Powiedzieć, że miałem wysokie oczekiwania wobec ,,Alphy” po wspaniałym ,,Mięsie” i ,,Titane” to jak nic nie powiedzieć. Zatem czy Julia Ducournau, mistrzyni Francuskiej Nowej Ekstremy, stworzyła kolejne niezapomniane dzieło?
Transformacja ciała ustąpiła miejsca jego destrukcji. Protagonistkę cofnięto wiekiem do wczesnego okresu, chociaż pozostawiono jej ciężką historię do przeżycia. Brutalność, krwistość i ohyda są obecne w niewielkim stopniu, albowiem ważniejszy staje się kameralny, osobisty dramat. Nieważne czy w obawie przed nie powtarzaniem się czy w innym celu, Julia Ducournau postanowiła nakręcić zgoła odmienny film względem poprzednich. ,,Alpha” określana jest jako bliska przeszłości reżyserki historia. To zaskakujący zwrot, lecz wcale nie problematyczny. Taki rozwój dla reżyserki mógł być czymś przydatnym. Pomimo tego jak bardzo lubię ,,Mięso” oraz ,,Titane”, wcale nie oczekiwałem od Julii Ducournau ciągłego tworzenia dzieł w podobnym kluczu. Jednak na co liczyłem, to na spójną i wizualnie przyciągającą produkcję. Z przykrością stwierdzam, że ,,Alpha” nią nie jest.
Historia tytułowej dziewczynki obarczonej społecznym odrzuceniem ze względu na obawy o zarażenie się tajemniczą, szybko rozprzestrzeniającą się chorobą miała w sobie zadatki na coś ciekawego. Jak już wspomniałem, Alpha została obciążona przez Julię Ducournau trudną historią do przeżycia, niczym jej poprzednie protagonistki. Jednocześnie odróżnia się względem Justine oraz Alexii charakterem, relacją z rodziną, a także tym jaki problem ją spotyka. Zatem bez powtarzania się i z ciekawym wyborem 13-letniej dziewczynki jako głównej bohaterki. Choć przyznam Julii Ducournau, że napisanie tak młodej postaci przyszło jej naturalnie, tak mam problem z jej rolą w filmie. Alpha jest w tytule, zaczynamy z nią historię, a także przez większość czasu to z jej perspektywy oglądamy opowieść. Tylko jak z czasem okazuje się, nie tylko jest ona charakterologicznie nieciekawa, ale również nie ma dużego znaczenia dla całej produkcji.
Najnowsze dzieło Julii Ducournau to historia o czymś innym niż się z początku wydaje. Otóż od momentu wprowadzenia postaci wujka można uświadomić sobie, że motyw rodziny i jego relacja z siostrą odegrają większe znaczenie. Z jednej strony to ciekawszy temat w porównaniu do wykluczenia Alphy, a z drugiej każe zastanowić się czemu protagonistka jest początkowo kreowana na centralną postać. Zaś co gorsze dla produkcji, jest ogólnie za dużo scen z nią, które nie wnoszą do fabuły niczego wartościowego, bądź czegoś wcześniej nieznanego dla nas. ,,Alpha” staje się powtarzalna kiedy kilka razy ukazuje nam podobne sceny paniki wśród uczniów na widok krwawiącej protagonistki. Również poboczny romantyczny wątek ostatecznie nie odgrywa dużego znaczenia. Zabrakło skupienia na tym, co najważniejsze.
![]() |
fot. Alpha, reż. Julia Ducournau, dystr. Velvet Spoon |
Tym jest wątek rodziny, w której choroba na trwałe pogorszyła relacje pomiędzy członkami. Matka i wujek nie są bardzo złożonymi postaciami, lecz to właśnie ich relacja jako jedyna potrafiła mnie wzruszyć. Dostaje ona całkiem konkretną podbudowę, a interakcje są wiarygodne. I co ważniejsze, Golshifteh Farahani oraz rewelacyjnie grający swoim ciałem Tahar Rahim są w stanie sprzedać mi te emocje. Kolejny ciekawy element tego wątku to podjęcie się przez Julię Ducournau niewygodnego tematu jakim jest eutanazja. Przedstawiała ona już zabijanie, także dawanie życia, lecz jeszcze nie dobrowolną chęć śmierci. Szczęśliwie mogę powiedzieć, że porusza temat z dużą wrażliwością, której niektórzy mogliby się po niej nie spodziewać biorąc pod uwagę nurt, w którym jak dotąd tworzyła. Ta pochwała, a także chęć reżyserki do opowiedzenia o swojej przeszłości sprawiają, że ciężko mi jest gniewać się na ,,Alphę”. Jednak rozczarowania nie będę krył, gdyż na każdy pozytywny element, trafia się również ten negatywny.
Odrzucenie Alphy przez młodzież to jedno, zaś opieka nad wujkiem to drugie. Lecz oba wątki spaja ten sam, kluczowy dla świata przedstawionego motyw czyli niewyjaśniona choroba zmieniająca powoli ludzi w skamieniałe posągi. Jest ona tym, co najbardziej przypomina o dorobku reżyserki ze względu na traktowanie o ciele. Na pewno przyciąga od strony wizualnej, gdyż ciężko jest nie pochwalić dokonań ludzi od charakteryzacji. Jednakże motyw rozczarowuje jako metafora AIDS. To zadziwiająco prosty zabieg jak na film tej reżyserki. ,,Mięso” i ,,Titane” były nietuzinkowe oraz zaskakujące. Tymczasem ,,Alpha” jako swój centralny motyw ma oczywistą metaforę, z której nie wynika ciekawa dysputa nad jakimś tematem, bądź cokolwiek prowokującego do dyskusji poza wspomnianą wcześniej eutanazją. Oczywiście choroba jest obecna ze względu na jej zakorzenienie w przeszłości reżyserki, więc nie będę na to narzekał. Jednak tak duże oparcie filmu na niej jest moim zdaniem dziwne gdyż aktualnie nie ma już moim zdaniem dużej potrzeby, żeby opowiadać o epidemii AIDS i jej skutkach.
![]() |
fot. Alpha, reż. Julia Ducournau, dystr. Velvet Spoon |
Szanuję Julię Ducournau za to jakim projektem jest ,,Alpha”, lecz jestem zdziwiony, że akurat jej nie udało się go spiąć w satysfakcjonujący sposób. Posiada on udane elementy, ale zaraz obok nich są te słabe, zaś ich wszystkich razem jest zbyt dużo. To przepełniony film. Do tego rozczarowujący od strony wizualnej. Jakkolwiek ciekawy nie byłby pewien zabieg z paletą barw, tak nadal widz jest pozostawiony z szaroburym dziełem, na które aż nie chce się patrzeć. Również przeszkadzał mi drażniący dobór muzyki. Ostatecznie to połączenie kina o dojrzewaniu z historią w kończącym się świecie i jeszcze motywem eutanazji, kończy się nie tyle niestrawną, co po prostu rozczarowującą mieszanką.
Ocena: 5/10
Film obejrzany podczas 25. Międzynarodowego Festiwalu Filmowego BNP Paribas Nowe Horyzonty.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz