poniedziałek, 9 września 2019

,,The Lion King" / ,,Król Lew" - recenzja


Ten gorszy.

Kolejny remake animacji od Disneya i znowu musimy zadać sobie to samo pytanie: Ale po co?




Disney, jak każda inna duża korporacja, szuka nowych sposobów na duży i łatwy zarobek. Kiedyś byli to Piraci z Karaibów, ale seria skończyła żywot.Próbowano sił przy nieco bardziej oryginalnych pomysłach jak Jeździec znikąd lub Kraina jutra, ale to nie przyjęło się. Później przyszedł Marvel oraz Star Wars, które są najbardziej dochodowymi markami na świecie. Jednak dla Disneya to za mało. Natomiast okazało się, że jest coś co gwarantuje ogromne zyski, a przy tym nie wymaga żadnej twórczej inwencji. Aktorskie remake'i animacji. W końcu ludzie uwielbiają wracać do starych produkcji Disneya, a do tego w ten sposób mogą pokazać je nowemu pokoleniu. Do tego w nieco innym wydaniu. Tylko właśnie, na ile różni się ono od tego co mieliśmy kiedyś? Wygląda to tak, że są niemal identyczne. Z jednej strony ktoś powie, że po co zmieniać coś co już było dobre, ale pozostaje pytanie, w takim razie jaki jest sens oglądać znowu to samo, ale tym razem w innej szacie graficznej?

Szczególnie zacząłem się nad tym zastanawiać po obejrzeniu nowej wersji Króla Lwa. Oryginał praktycznie każdy zna i kocha. Jest on na tyle nieśmiertelny, że nie trzeba w nim nic zmieniać. Dlatego też jedyne co wyróżnia nową wersję to szata graficzna, a ta jest naprawdę ładna. Postawiono na wręcz momentami fotorealistyczną animację i widać wkład twórców. Tylko niestety wynika z tego pewiem duży problem. Przez to, że postawiono na realistyczną animację, odejść musiało wiele rzeczy, z których kojarzy się oryginał. Ekspresyjne postacie? Przecież zwierzęta nie mają mimiki! Tańczące lwy? Od kiedy one potrafią to robić? Praktycznie wszystko co nadawało Królowi Lwu charakteru, zostało zabrane. Nie ma już zwierząt układających się w wielką górę. Teraz są dwa lwiątka biegające po sadzawce. I co najgorsze, postacie nie wyrażają żadnych emocji. Teraz sprawiają wrażenie pustych lalek, a w związku z tym i my widzowie nie czujemy niczego, bo film nie potrafi wykrzesać emocji z widza. Naprawdę bym nie pomyślał, że kiedykolwiek będę oglądał Króla Lwa z taką obojętnością.

Rodzi się w takim razie pytanie, po co? Jaki jest sens istnienia tego filmu? Cóż, sprawa jest oczywista. Pieniądze. To nie tak, że Disney chce, abyśmy my, widzowie, dobrze bawili się na tej wyblakłej wersji Króla Lwa. Oni oczekują, że my, skuszeni nostalgią albo tym pokazem niezwykłej technologii, pójdziemy do kina i wesprzemy ich produkt swoimi pieniędzmi. I niestety zarobki tego filmu pokazują, że Disney może dalej bez problemu tworzyć remake'i 1:1 swoich animacji, bo ludzie i tak będą na nie chodzić. W końcu po co dostawać coś nowego skoro można oglądać znowu to samo, ale lekko inaczej.


Ocena: 3/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz