Kristen Stewart porwała się na głęboką wodę tworząc debiut fabularny z tak ciężką historią oraz stylistyką. Zatem czy udało jej się wyjść z tego obronną ręką?
,,Chronologia wody" od pierwszych sekund zapisuje się w pamięci widza. Bardzo nagłe, trwające zaledwie chwilę przebitki wspomnienia przygotowują na szarpany, chaotyczny montaż. To będzie trudne doświadczenie, lecz bliskie temu jak ofiary przemocy domowej i różnych innych tragedii mogą pamiętać swoją przeszłość. Historię Lidii poznajemy w niekonwencjonalny sposób. Po jej przeszłości poruszamy się poprzez powtarzające się zdarzenia, skojarzenia i to, w co wpisuje się ból. Nieprzyjemna forma wielu odrzuci, zaś dla mnie była ona główną wartością filmu.
![]() |
fot. Chronologia wody, reż. Kristen Stewart, dystr. SO Films |
Albowiem historia nie jest specjalnie oryginalna i przedstawione w niej motywy będą znajome wielu ludziom. Mówienie o tragicznej przeszłości prawdziwej osoby brzmi źle, lecz jest całkiem naturalne, że jako odbiorcy często poszukujemy oryginalności w kinie. Chcemy być zaskakiwani. W przypadku ,,Chronologii wody" taką funkcję pełni właśnie forma. Scenariusz jest solidny i prezentuje z jakże potrzebną wrażliwością tę historię. Jednak zarzuciłbym mu pewne segmenty, które ostatecznie wydają się trochę zbędne. Nie dokładają się w wartościowy sposób do tego co już wiemy o protagonistce, więc jedynie wydłużają film. Zaś przedstawienie ofiary powtarzającej błędy swojego oprawcy i przejawiającej zachowanie autodestrukcyjne, choć jest trafne, to nie mówi też niczego nowego. Dlatego cieszę się, że Stewart nadrabia te problemy przedstawieniem historii.
To drastyczna forma, która rzadko pozwala ochłonąć widzowi. Szepczące głosy oraz zaburzona percepcja wydarzeń maksymalnie przybliżają do perspektywy protagonistki. Wizja Kristen Stewart jest immersyjna, a biorąc pod uwagę ciężar opowiadanej historii, można łatwo zrozumieć jeśli dla niektórych będzie to zbyt ciężkie doświadczenie. ,,Chronologia wody” wymaga sporo wytrzymałości, a nawet cierpliwości od widza. Tempo jest nierówne, a często też powolne, natężenie ciężaru potrafi być spore, zaś od całkowitego załamania, widownię broni już tylko to, że reżyserka nigdy nie idzie o krok za daleko w tym, co prezentuje.
![]() |
fot. Chronologia wody, reż. Kristen Stewart, dystr. SO Films |
Owszem, ,,Chronologia wody” porusza wiele dotkliwych tematów, a pewne sceny na pewno będą wstrząsać. Jednocześnie, to co najgorsze nie jest też eksponowane. Stewart nie ukazuje nam całkowitego cierpienia Lidii, gdyż nie jest ono nam potrzebne do tego, żeby przeżywać jej emocje. To udaje się osiągnąć dźwiękiem, montażem i pracą kamery. Dlatego cieszę się, że uniknięto scen, które mogłyby już podchodzić pod niepotrzebne szokowanie lub jakąkolwiek inną próbę wywołania silnych emocji. Również nie doszło do wybielania protagonistki, bądź nadmiernego litowania się nad nią. Oczywiście współczucie jest tu obecne, ale łatwo mogło dojść do tego, że Lidię idealizowano by ze względu na bycie ofiarą. Tak nie dzieje się, więc przechodzące na nią złe nawyki oraz inne zachowania autodestrukcyjne wynikające z dorastania są ukazane. To realistyczny portret tego jak na taką osobę wpływa przeszłość.
Portret Lidii nie byłby równie wiarygodny gdyby nie rewelacyjna Imogen Poots. To wymagająca fizycznie i psychicznie rola. Do tego kolejną pułapką mogło być popadnięcie w przesadę. Lidia niejednokrotnie jest pod wpływem silnych substancji i zachowuje się gniewnie. Odegranie takich emocji bez wypadania groteskowo wymaga talentu nie tylko aktorki, lecz również reżyserki, która na szczęście fantastycznie ją poprowadziła. Imogen jest bardzo naturalna w tej roli. Niemniej imponujące są sceny, w których milczy gdyż samą mimiką potrafi oddać buzujące w niej emocje. Choć kreacja aktorki jest elementem, który umiałby pociągnąć całą biografię na własnych barkach, to cieszę się, że towarzyszy jej wyjątkowa strona formalna.
![]() |
fot. Chronologia wody, reż. Kristen Stewart, dystr. SO Films |
,,Chronologia wody” pomimo opowiadania o tak znajomych problemach życiowych, jest wyróżniającym się filmem. Wywołuje skrajne emocje już od samego początku, nie pozostawiając widza obojętnym, więc może łatwo zachwycić, jak i zmęczyć. Mi do pełnej satysfakcji jeszcze trochę zabrakło. Pomimo tego, że artystyczna natura Lidii jest ważną częścią postaci, to rozdział filmu poświęcony temu, był prawdopodobnie najmniej angażującym dla mnie. Jak już wspomniałem, pewne rzeczy mogły zostać wycięte. Niemniej, imponuje mi, że to debiut fabularny Kristen Stewart. Ma ona potrzebną odwagę oraz talent do tworzenia czegoś unikalnego. Do tego udało jej się uniknąć pułapek wielu biografii. Z niecierpliwością będę wyczekiwał kolejnych projektów, które wyreżyseruje.
Ocena: 8/10
Film obejrzany podczas 25. Międzynarodowego Festiwalu Filmowego BNP Paribas Nowe Horyzonty.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz