czwartek, 7 grudnia 2023

,,Wonka" - recenzja

 

Czy to był potrzebny film? Zdecydowanie nie, choć ogląda się go bezboleśnie.


Jakoś tak wyszło, że w tym roku doczekaliśmy się adaptacji dzieł Roalda Dahla od dwóch lubianych twórców. Wes Anderson przygotował parę krótkich metraży dla Netflixa (które w większości nie podobały mi się), a Paul King stworzył ,,Wonkę". Już trzeci film poświęcony tej ekscentrycznej postaci. I jako ktoś kto ma do niej przywiązanie biorące się z dawnej lektury książki oraz sentymentu wobec adaptacji Burtona, nie byłem specjalnie entuzjastyczny na myśl o prequelu. Wydawał się jedynie niepotrzebnym odcinaniem kuponu od czegoś co nie potrzebowało już kolejnej interpretacji. Zresztą, adaptacje Dahla z dość różnym skutkiem oddają dojrzałość oraz unikalność jego dzieł. Niestety ,,Wonkę" dotyczy ten sam problem, choć jednocześnie to niezobowiązująca, dobrze zrealizowana rozrywka dla młodszego widza.

Otóż film Paula Kinga sam w sobie jest całkiem dobry. Jednak jego problem tkwi w tym jaką interpretację tej postaci oferuje. A jest ona niespecjalnie ciekawa i zbędna. Willy'ego Wonkę zawsze pamiętałem jako niejednoznaczną postać charakteryzującą się wycofaniem, ekscentrycznością oraz fiksacją na punkcie czekolady, która uczyniła z niego odludka. Napisanie go na nowo nie jest złe, ale pomysł na Wonkę w prequelu jest nudny. Zachowuje część charakterystycznych cech, lecz jednocześnie jest bardzo prostolinijny, a przeszłość związana ze zmarłą matką to sztampowe rozwiązanie. Przynajmniej Timothée Chalamet ma w sobie dużo uroku, a dzięki temu żarty z jego udziałem wypadają dobrze. Natomiast z resztą obsady współgra całkiem dobrze, choć szkoda, że te pozostałe postacie nie są ciekawe i po prostu stanowią tło (i to pomimo obecności paru naprawdę utalentowanych osób).


Za to przykrym było uświadomienie jak źle reklamowano film. Otóż ze zwiastunów nigdy bym nie wywnioskował, że to musical. A właśnie to jest jedną z jego największych zalet. Już od samego początku piosenki wpadają w ucho, stanowią konkretną część narracji i są dobrze zrealizowane. Chalamet oraz wszyscy inni świetnie śpiewają, więc prawdopodobnie jeszcze wrócę do utworów. Kolejnym plusem konwencji musicalu jest to, że te konkretne sekwencje pozwalają na nieco bardziej magiczne ukazanie historii. Film robi się różnorodny kiedy oglądamy fantazje Wonki albo tańczące czarne charaktery w trakcie ich piosenki. Również montaż czyni ciekawsze rzeczy z płynnością fabuły. Dlatego szkoda, że kampania promocyjna postanowiła zignorować ten aspekt filmu pomimo tego jak świetny on jest.


Pochwalić również mogę stronę techniczną. Choć ,,Paddingtonów" nadal nie widziałem, to już ,,Wonka" uświadomił mi jak utalentowanym reżyserem jest Paul King. Nawet kiedy CGI okazjonalnie nie działa, a nieco ,,surowa" estetyka miasta może niektórym przeszkadzać, to ja byłem skupiony na świetnej scenografii, kostiumach oraz pomysłach inscenizacyjnych. To naprawdę solidnie zrealizowana rozrywka. I choć starsza widownia znajdzie tu nieco dla siebie, to mimo wszystko czuję żal wobec stonowanego humoru względem powieści Dahla czy poprzednich adaptacji. Tamten czarny humor i niespecjalnie pozytywny Wonka były czymś ciekawszym dla mnie. Tu poza okazjonalnymi momentami, wszystko wydaje się bezpieczne. Młodsza widownia odnajdzie się w tym dobrze, choć jednocześnie myślę o tym jak ja będąc dzieckiem bardzo polubiłem poprzednie wersje pomimo ich nieco ,,mroczniejszego" charakteru.

Jednak nie zmienia to tego, że mam za co chwalić ,,Wonkę". Produkcja Paula Kinga ma w sobie sporo uroku, a także magii kryjącej się w tym jak (na całe szczęście) pewne cudowne rzeczy zupełnie nie wymagają wyjaśnień. Natomiast historia o dzieleniu się ze wszystkimi i rozprawianiu się z czekoladowym kartelem wspieranym przez sektę zakonników-czekoholików była zabawna. Ma okazjonalne problemy z tempem, nieciekawą drugoplanową obsadę postaci, dość rozczarowujący udział Hugh Granta oraz brakuje jej więcej oryginalności, ale ten solidnie zrealizowany musical nadal powinien dobrze sprawdzić się jako ciekawa pozycja w kinie i przyjemny film do obejrzenia na święta. Ja sam wracać będę do innych wersji tej postaci, ale piosenki na pewno zostaną mi w głowie.

Ocena: 6/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz