących komiksy produkcjach jak ,,Elektra" lub ,,Ghost Rider". Na szczęście w pewnym momencie Marvel Studios pokazało jak powinno się robić filmy z tego gatunku i wyznaczyło nowe trendy dla takich filmów. Jednakże nadal pojawiają się twory, które swoim poziomem przypominają jedne z najgorszych ,,dzieł” tego gatunku (ekhem, filmy z uniwersum DC, ekhem). Można by uznać, że jednym z nich jest ,,Venom” od Sony Pictures. Pogłoski o problemach w trakcie produkcji zdecydowanie nie napawały pozytywnie, a do tego miażdżące recenzje krytyków, które pojawiły się tuż przed premierą zdawały się utwierdzać jedynie jaki faktycznie film będzie. Tylko, czy rzeczywiście jest tak źle? Może nieodpowiednio reklamowano ,,Venoma"? Co zawiniło? Przede wszystkim ,,Venom” ze względu na problemy w trakcie produkcji jest filmem bez konkretnego kierunku. Kłótnie jakie miały miejsce w trakcie kręcenia go o to czy film powinien być horrorem, czy komedią sprawiły, że raz oglądamy brutalny horror o potworze, który czasem odgryzie komuś głowę, a chwilę później buddy movie z masą żartów w tle o dwóch kompletnie różnych istotach, które muszą razem współpracować. Można by nawet porównać ,,Venoma” do potwora Frankensteina, który jest pozszywany tym razem nie przez doktora Frankensteina tylko ludzi w garniturach pracujących w Sony Pictures, którzy tak bardzo skupili się na wizji przyszłych zysków, że zapomnieli o stworzeniu spójnej fabuły. Do tego dochodzą problemy związane ze zmienianiem scenariusza w trakcie kręcenia, przez co powstał tekst, który wygląda jakby pochodził z paru różnych produkcji. Jest na tyle źle, że nawet grający główną rolę Tom Hardy określił trwające od 30 do 40 minut usunięte z filmu sceny za jego najbardziej ulubione. Co prawda jeszcze pierwsza połowa wydaje się spójna, ale od momentu kiedy Venom łączy się z głównym bohaterem, akcja pędzi na złamanie karku, co dziwi, bo wcześniej tempo było powolne. Przeszkadza również to, że zarówno ta powolna jak i szybka połowa są źle napisane. Pierwsza jest nudna i nie ma niczego interesującego poza świetnym jak zawsze Tomem Hardym do zaoferowania. Natomiast w drugiej połowie? Dochodzi do czegoś, czego prawdopodobnie każdy oczekiwał idąc na film, czyli relacja Eddiego Brocka i Venoma. Ta zaś jest o dziwo całkiem dobrze napisana i stanowi wierną adaptację komiksów. Choć nawet z nią jest drobny problem, bo nienaturalnie szybko się rozwija. Ale muszę przyznać, że jest coś niezwykłego w ,,Venomie”. Pomimo jego wszystkich problemów, jeśli je się zignoruje, to nadal można się całkiem dobrze bawić. Sceny akcji są dobrze nakręcone, film potrafi być zabawny, a do tego strona techniczna stoi na wysokim poziomie. To mógł być udany film. Po prostu zmarnował swój potencjał. Cóż, mam nadzieję, że Sony Pictures nie podejmie tak złych decyzji w trakcie tworzenia kolejnych filmów.

Ocena: 3/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz