poniedziałek, 13 maja 2024

Ranking kin w Toruniu

 

Byliście ciekawi jakie Toruń ma kina i jak wypada ich jakość? A może jesteście z tego miasta, ale nigdy nie przekonaliście się jak one wypadają? Niezależnie od tego, mój ranking powinien was zainteresować.


Toruń to miasto, w którym mieszkam od urodzenia. Jestem mocno przywiązany do niego pomimo jego lepszych, jak i gorszych stron. To samo dotyczy znajdujących się w nim kin, które czasem nazywam swoim drugim domem pomimo ich zalet oraz wad. Z niektórymi mam doświadczenia sięgające dzieciństwa. Dlatego ten tekst, który czytacie siedział mi w głowie od kilku miesięcy. Wiedziałem, że kiedyś będę musiał napisać ranking kin w Toruniu. Nieważne czy byłby on przeznaczony dla tych, którzy naprawdę są zainteresowani ich poziomem czy tych po prostu zaciekawionych tematem.

Zatem, czym się kierowałem? Na pewno niczym obiektywnym. Te pozycje nie wynikały wyłącznie z wielkości albo cen. Każde kino zyskuje lub traci nawet drobnymi rzeczami. I postarałem się, żeby skupić się na ich licznych cechach. Przy tym pamiętajcie, że nawet najniższej pozycji nie traktuję jako złego kina. Nie tylko takich w Toruniu nie ma, ale również w najsłabszym można znaleźć jakieś plusy. A skoro już tak to opisałem, to pora przejść do pozycji nr 5.

MIEJSCE 5.

Kino Studenckie “Niebieski Kocyk”

Budynek Od Nowy

W Toruniu są 3 kina studyjne. Jednym z nich jest ,,Niebieski Kocyk". Obchodzące w kwietniu swoje 28 urodziny kino, ściśle powiązane z Akademickim Centrum Kultury i Sztuki ,,Od Nowa" znajdującym się blisko Auli UMK. I właśnie ta zależność jest jednym z powodów, dla których mam problem z tym miejscem. Otóż ,,Niebieski Kocyk" ma trochę inny system działania. Przede wszystkim w tygodniu są tylko 2 seanse. Przykładowo w poniedziałek i wtorek wieczorem. Na pewno dla osób pracujących może to być jakiś plus. Choć weekend byłby prawdopodobnie dużo bardziej korzystny. Wystarczy, że wspomnę mój 1 semestr Kulturoznawstwa kiedy przez zajęcia z Historii dramatu i teatru o 18:30 nie mogłem pojawiać się na seansach.

Kwietniowy repertuar kina

Kolejna sprawa to repertuar. Filmy są pozyskiwane od dystrybutorów, ale nieco inną drogą, bo najczęściej jak minie przynajmniej miesiąc od ich premiery w innych kinach. Tym samym dla kogoś kto regularnie chodzi do innych kin, repertuar ,,Niebieskiego Kocyka" prezentuje się bardzo słabo. Dość rzadko zdarza się, aby pojawiały się tu trudniej dostępne filmy. Szczególnie, że repertuar jest ustalany przez ludzi. A dokładniej rzecz biorąc, ludzie w Kinie Studenckim sugerują się komentarzami na fanpage'u pytając innych o to co chcieliby zobaczyć. Z jednej strony sympatyczna inicjatywa, bo wsłuchująca się w potrzeby tych, którzy tu przychodzą, a z drugiej jest skazana na to, że sprowadza się najczęściej do popularnych, większych produkcji w repertuarze. Ewentualnie dochodzi do absurdalnych sytuacji jak ,,Uwierz w Mikołaja" oraz ,,Różyczka 2" będące jedynymi produkcjami wyświetlonymi w grudniu.

To także dobry moment, aby podkreślić inny aspekt powiązania Kina Studenckiego z Uniwersytetem Mikołaja Kopernika. Otóż ,,Niebieski Kocyk" jest uzależniony od przerw studentów. Tym samym w okresie świąt jak Boże Narodzenie albo w trakcie wakacji, kino jest nieczynne. Mowa tu o takich momentach w kalendarzu, gdzie wręcz prosi się, aby było ono otwarte. Z czego powrót kina po ostatnich wakacjach w 2023 był wyjątkowo długi. Do tego w kontekście samych wieczornych godzin mogę dodać to, że dla mnie osobiście powroty z ,,Od Nowy" nigdy nie są wygodne przez rzadszą komunikację wieczorną w tej porze.

Inicjatywa towarzysząca seansowi Chłopów

Dużo różnych minusów, ale czym ,,Niebieski Kocyk" zyskuje? Tak jak wcześniej napisałem, godziny wieczorne mogą być przydatne dla osób pracujących, a repertuar ustalany przez ludzi jest tak jakby plusem. Dalej, ceny biletów to 12 i 14 zł. Niczym w Kinie Camerimage, najniższa cena. To z pewnością przyciągnie niektórych. Oprócz tego są pewne inicjatywy kina. Z niedawnych rzeczy warto wymienić odbywający się częściowo tam festiwal Sztuka Natury, zaproszonych gości jak współtwórców ,,Kosa", a nawet pokaz tańca ludowego przy okazji ,,Chłopów". Całkiem częste są również dyskusje po seansach. Takie urozmaicenia są czymś co warto docenić.

Widok z pierwszego rzędu na seansie Pieśni wielorybów

Jednak najważniejsze jest to, że sama jakość wyświetlanych filmów jest zwyczajnie zadowalająca. Jedyna sala ,,Niebieskiego Kocyka" wielkością przypomina średnią salę w multipleksie. Ekran parametrami pasuje pod filmy w formacie 1:90:1. Są normalne odstępy między rzędami. Choć przyznam, że osobiście preferuję siedzenie w pierwszym rzędzie. Przez nieco dalekie położenie ekranu ta bliskość jest czymś pomocnym. Za to narzekać można na twardość siedzeń. Przynajmniej jakość obrazu oraz dźwięku jest na dobrym poziomie. Również cieszy brak reklam przed seansem, choć pewien haczyk jest. Rok temu na moim seansie pamiętam dwa zwiastuny filmów, które miały zaplanowane seanse w kinie. W tym roku za to tego nie było. Ale jedno jest wspólne między tymi projekcjami dzielącymi rok przerwy. Obie rozpoczęły się z kilkuminutowym opóźnieniem. Irytująca rzecz. Szczególnie jeżeli ma się dokładnie zaplanowany powrót tramwajem względem tego kiedy kończy się film.

Moje bilety z kina

Generalnie wrażenia z oglądania filmów są dobre. Także gdybyście mieli coś obejrzeć w ,,Niebieskim Kocyku" to nie byłoby źle. W środku jest szatnia i łatwo dostępna toaleta, a sala wygląda ładnie. Są także ulotki wyświetlanych filmów, więc dla takich kolekcjonerów jak ja jest to plus. Szkoda, że bilety to jeden zwykły wzór z tytułem filmu napisanym markerem na nim, ale chyba nie można mieć wszystkiego. Natomiast trzeba jeszcze wspomnieć o dwóch wadach. Jedna, ogromna, to brak działającej strony internetowej.

Nawet w momencie publikacji tego tekstu, tak aktualnie wygląda zakładka poświęcona repertuarowi

Pech chce, że od kilku miesięcy na witrynie ,,Od Nowy", podstrona dotycząca ,,Niebieskiego Kocyka" kompletnie nie jest aktualizowana. Tym samym informacji o seansach można dowiedzieć się wyłącznie z fanpage'a na Facebooku, a kupowanie biletów sprowadza się do transakcji na miejscu. Do tego wyłącznie akceptujących płatność kartą od początku 2023 roku. Jedyna dodatkowa możliwa opcja to rezerwacja miejsca poprzez wiadomość wysłaną mailem. Choć z drugiej strony może nie jest to wszystko tak złe kiedy przypomni się, że frekwencja na moich seansach była zawsze mała. Także kupując bilet na ostatnią chwilę można być raczej bezpiecznym. Szczególnie, że nie kupuje się konkretnego miejsca i siadanie działa na zasadzie tego ,,kto pierwszy, ten lepszy". Jednak nadal uważam, że szanujące się kino powinno mieć poprawnie działającą stronę internetową.

MIEJSCE 4.

Cinema City (Plaza)

Kino w Plazie może i jest ,,opuszczone", ale przynajmniej
wciąż ma jakieś plakaty na zewnątrz

W paru aspektach o obu Cinema City (w Plazie i na Czerwonej Drodze) można powiedzieć te same rzeczy. Jednocześnie jednak różnica między jednym, a drugim jest porównywalna. Chociażby w tym, że jak przystało na bycie kinem położonym w galerii, ma różne ograniczenia. Wystrój jest identyczny względem innych CC w galeriach. Ma tylko 8 sal, z których te największe czyli 1 oraz 4, wielkością przypominają średnie sale na Czerwonej Drodze. Zaś te najmniejsze jak chociażby 2, są naprawdę małe. Wyjątkowo nie zdołam powiedzieć jak wyglądają parametry ekranów przez to jak rzadko tam byłem, ale nie mam wątpliwości, że większość z nich jest przeznaczona pod 1:90:1.

Widok wewnątrz kina

Nawet teraz ciężko mi uwierzyć, że jednym z filmów, które
obejrzałem właśnie tutaj, a nie na Czerwonej Drodze było
Zobacz Anioła, któremu poświęciłem materiał na kanale

O aspektach technicznych wypowiem się dopiero omawiając Czerwoną Drogę, więc lepiej zwrócę uwagę na to co bardziej typowe dla samej Plazy. Przede wszystkim jest dość opustoszała. Galeria Toruń Plaza jest położona blisko granicy miasta, więc daleko, a przez to niewielu opłaca się tam chodzić do kina. W końcu większe CC jest dosłownie położone w centrum. Do tego przyczynia się również repertuar. Plaza ma mniej filmów i tylko kilka razy w historii zdarzyło się, że grano w niej coś czego nie było na Czerwonej Drodze. Kiedyś miała ona maratony Unlimited, ale z czasem przeniosły się. Teraz ekskluzywne są tam tylko Ladies Night oraz maratony horrorów. Z plusów mogę chociaż wymienić obecność plakatów. Pod tym względem kino raczej nie rozczarowywało mając dość konkretne dostawy. Zaś widok banerów z filmami przed wejściem też cieszy.

Przynajmniej to się jakoś wyróżnia względem kina na Czerwonej Drodze

Generalnie jest na co narzekać, ale czym dokładnie Plaza nie zasługuje na najniższe miejsce? Tym, że wciąż jest multipleksem, który ma Unlimited. Realnie człowiek wyszedłby korzystniej gdyby chodził do tego kina zamiast Kina Studenckiego ,,Niebieskiego Kocyka". Taniej i z większą ilością obejrzanych filmów w ciągu miesiąca. Do tego oba są pod jednym względem na równi. Otóż tak samo daleko są położone. Także chociażby dlatego w obu byłem tak rzadko.

MIEJSCE 3.

Kino Centrum

Budynek Centrum Sztuki Współczesnej

Tu już zaczynają się te kina, które na spokojnie mogę polecić. Kino Centrum jest długo funkcjonującym miejscem działającym w ramach Centrum Sztuki Współczesnej (które lubię od czasu do czasu odwiedzić). Także mowa o położeniu w centrum miasta, a do tego wewnątrz placówki kultury, którą warto odwiedzić. Samo kino wyświetla nowości, ale nie te duże. Do tego czasem mowa o produkcjach, których nie mogłem zobaczyć w Cinema City. W zasadzie bezpiecznym byłoby powiedzenie, że gdyby człowiek chodził tylko do Kina Centrum, to oglądałby przeważnie jakościowe produkcje. Jest to także repertuar nastawiony pod różne grupy wiekowe, bo zarówno najmłodszych, jak i starszych widzów. Również warto docenić całkiem różnorodne inicjatywy. Spotkania filozoficzne, warsztaty, kino seniora, zaproszonych twórców i dużo więcej. Miejsce służyło również jako jeden z obiektów festiwalowych dla Tofifest oraz Camerimage. Pod względem cen to trochę większa stawka niż w pozostałych dwóch kinach studyjnych, bo 14 i 16 zł, ale nadal mowa o czymś konkurencyjnym dla biletów w multipleksie (jeśli zignorować kwestię abonamentu). Do tego nie ma żadnych reklam przed filmem, więc seanse rozpoczynają się od razu o zaplanowanej godzinie.

Sala Kina Centrum

Teraz pora na temat samego zaprojektowania. Tu niestety będą pewne wady. Sala ma swój całkiem unikalny wygląd, który lubię, a 136 miejsc to nie jest mało, ale rzędy są tak ułożone, że dla mnie sensowne jest tylko siedzenie w pierwszym. Nie ma różnicy wysokości, więc jest łatwo, żeby ktoś zasłonił film. Gdyby ekran nie był zawieszony dość nisko i blisko to pewnie nie byłoby tego problemu. Jednak jest jak jest i dlatego pierwszy rząd jest najlepszy. Nikt nie zasłania, można mieć miejsce na rozciągnięcie nóg, a bliskość ekranu zupełnie nie przeszkadza (w zasadzie to jest tym co lubię w Kinie Centrum). Szkoda tylko, że same siedzenia są twarde, więc nie bez powodu nigdy nie pokusiłem się tutaj o długi seans.

Widok z pierwszego rzędu

Ekran to całkiem śmieszna sprawa, bo gdybym pisał ranking jeszcze przed grudniem 2023 roku, to Kino Centrum miałoby jedną poważną wadę. Otóż dopiero w tamtym miesiącu doszło do wymiany projektora. Jednak przed nim na bardzo długo można było podziwiać liczne martwe piksele. Swego czasu przy okazji pokazu ,,Medusa Deluxe" spróbowałem to zwizualizować, aby ludzie wiedzieli jak poważna była sprawa. Na całe szczęście teraz po wymianie kino ma obraz w lepszej jakości. Zaś z dźwiękiem nie ma żadnych problemów. Jeszcze co do ekranu warto wspomnieć, że ma on parametry pasujące pod filmy w formacie 2:39:1, więc chciałbym, aby korzystano z kurtyn to zasłaniania części ekranu w przypadku filmów nakręconych w takich aspect ratio jak 1:90:1 czy 4:3 przykładowo.

Autorska wizualizacja tego jak mniej więcej wyglądał mój seans
Medusy Deluxe za czasu gdy nie wymieniono projektora

W kwestii funkcjonowania powinienem jeszcze wspomnieć, że kino działa we wszystkie dni w tygodniu poza poniedziałkiem kiedy całe Centrum jest zamknięte. Godziny seansów są zależne od dni. W weekendy mogą zaczynać się w południe, a w dni robocze bardziej o 15:00. Ilość seansów w ciągu dnia mieści się od 2 do nawet 5. Blisko sali jest dostępna całkiem duża toaleta. Kino oraz Centrum mają własną, regularnie aktualizowaną stronę internetową. Zaś przy kupnie biletów korzysta się z serwisu GoOut, który jak dotąd działał dla mnie w porządku. Bilety zmieniały swój wygląd wielokrotnie, ale zazwyczaj mowa o pojedynczym wzorze, więc nie uwzględniają one chociażby tytułu filmu. Jednak na pocieszenie można tu dostać ulotki wyświetlanych filmów, a także raz na jakiś czas trafić na plakaty.

Te Aktualne wystawy w galerii są całkiem nie trafioną
nazwą skoro kupuje się tutaj także bilety na seanse,
ale szczerze mogę powiedzieć, że serwis GoOut jak dotąd
nie sprawiał mi problemów

Bilety z Kina Centrum i ich liczne wzory na przełomie kilku lat

Natomiast jedna uciążliwa kwestia tyczy się zamknięcia kina. Budynek CSW jest zamykany w tygodniu o 18:00 co oznacza, że jest problem z uczęszczaniem na wolne spotkania organizowane po ostatnim seansie (np. spotkanie filozoficzne w środę). Wtedy jedynym sposobem na wejście do środka jest poczekanie aż ktoś wyjdzie przez pojedyncze drzwi otwierane od wewnątrz. Choć nie pomaga to, że niekiedy ciężko przewidzieć, o której dokładnie może zakończyć się seans.

Dobrze jest mieć jakieś kino w mieście,
w którym można zdobyć ulotki

Całościowo to nie pozbawione problemów kino, ale lubię raz na kilka miesięcy je odwiedzić. Czy to ze względu na położenie czy grane filmy. Właśnie dzięki temu miejscu udało mi się obejrzeć kilka świetnych produkcji, których nie mogłem znaleźć gdzie indziej w mieście. Zaś unikalny klimat sprawia, że jest mi tu przyjemnie pomimo tego jak twarde są siedzenia. A teraz z nowym projektorem, jest lepiej niż wcześniej.

MIEJSCE 2.

Kino Camerimage

Sala kina

To całkiem wyjątkowe dla mnie kino, bo byłem świadkiem jego pojawienia się. Byłem wtedy całkiem zaskoczony. Budynek na środku Rynku Staromiejskiego nie miał długo swojego zastosowania, a tu nagle przestrzeń została ładnie odnowiona i jeszcze przeznaczona na kino studyjne. Dodatkowo związane z Camerimage. Kolejnym urozmaiceniem jest jego repertuar. Oczywiście podczas Camerimage są organizowane w nim pokazy festiwalowe, ale na co dzień, pokazywana jest tu klasyka i pojedyncze nowości.

Na zewnątrz kina stoją
dwa ekrany wyświetlające
najbliższe nowości

Tak, jest to jedyne kino w Toruniu, które w tak małym stopniu skupia się na nowościach. Zaś współpraca ze Stowarzyszeniem Kin Studyjnych sprawiła, że zawitały tu chociażby ,,Opętanie" Żuławskiego czy także cykl Historii Kina Polskiego albo Mistrzów Kina Polskiego. Jest różnorodnie. Repertuar dzieli się na konkretne cykle. Kino światowe, współczesne, miłosne... A nowości to trochę mniejsze filmy. Zdarzy się nawet coś spoza multipleksów. Także jest z czego wybierać, a sama perspektywa obejrzenia pewnych klasyków po raz pierwszy na dużym kinowym ekranie cieszy. Do tego cieszą wyłącznie dwie krótkie reklamy związane z SKS przed seansem. Jednakże jak kino funkcjonuje i jakie jest oglądanie filmów w nim?

Niezwykle cieszy mnie to jak dobrze działa strona internetowa kina.

Kino Camerimage funkcjonuje prawie cały rok z wyjątkiem krótkiej przerwy w pierwszym kwartale. Okres grania nazywany jest sezonem. Seanse mogą odbywać się w każdym dniu tygodnia i najczęściej zaczynają się blisko 17:00 czyli krótko po otwarciu budynku. To sprawia, że najczęściej w ciągu dnia grane są dwa seanse. Kino ma swoją regularnie aktualizowaną stronę internetową, na której można założyć konto i wygodnie kupować bilety, choć wiąże się to z dodatkową opłatą w postaci jednej złotówki. Z zakupem na miejscu wiążą się również drukowane bilety, które nie są pojedynczym, niezmiennym wzorem jak w Niebieskim Kocyku lub Kinie Centrum, więc zawsze podają tytuł filmu, na który ruszyło się. Do tego w środku całkiem regularnie są dostępne ulotki co niektórych wyświetlanych produkcji.

Moje bilety z kina

Przechodząc do kwestii oglądania, najbardziej cieszy jakość obrazu oraz dźwięku. Projektor jest ogromny i cieszy obraz w jakości 4K. Wszystko również brzmi bardzo dobrze. Niestety sam ekran pozostawia nieco do życzenia. Jest mały i wysoko zawieszony. To sprawia, że siedzenie dalej niż w 5 rzędzie było dla mnie średnio przyjemne. Po prostu lepiej być blisko ekranu, aby nie wydawał się on aż tak mały. Rada co do rzędu tyczy się również tego, że pomiędzy nimi nie ma różnicy wysokości, więc w tych pierwszych macie większą szansę, aby ktoś wam nie zasłonił filmu. Natomiast siedzenia są porządne. Na pewno nie tak twarde jak w pozostałych dwóch kinach studyjnych. Ogólnie to sala na około 100 miejsc z ładnym wystrojem w pięknej czerwieni. Zaś przy okazji Halloween doczekała się nawet dodatkowej stylizacji. Oprócz tego ma ona makietę budowanego Europejskiego Centrum Filmowego. Co do wyglądu kina nie mam żadnych zastrzeżeń. Jedynie przyznam, że bywa ciężko przechodzić przez środek sali w trakcie seansu z powodu głośnej podłogi. Zaś toaleta jest położona nieco daleko na dole i ma jedną kabinę, więc po projekcji potrafi wytworzyć się tam kolejka.

Specjalny, darmowy pokaz Znachora dalej jest jedną z najlepszych
inicjatyw zorganizowanych przez Kino Camerimage.

Warunki do oglądania określiłbym ostatecznie jako całkiem zadowalające, choć żałuję, że nie mówimy o większym ekranie, aby pewne filmy robiły jeszcze większe wrażenie na seansach. Jednak na pocieszenie jest jeszcze kilka rzeczy. Jedna z ważniejszych to ceny standardowych projekcji czyli 12 i 14 zł. Co prawda przy pewnych cyklach potrafią one sięgać także 20 oraz 30 zł, ale to rzadkie przypadki. Następnie mamy całkiem regularne inicjatywy. Raz na miesiąc jest organizowany Seans bez kasy z ankietą, w której ludzie wybierają jeden z trzech filmów w głosowaniu. Pokazywane są przedstawienia z National Theatre Live. Zdarzają się spotkania z twórcami (np. przy okazji seansu ,,Doppelgänger. Sobowtór). A z niedawnych rzeczy mieliśmy wszystkie 3 sezony ,,Królestwa" Larsa von Triera oraz Nowe Horyzonty Tournee. Nawet jak szukać czegoś innego niż filmy, to w pewnym momencie w dolnej części budynku organizowana była interaktywna wystawa związana z ,,Małym księciem". Także miejsce żyje i nie da się narzekać na brak atrakcji.

MIEJSCE 1.

Cinema City (Czerwona Droga)

Widok wewnątrz kina

Być może wybór multipleksa wydaje się nudny i trochę dziwny w rankingu najlepszych kin, ale biorąc pod uwagę wszystkie kryteria, to właśnie Cinema City na Czerwonej Drodze najlepiej spełnia potrzeby, które mam jako kinoman.

Tak naprawdę wystarczy argument Unlimited, żeby usprawiedliwić tę pozycję. Abonament pomaga mi w byciu na bieżąco z nowościami od 2017 roku. Jego cena stanowi niepodważalną konkurencję nawet dla cen biletów w kinach studyjnych. A jako, że moje CC na Czerwonej Drodze gra większość nowości (choć pewne nieobecne w repertuarze tytuły potrafią irytować), to każdego miesiąca czułem się usatysfakcjonowany. Rzeczywiście boli brak pewnych wydarzeń albo nawet tych nieco mniejszych filmów, ale mimo wszystko udawało mi się obejrzeć w ciągu roku znaczną większość tego co chciałem. Mam również łatwiej dzięki temu, że Toruń jest w najniższym progu cenowym abonamentu, więc płacę obecnie tylko 38 zł za usługę. Tym samym już przy 2 seansach w standardowej cenie zwraca mi się Unlimited.

30 zł za bilet dotyczy już rzadko obecnego w kinie 3D,
ale też jest zrozumiałe jeśli dla kogoś 26 zł to duża cena

Jednak osoby rzadko uczęszczające do kina, nie zainteresowane abonamentem, mogłyby nie być aż tak zachęcone do wybrania Cinema City. Przedział cenowy biletów mieści się pomiędzy 16,90, a nawet ponad 30 zł. Z czego ta najniższa i tak dotyczy pokazów w środę czyli w dzień, w który ludzie potrafią być różnie dostępni. Sam na przykładzie mojej rodziny zauważyłem jak ciężko jest im iść do kina chcąc zaoszczędzić skoro są wtedy zawsze niedostępni. Natomiast w weekend ceny są wyższe (szczególnie w przypadku nowości). Nie jest to nic dziwnego, ale daje dodatkowy powód, żeby wybrać w miejsce tego kino studyjne.

W takim razie czym może obronić się takie Cinema City w oczach niedzielnego widza? Repertuarem oraz rozmiarem. Jak na multipleks przystało, gra on największe nowości, a możliwość zobaczenia blockbusterów na przykładowo, którejś z dwóch największych sal na Czerwonej Drodze, jest czymś co przydaje się ludziom chcącym jak najlepszego kinowego doświadczenia. Dlatego też cieszę się z posiadania chociaż tej jednej dużej sieci kin w Toruniu, bo nieważne jak bardzo nie lubiłbym kin studyjnych i niszowych produkcji, to prawda jest taka, że równie mocno lubię zasiąść przed dużym ekranem na seansie jakiegoś nowego hitu.

Każda inicjatywa, nieważne jaka, zawsze cieszy, bo jest
jakimś urozmaiceniem repertuaru.

Kolejnym plusem repertuaru jest też to, że pomimo braku pewnych mniejszych filmów, potrafi on być uzupełniany jakimiś inicjatywami. Sekretne seanse, pokazy przedpremierowe dla Unlimited, produkcje spoza szerokiej dystrybucji jak przedstawienia sceniczne, anime czy także te azjatyckie brane od 9th Plan. I choć nie wszystkie dotarły do Torunia (przykładowo mowa o hinduskich produkcjach, z których tylko jedna pojawiła się na Czerwonej Drodze) to nie jest pod tym kątem źle. A przecież kino jest jeszcze wykorzystywane na czas festiwalu Tofifest oraz Camerimage, więc to kolejny plus.

Następna ważna kwestia to rozmiar, o którym już wspomniałem. To konkretne Cinema City jest kinem z 12 salami. 4 z nich (1, 7, 8, 9) mają ekrany dostosowane pod filmy w formacie 2:39:1, a reszta to już 1:90:1. Ogólnie większość jest średniej wielkości. Pod względem poprawnego dobierania produkcji do sal pasujących im formatem bywa różnie. Mimo wszystko często jest tak, że największa nowość tygodnia trafi do sali 7 lub 9 niezależnie od tego w jakim formacie ją nakręcono. Można również zauważyć, że niszowe nowości jak te np. od Gutek Film albo polskie filmy dość regularnie trafiają do najmniejszej 1 lub 8. Ogólnie wydaje mi się, że niekiedy bardzo słabo oceniany jest potencjał frekwencyjny pewnych produkcji. Niektóre są przeceniane zyskując wielkie sale, a inne trafiają niepotrzebnie do tych małych tworząc zbyt duże zatłoczenie widowni.

Widok w największej w kinie sali 9

Jednak pomijając tę dygresję, która i tak jest kierowana do nielicznych ludzi zwracających na to uwagę, to naprawdę można cieszyć się z tych 12 sal. Zazwyczaj filmy jakoś się mieszczą w repertuarze dzięki temu. Zaś nie licząc tego jak pewne rzeczy są grane tylko raz wieczorem, to godziny seansów w większości mi nie przeszkadzają. Tymczasem teraz warto byłoby przejść do kwestii tego jak ogląda się filmy na Czerwonej Drodze.

Błędy przy seansach są rzadkie, choć potrafią być całkiem śmieszne
kiedy np. połowę czasu ogląda się film z włączonym światłem

Pod tym względem jest już trochę gorzej. Choć obejrzenie nowości na największej sali cieszy, a siedzenia są bardzo wygodne, tak trzeba zwrócić uwagę, że projektory są już stare, a w niektórych salach można dostrzec drobne martwe piksele. Także jakość obrazu jest gorsza od tego w Kinie Centrum oraz Kinie Camerimage. A remont to coś czego prędko nie wyobrażam. Prawdopodobnie jeszcze długo stan rzeczy pozostanie właśnie taki. Nie będę już nawet zrzędził, że moje województwo nigdy nie doczeka się IMAXA. Przynajmniej pod względem dźwięku jest wciąż bardzo dobrze. Natomiast jak wygląda pasmo reklam? W przypadku produkcji dla młodszych widzów trwa ono około 15 minut. Zaś reszta przypadków to zazwyczaj 22 minuty, choć bywają czasem drobne różnice w górę i w dół.

Lubię od czasu do czasu przyglądać się temu
jakie nowe plakaty pojawiły się na zewnątrz

A co mogę jeszcze powiedzieć o samym kinie? Cóż, na pewno przemawia przeze mnie sporo nostalgii, gdyż chodzę od niego odkąd byłem dzieckiem, ale lubię jego wygląd wewnątrz (choćby ze względu na dobór kolorów). Zaś przestrzenność miejsca sprawia, że przy tłumach jest minimalnie łatwiej z poruszaniem się. Oprócz tego cieszą pojedyncze papierowe plakaty wywieszane na zewnątrz. Tak samo te, które można raz na jakiś czas zgarnąć. Choć od razu chcę powiedzieć, że dzień i częstotliwość ich pojawiania się są bardzo różne.

Tęsknię za starymi biletami

Natomiast to za czym tęsknię to czasy kiedy kasa nie znajdowała się w barze. Generalnie to znaczące spowolnienie kupna biletów gdyż niektórzy ludzie od razu kupują jeszcze coś z jedzenia. Do tego w starej kasie były drukowane bilety, które zbierałem. Spojrzenie na każdy zawsze odblokowuje we mnie jakieś wspomnienie. Tymczasem teraz już w pełni przerzuciłem się na kupowanie przez aplikację skoro w kasie drukowane są ,,bilety-paragony". Oczywiście oszczędność papieru jest dobra, a też miło jest kupować bilety tak szybko jak właśnie poprzez aplikację, ale jeśli kina studyjne wciąż mogą sobie pozwolić na coś takiego jak ładne, dedykowane bilety, to nie ukrywam, że tego samego chciałbym w multipleksie. Choć to wciąż nie jest takim samym ciosem w serce jak brak ulotek od około 3 lat. Niestety Cinema City jako sieć całkowicie zrezygnowała z nich. Także jedyne ulotki, które ja zbieram to te z kin studyjnych, a to oznacza, że omijają mnie chociażby te od dystrybutora UIP. Przynajmniej papierowych plakatów jeszcze mi nie zabrano.

W takich sytuacjach zawsze myślę o tym jak przydatne byłoby
uruchomienie drugich kas, ale pociesza chociaż to, że
przestrzenność kina daje nadal trochę swobody w przechodzeniu

Wracając jeszcze do organizacji kina, wspomniałem już o tym, że bilety kupuje się w barze (dodam, że można w tym większym jak i mniejszym). To potrafi mocno spowolnić ruch nie tylko przy większej liczbie ludzi, bo nawet wystarczy mieć trójkę osób przed sobą, aby nieco zaczekać. Przy tym to wcale nie wina obsługi, która robi co może, żeby sprawnie obsługiwać klientów. Tak samo mogę ich pochwalić za czyszczenie sal, które potrafi być strasznym przeżyciem. Szczególnie po projekcjach pełnych dzieci.

Jeśli chodzi o poruszanie się po kinie to niezmiennie ciekawi mnie jak ludzie potrafią mylić to, którędy mają iść, żeby pójść do toalety. Przynajmniej połowa widzów wybierze drzwi prowadzące na zewnątrz kina zamiast tych, którymi weszli. Natomiast jak wygląda sytuacja po wybraniu odpowiednich drzwi? Jeśli jesteście, w którejś z sal blisko wejść do kina to może być nieco niezręcznie kierując się stamtąd do toalety. Do tego mowa o tej zwyczajowo bardzo zatłoczonej. Dużo lepiej jest jeśli znajdujecie się w salach 1-4 oraz 9-12. To całkiem inna przestrzeń kina, bo do niej wchodzi się tylko z biletem. Tym samym kierowanie się tam do toalety jest dużo wygodniejsze. Do tego ta konkretna z mojego doświadczenia potrafi być często całkowicie pusta.

Budynek kina od jego mniejszej strony

Pozostaje mi już tylko podsumować Cinema City na Czerwonej Drodze. Kino nie pozbawione problemów. Kilku natury technicznej, kilku organizacyjnych, a także tych związanych częściowo z repertuarem. Wydawałoby się zatem, że nie zasługuje na 1 miejsce, ale moje przywiązanie do tego miejsca robi swoje. Zaś Unlimited naprawdę zmieniło moje życie na lepsze. Zwyczajnie cieszę się z tego jakie filmy mogłem tam obejrzeć na premierę. A seanse niektórych blockbusterów dalej niezwykle miło wspominam. Tym samym to miejsce wygrywa przede wszystkim pod kątem opłacalności oraz wyświetlanych filmów. Jednak gdybym był widzem bez abonamentu, to prawdopodobnie wizyty ograniczałbym tylko do tych najważniejszych produkcji, a resztę czasu spędzał w kinach studyjnych, które mają lepsze ceny oraz jakość wyświetlanego obrazu.



Jednak nawet mając miejsce 1 za sobą, to jeszcze nie pora kończyć ten ranking. Zostało mi kilka rzeczy do wspomnienia. Chociażby takie miejsce jak Kino 1410. Czym ono jest? Cóż, zasadniczo to po prostu pojedyncza sala w Hotelu 1231. Z czego wyglądem i tak bardziej przypomina nieco poszerzone kino domowe. Do tego jego repertuar zazwyczaj jest pozbawiony nowości i gra przede wszystkim niszę czyli filmowe zapisy z teatru. Do tego przyznam bez bicia, że o miejscu usłyszałem dopiero pisząc ten ranking. Także stwierdziłem, że nie chcę go uwzględniać na jakimkolwiek miejscu i lepiej będzie jeśli tylko powiem o jego istnieniu.

Sala kinowa 1410 w Hotelu 1231

Idąc dalej tematem nie kin, ale sal kinowych, chciałem na chwilę przyjrzeć się dwóm innym miejscom. Najpierw Centrum Kulturalno-Kongresowym Jordanki. Na czas festiwali Tofifest i Camerimage, użycza ono Salę Kameralną oraz Główną do użytku. Stwierdziłem, że skoro spędziłem w nich trochę czasu to mógłbym dodatkowo napisać o moich wrażeniach z nich.

Sala Kameralna jest specyficznym miejscem. Widać, że wyświetlanie w niej filmów nie było czymś o czym pomyślano projektując miejsce. Konkretniej z powodu położenia ekranu. Jest on nieco zbyt oddalony nawet od pierwszego rzędu, a do tego bliżej mu do lewej strony sali co jest całkiem dziwne. W związku z tym polecam wybierać nisko położone miejsca po lewej. Za to szkoda, że w oglądaniu przeszkadza to jak twarde są siedzenia. Zresztą w Sali Głównej jest podobnie. Ale sama jakość wyświetlanych filmów w Sali Kameralnej nie jest zła. Do tego w ramach Tofifestu to całkiem wygodne miejsce dla organizowania spotkań z twórcami zaraz po seansach.

Sala Kameralna w CKK Jordanki podczas festiwalu Tofifest

Na szczęście z Salą Główną jest znacznie lepiej. Myślę, że to ogólnie moja najbardziej ulubiona sala do oglądania filmów w Toruniu. Niezwykle pojemna i co najważniejsze, z całkiem sporym ekranem, który dodatkowo jest zawsze dostosowywany do formatu wyświetlanych tam filmów. Dlatego nawet jeśli siedzenia nie są specjalnie wygodne to sama jakość wiążąca się z seansami wiele wynagradza. Obraz jest prześliczny, a dźwięk dodatkowo wpływa na spotęgowanie wrażeń z oglądania. Jednak warto wspomnieć o jednej rzeczy. Siadając daleko od ekranu, można odnieść wrażenie, że ten jest raczej nie tak duży. Tym samym polecam siadać bliżej niego dla lepszych wrażeń.

Widok z balkonu w Sali Głównej w CKK Jordanki podczas festiwalu Camerimage

Oprócz Jordanek, na czas festiwalu Camerimage również Teatr im. Wilama Horzycy jest wykorzystywany do wyświetlania filmów. I to miejsce sprawuje się zaskakująco dobrze mimo, że jego zwyczajowy charakter wydawałby się zupełnie nie pasujący jako tego typu lokalizacja. Oczywiście to skromne miejsce, ale miejsca siedzące nawet bez mocnej różnicy wysokości nie stanowią problemu, bo ekran jest odpowiednio wysoko zawieszony. Zresztą dzięki temu jak siedzenia po lewej i prawej bardziej skręcają, to siedzenie po tak przeciwnych stronach sprawdza się całkiem porządnie. Może miałem tutaj tylko jeden seans w trakcie festiwalu Camerimage, ale przynajmniej teraz wiem, że bardzo chętnie do niego wrócę w przyszłości.

Duża scena Teatru im. Wilama Horzycy przygotowana
do seansów na czas festiwalu Camerimage

I to byłoby już wszystko jeśli chodzi o ranking kin w Toruniu. Napisanie tekstu odkładałem całkiem długo od momentu kiedy zacząłem go pisać pod koniec zeszłego roku. Jednak wiedząc, że brakuje mi takich zestawień, a inni ludzie mogliby być ciekawi jak wypadają te miejsca, poczułem motywację, aby wreszcie go dokończyć. Mam nadzieję, że dzięki niemu dowiedzieliście się czegoś więcej o kinach w Toruniu i może nawet poczuliście się zachęceni, żeby jakieś odwiedzić. A jeśli chodzi o przyszłość to ciężko mi powiedzieć jak może ona wyglądać. Prawdopodobnie niewiele się zmieni, choć dalej trzymam kciuki za obecnie budowane Europejskie Centrum Filmowe Camerimage. Szczególnie w kontekście ,,wielkoformatowej sali typu IMAX", którą już zapowiadano. Takie miejsce przydałoby się kinomanom z Torunia. Cóż, przekonamy się pewnie w przeciągu kilku lat. Tymczasem na razie pozostaje się cieszyć z miejsc, które obecnie funkcjonują w mieście.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz