piątek, 13 sierpnia 2021

,,Shin Evangelion Movie:||" / ,,Evangelion: 3.0+1.0 Thrice Upon A Time" - recenzja

 

Długo wyczekiwany finał serii ,,Neon Genesis Evangelion" w postaci ostatniego filmu tetralogii Rebuild w końcu wyszedł po 9 latach oczekiwania. Oczekiwania były ogromne, więc liczyłem, że nie będzie to rozczarowujące zakończenie. Co dostałem to na szczęście piękna konkluzja serii.



Aż ciężko uwierzyć, że w końcu minęło te 9 lat od premiery ,,Evangelion: 3.0 You Can (Not) Redo" i nareszcie doczekaliśmy się finału serii. Thrice Upon A Time było wielokrotnie przesuwane i przez jakiś czas zastanawiałem się czy ten film kiedyś faktycznie wyjdzie. Na szczęście w końcu udało się. 5 miesięcy po japońskiej premierze, świat dostał ostatni Rebuild, na który ogromnie czekałem. Nie wiedziałem czego dokładnie spodziewać się, bo to seria, która wielokrotnie mnie zaskoczyła. Do tego po tak innym filmie jakim było You Can (Not) Redo, tym bardziej ciężko było powiedzieć w jakim kierunku to się potoczy. Równie dobrze mogło się skończyć rozczarowaniem, bo nie było trudnym zepsuć taki finał. Jednakże Hideaki Anno nie zawiódł i dostarczył piękną konkluzję serii.

Jedną rzecz warto zaznaczyć na początku. To jeden z tych filmów, przy których najlepiej jest niczego sobie nie zdradzić. Jego kampania promocyjna wyjątkowo mało pokazywała. Zwiastun był dość enigmatyczny. Dlatego najlepiej jest wiedzieć o samym filmie jak najmniej, żeby później zaskoczyć się. Szczególnie tyczy się to drugiej połowy. Warto się przekonać o tym co tam się dzieje na własnej skórze. Dlatego nie będę tutaj zdradzał niczego z historii co mogłoby popsuć obejrzenie filmu.

Ogólnie myślę, że ,,Evangelion: 3.0+1.0 Thrice Upon A Time" można wyraźnie rozdzielić na dwie części. Pierwsza dała to czego brakowało mi w poprzednim filmie. Dostajemy skupienie się na świecie i postaciach. Lepiej możemy zauważyć skutki pewnych wydarzeń i zaobserwować jak bohaterowie to przeżyli. To bardzo powolna część historii i to w niej bardzo lubię. Pomimo bycia finałem serii, Thrice Upon A Time znajduje czas, żeby na spokojnie przedstawić to czego nie mogliśmy wcześniej zobaczyć. Tempo nie pędzi na złamanie karku w żadnym momencie. To można zawdzięczyć porównywalnie dłuższemu czasowi trwania. Każdy poprzedni Rebuild trwał mniej niż 2 godziny. Tymczasem czwarty film trwa 155 minut. Jak na tak długi czas, jestem zaskoczony, że kompletnie nie dłużył mi się.

Oczywiście sporo osób może być znudzone powolnym początkiem, ale jest on dużo ważniejszy niż wydaje się. Idealnie prowadzi do drugiej połowy pozwalając postaciom rozwinąć się i zarysować pewne rzeczy, którym poświęcono wcześniej za mało czasu. Właśnie takie finały lubię, bo normalnie są one bardziej skupione na akcji i choć tej nie brakuje w czwartym Rebuildzie to wie on także, że należy skupić się na innych kwestiach.

Tak jak wspomniałem, ta część idealnie wprowadza do drugiej połowy, która już jest bardziej nastawiona na akcję. W niektórych scenach dzieje się dużo, ale akcja jest dość przejrzysta i przede wszystkim nie brakuje jej stawki emocjonalnej. Po to zresztą było wszystko co działo się wcześniej. Byłem bardzo przejęty tym jak skończy się ta historia. I na szczęście dostałem niezwykle satysfakcjonującą konkluzję. Nie mogę zbytnio wiele powiedzieć o tym jak się ona potoczyła, więc powiem tyle, że z jednej strony czerpie ona nieco garściami z starego zakończenia, ale i również idzie własną drogą. Czuć, że Hideako Anno rozwinął się jako twórca przez te lata.

Jeszcze słowo o stronie technicznej. Premierę filmu wielokrotnie przesuwano. Z wielu różnych powodów. A jednym z nich było dopieszczenie produkcji od strony wizualnej. I pod tym względem faktycznie odczułem, że spędzono dużo czasu, żeby film jak najlepiej wyglądał. Całość prezentuje się wspaniale nawet podczas najzwyklejszych scen. Natomiast użycie CGI było lepsze niż się spodziewałem. Prezentuje się zaskakująco dobrze i nie poczułem jakby było nadużywane. Częściej prowadziło do ciekawego eksperymentowania z formą. Generalnie Studio Khara bardzo rozwinęło się przez te lata dzięki czemu dostarczyli ich najlepiej wyglądające dzieło.

Oprócz nadziei miałem też sporo obaw związanych z ,,Evangelion: 3.0+1.0 Thrice Upon A Time". W końcu co by się stało gdyby wyczekiwany przez tyle lat finał okazał się rozczarowaniem? Na szczęście Hideako Anno ponownie dostarczył satysfakcjonującą konkluzję niczym kiedyś przy ,,End of Evangelion". Z poprzednimi Rebuildami zawsze miałem jakiś problem, ale tutaj było inaczej. To zdecydowanie najlepszy film z tej tetralogii. Widać w nim wieloletni rozwój Hideakiego Anno oraz Studio Khary. Cieszę się, że tak ważna seria może odejść w taki piękny sposób.

Ocena: 8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz