czwartek, 5 listopada 2020

,,The SpongeBob Movie: Sponge on the Run" / ,,SpongeBob Film: Na ratunek" - recenzja

 


Pomimo praktycznie zerowej kampanii promocyjnej oraz niepotrzebnie skomplikowanej dystrybucji na platformach streamingowych oraz w kinie, nowy film z SpongeBoba w końcu pojawił się na Netflixie. Pozostaje odpowiedzieć sobie pytanie czy warto było tyle czekać.




W ostatnich latach nie było najlepiej z SpongeBobem. Wystarczy tylko spojrzeć na ostatnie sezony serialu, żeby to zauważyć. Od długiego czasu jakość szła wyraźnie na dół i tak naprawdę ciągnięto to, bo przecież Nickelodeon nie mógłby zabić kury znoszącej złote jaja. Stąd miałem lekkie obawy czy już trzeci film nie będzie trochę skokiem na kasę. Jasne, animacja już na zwiastunach była zachwycająca, ale co z resztą rzeczy jak chociażby humor. Dlatego do ,,SpongeBob Film: Na ratunek" podchodziłem z dużą niepewnością, ale okazało się, że nie było co się martwić.

Jest to coś zdecydowanie lepszego od serialu. Co prawda nie mówimy o poziomie najlepszych sezonów serialu czy chociażby poprzednich dwóch filmów, które bardzo mi się spodobały, ale to wciąż pozycja warta uwagi. Jest tak przede wszystkim ze względu na wspomnianą przeze mnie piękną animację. Mogłoby się wydawać, że nie ma sensu zmieniać sprawdzonej animacji 2D, ale inny styl jak najbardziej działa na plus z wielu powodów. Jest to powiew świeżości, którego trochę brakowało, bo film zrobiony przy pomocy animacji 2D po raz trzeci mógłby wydawać się nieco nużący. Do tego udaje się tutaj oddać charakterystyczny wygląd postaci i przez to pomimo innego typu animacji, wszystko nadal wydaje się znajome, a przy tym wciąż pozostaje świeże. No i umówmy się, wszystko tutaj wygląda naprawdę ładnie dzięki bogatej palecie kolorów i kreatywności scenografii (co widać kiedy bohaterowie docierają do Atlantic City).

Niestety nieco gorzej jest z humorem. Z jednej strony nie brakuje tutaj dużej dawki absurdu, za którą zawsze kochałem SpongeBoba, ale niektóre żarty potrafią być dość infantylne. I tak, jestem świadomy, że w sumie głównym odbiorcą filmu będą dzieci, ale jest pewna kwestia związana z tym. Mimo, że nie jestem głównym targetem to niektóre żarty sprawiały, że czułem się nim. W końcu wątpię, żeby dzieci doceniły występ Keanu Reevesa jako krzaka czy wyśmiewanie się z buddie movies. W sumie mamy tu dość typowy kontrast, gdzie próbuje się stworzyć taki humor, żeby obie grupy wiekowe znalazły coś dla siebie. I wydaje mi się, że poprzednie dwa filmy lepiej to robiły. Chociażby dlatego, bo te żarty dla młodszych odbiorców były lepiej wykonane. Poza tym bywają też momenty, które wydawały mi się być nieco na siłę (np. epizod Snoop Dogga). Na szczęście mogę powiedzieć, że pomimo tego wszystkiego nie czułem się zażenowany.

Zgaduję, że w filmie o SpongeBobie historia raczej nie będzie was interesować, ale na szybko poruszę ten aspekt. Jest ona dość pretekstowa i nie ma w tym niczego złego. Podąża dość typowymi tropami i wydawała mi się nieco zbyt długa, a nie wszystkie segmenty były potrzebne, ale ostatecznie nie jest ona zła. Zwłaszcza, że ma przede wszystkim służyć temu, żebyśmy dostawali kolejne żarty, a na koniec zobaczyli przesłanie. Mógłbym powiedzieć, że to porządna robota i tyle. I tak też jest z całym filmem. Co prawda parę razy po drodze potyka się, ale ostatecznie daje bardzo przyjemne półtorej godziny, więc wszyscy powinni być zadowoleni.

Ocena: 7/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz